[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do pokoju dla personelu, by zabrać swój płaszcz i torebkę, zastała w nim przygnębionego czymś Richarda. - Może chciałby pan porozmawiać? - spytała, siadając obok niego. - To nie pani sprawa. - Proszę się uspokoić i powiedzieć, co pana gnębi, doktorze Connery. - Chodzi o pana Lawrence'a. To ten młody człowiek, który twierdził, że spadł z drabiny podczas malowania sufitu. - Czyżby były jakieś kłopoty z jego ręką? - Okazało się, że to stare złamanie, przynajmniej sprzed roku. Dobrze się zrosło, ale pod złym kątem. - Gdzie on jest teraz? - spytała, przeczuwając najgorsze. - Zniknął. Uciekł natychmiast po prześwietleniu. Jest narkomanem. Zostałem oszukany przez narkomana. 68 RS - Na to wygląda. - Zachowałem się jak skończony idiota! - zawołał. -Zasługuję na to, żeby nazwała mnie pani kretynem, nieudacznikiem... - Każdemu mogło się to przytrafić - przerwała mu z uśmiechem. - Przydarzyło się to pańskiej poprzedniczce i wielu innym lekarzom, więc nie jest pan ani pierwszym, ani ostatnim na liście oszukanych przez narkomanów ludzi. Oni są bardzo przebiegli i muszą tacy być, żeby osiąg- nąć swój cel. Trzeba przyznać, że symulowanie złamania w celu zdobycia środków przeciwbólowych jest dość sprytnym pomysłem. - Jane... - Urwał i poczerwieniał. - Czy mogę zwracać się do pani po imieniu? - Od dawna na to czekałam - odparła z szerokim uśmiechem. - Ilekroć wzywałeś siostrę Halden, dopiero po kilku sekundach uświadamiałam sobie, że to chodzi o mnie. Zagryzł wargi. - Nie rozumiem, jak możesz być dla mnie taka miła. Przecież zawsze okropnie cię traktowałem, podobnie jak wszystkie pielęgniarki. Nie robiłem tego celowo, po prostu sam nie wiem dlaczego... - Nieważne. Było, minęło. Czy jeszcze coś cię martwi, Richard? - Wiesz, Jane... - zaczął po chwili milczenia. - Już w szkole pragnąłem zostać lekarzem, a potem, kiedy zacząłem studiować medycynę, postanowiłem, że będę pracować na nagłych wypadkach. Teraz, gdy moje marzenia się spełniły, przez cały czas żyję w strachu, że popełnię jakiś błąd, że coś przeoczę. - Richard, każdy ma podobne lęki i obawy. Naprawdę. Myślę, że jesteś dla siebie zbyt surowy. Jak długo tu pracujesz? 69 RS - Już prawie dwa miesiące. - No właśnie. Ukończenie medycyny nie oznacza bynajmniej, że jesteś już lekarzem. To dopiero początek długiej drogi i wierz mi, że nigdy nie przestaniesz się uczyć. - Pewnie masz rację, Jane. Wydał się jej tak bardzo przygnębiony i nieszczęśliwy, że szybko dokonała w myślach przeglądu zawartości lodówki Elliota i podjęła decyzję. - A może wpadłbyś do nas dziś wieczorem na kolację? Czasem lepiej jest pogadać o własnych troskach i kłopotach, niż dławić je w sobie. Oczywiście, jeśli wolisz porozmawiać o tym z Elliotem... - Na Boga, tylko nie to! - wybuchnął. - Doktor Mathieson... on ma tak silną osobowość, że kompletnie mnie onieśmiela. - Naprawdę? Nigdy nie odczuwałam w jego obecności czegoś podobnego, ale znam go już od ponad dwóch lat, więc może się do niego przyzwyczaiłam. No więc jak, wpadniesz wieczorem? Mogę zaproponować ci curry z kurczaka, a poza tym jestem bardzo wyrozumiałym i cierpliwym słuchaczem. - Czy doktor Mathieson nie będzie miał nic przeciwko temu? - spytał niepewnie. - A dlaczego miałby mieć? ..... - Chodzi mi o to, czy moja wizyta nie będzie dla was trochę krępująca, bo... - Urwał i raptownie poczerwieniał, a potem wziął głęboki oddech. - Może mu się to nie spodobać, że skoro mieszkacie razem i... - Mówiłeś, że od jak dawna u nas pracujesz, Richard? - przerwała mu z uśmiechem. 70 RS - Od dwóch miesięcy. - I jeszcze nie wiesz, że Elliot woli długonogie, zgrabne dziewczyny? Chyba najwyższy czas, żebyś przestał zamartwiać się sprawami zawodowymi i zaczął słuchać szpitalnych ploteczek. To prawda, że mieszkamy pod jednym dachem, ale nic poza tym. Pomagam mu tylko w opiece nad jego córeczką. - Naprawdę? - mruknął Richard bez przekonania. - Naprawdę - powtórzyła, wstając i sięgając po płaszcz. - Przyjdz koło ósmej. O tej porze Nicole zwykle już śpi. Mogę cię zapewnić, że Elliot nie będzie miał nic przeciwko twojej wizycie. Pomyliła się. Kiedy tylko mu o tym powiedziała, gniewnie zmarszczył brwi. - Czy ty mówisz poważnie, że zaprosiłaś Richarda do nas na kolację? - Uważałam, że to dobry uczynek - odrzekła, zamykając piekarnik. - On jest tu nowy, to jego pierwsza praca i pewnie czuje się trochę zagubiony i samotny. A poza tym lubię go... - Och, doprawdy? - spytał drwiąco, idąc do salonu. - Owszem - odburknęła z irytacją w głosie, podążając za nim. - Czyżbyś nie pamiętał, jaka była nasza umowa? Zgodziłam się do ciebie wprowadzić pod warunkiem, że będę mogła zapraszać tu moich przyjaciół, kiedy tylko zechcę. - Więc Richard jest teraz twoim przyjacielem, tak? - wycedził przez zęby. - I dał się łaskawie zaprosić na kolację, co? Jane, nie chciałbym mieszać się do twojego życia osobistego, ale... - Ale co? - Muszę zwrócić ci uwagę, że on jest od ciebie o wiele młodszy. 71 RS Nagle dotarło do niej, o co Elliot ją podejrzewa. Gdyby nawet miała ochotę umówić się z Richardem na randkę, to Elliot nie powinien się do tego wtrącać. Doszła do wniosku, że musi mu to uświadomić. - Elliot, mam dwadzieścia osiem lat, a Richard dwadzieścia trzy - oznajmiła lodowatym tonem. - Skoro jego obecność ma działać ci na nerwy, znalazłam świetne rozwiązanie. Po prostu przyjmę go w moim pokoju. W ten sposób oszczędzę ci jego widoku. - W twoim pokoju? - Owszem, w tym na końcu korytarza, w którym są moje ubrania i książki. - Jane... - O ile, oczywiście, nie masz nic przeciwko temu. Miał. Znał tylko jedną formę rozrywki w sypialni i bardzo nie podobała mu się ta perspektywa. - Jeśli chcesz, możesz go przyjąć w salonie, a ja pójdę do mojego gabinetu - zaproponował niechętnie, ale Jane nie zamierzała skorzystać z jego oferty. - Nie, dziękuję - odparła oschle. - Nie chciałabym sprawiać ci kłopotu. Będzie nam dobrze w mojej sypialni. Kiedy przyszedł Richard, natychmiast zaprowadziła go prosto do siebie i zamknęła drzwi, nie dając Elliotowi szansy na przywitanie się z gościem. To wyłącznie moja wina, pomyślał Elliot z wściekłością. Ona ma pełne prawo przyjmować u siebie, kogo tylko zechce, a ja nie powinienem się do tego wtrącać. 72 RS Chodził nerwowo po korytarzu, bezskutecznie próbując podsłuchać, o czym oni rozmawiają i z czego się śmieją. Pocieszała go tylko myśl, że skoro bezustannie gawędzą,nie mogą się kochać. Gdy usłyszał odgłos otwieranych drzwi od pokoju Jane, szybko podszedł do kuchennego okna i z udawanym skupieniem zaczął wpatrywać się w ogród. - Nie spodziewałam się tu ciebie zastać - powiedziała Jane, przystając w drzwiach kuchni. - Właśnie zamierzałem zrobić sobie coś do jedzenia - skłamał. - Przygotowałam curry dla Richarda, ale jeśli masz ochotę, z pewnością wystarczy go dla trzech osób - zaproponowała, wyjmując z lodówki butelkę wina. - Jane, jeśli chodzi o ciebie i Rich... - Och, przepraszam - powiedział z zakłopotaniem młody lekarz, stając na progu kuchni. - Nie wiedziałem, że pan tu jest, doktorze. Do diabła, przecież to mój dom, pomyślał Elliot z wściekłością, ale zachował tę uwagę dla siebie. - Czy mogę ci w czymś pomóc, Jane? - spytał Richard. - Nie, dziękuję. Chociaż... wez, proszę, wino i kieliszki. Elliot, czy masz ochotę na jedzenie, czy nie? - dodała, kiedy Richard wyszedł z kuchni. Elliot uwielbiał curry z kurczaka i czuł, że na samą myśl o jego smaku cieknie mu ślinka, ale... - Dziękuję, nie jestem przesadnie głodny - skłamał, siląc się na obojętny ton. - Chyba niebawem położę się spać. - O dziewiątej wieczorem? - zawołała ze zdumieniem! Jane, zerkając [ Pobierz całość w formacie PDF ] |