[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak, mam tu dowód kupna - Rozpromienił się, roześmiał od ucha do ucha i
poklepał po kieszeni na piersiach.
- Wszystko podpisane i załatwione. Negocjacje trwały trzy tygodnie i trochę
udało mi się utargować, ale niewiele, bo właściciele wcale nie musieli
sprzedawać. Ale warte jest każdego grosza. Spójrz na to położenie. - Wskazał na
rozpościerające się poniżej Los Angeles. - Jeśli miasto będzie się nadal
rozwijać, ta działka będzie coraz cenniejsza. Za kilka lat będzie warta
dwadzieścia razy tyle. Wartość ziemi wzrasta w szaleńczym tempie. Kryzys nie
może trwać wiecznie.
- Pewnie masz rację. - Przerwała, obserwując badawczo teren. - Ale
budowanie tutaj będzie drogie - głośno myślała.
- Trzeba zacząć od doprowadzenia drogi od tamtego zakrętu...
- Wiem o tym. I będziemy musieli postawić mur dokoła, żeby mieć spokój.
Dom też nie będzie tani, ale oszalejesz, jak tylko go zobaczysz. Już na kalce
wygląda wspaniale.
- Co? - obróciła się. W oczach rozbłysły srebrne ogniki.
- Chcesz mi powiedzieć, że kazałeś zaprojektować dom nie konsultując tego
ze mną?
- No, tak. - Zrobiło mu się trochę głupio. - Lepiej niż ktokolwiek inny wiem,
czego potrzebujesz i co lubisz. I wiem, co ja lubię. Proszę, nie denerwuj się.
Wiem, że lubisz dom, który teraz wynajmujemy, ale gwarantuję ci, że ten
pokochasz jeszcze bardziej. Będziesz miała ogród, jakiego jeszcze nie widziałaś.
Rajski Ogród albo Wiszące Ogrody będą przy nim jak łąka z zielskiem -
uśmiechnął się.
- Zrobiłeś to wszystko za moimi plecami - zarzuciła mu.
- Tamara, mówisz takim tonem, jakby to była jakaś antyczna tragedia.
- Może jest.
- Nie, nie jest. Chciałem tylko, żebyś miała niespodziankę, to wszystko.
Dlatego zrobiłem to za twoimi plecami, że masz wciąż za mało czasu. Miałem ci
to ułatwić. Ale jeśli nie chcesz, zapomnimy o tym domu i wystawimy działkę na
sprzedaż. Jeżeli ma nas dzielić, to nie warto jej mieć. Nie chcę, żebyśmy
walczyli.
- Ja też nie. - Tamara miękła od jego słów. - Przepraszam, że tak
zareagowałam. To był... taki szok - zmusiła Się do uśmiechu. - Głupio się
zachowałam.
Uniosła głowę i spojrzała w jego błyszczące oczy. Czuła, jak zniewala ją
jakąś hipnotyczną siłą, jak przypływ przyciągany przez księżyc. Ujął jej twarz w
ręce i jeszcze trochę uniósł. Jego usta znalazły się na jej ustach. Były delikatne,
wilgotne, obiecujące. Opadła z niej reszta złości. Chciała, żeby to trwało
wiecznie.
Oderwała się w końcu od niego.
- Na razie dosyć - szepnęła ze śmiechem. - Nie wiadomo, co mogę zrobić,
jeśli nie przestaniemy.
- Będziemy tu wracać... często.
- Tak.
Milcząc szli w stronę samochodu i trzymali się za ręce jak nastolatki. Zawsze
po każdej kłótni byli znów młodymi kochankami, jakby z jakiegoś
niezrozumiałego powodu złość stawała się namiętnością.
- I co dalej? - spytała, gdy doszli do samochodu. Oparł się o ciepłą maskę
Duesenberga.
- Masz na myśli dom? Skinęła głową.
- Nie byłoby zle, gdybyśmy połączyli finanse. W tej chwili czeki
przekazywane są automatycznie na nasze osobne konta. Byłoby znacznie
łatwiej, gdybyśmy płacili za wszystko z jednego, wspólnego konta.
- To brzmi sensownie. Uśmiechnął się lekko.
- Tylko że jesteś moją żoną, a nie chciałbym używać na cokolwiek pieniędzy
mojej żony.
- Ale, na miłość boską, dlaczego? Co w tym złego? Nabrał powietrza.
- Tak zostałem wychowany. Mężczyzna ma zarabiać.
- Ależ to niemądre. - Popatrzyła uważnie. - Ty naprawdę tak uważasz?
Skinął głową.
- Tak jak powiedziałem, czuję się z tym nieswojo. Jestem pewien, że to
minie.
Była niepocieszona.
- Mam nadzieję.
- W każdym razie w tej chwili sprowadza się to do żywej gotówki.
Zapłaciłem za działkę i architekta z mojego konta, ale nie mam tyle, żeby
zapłacić za dom. Wspólne konto uprościłoby wiele rzeczy. Jeśli ci się ten
pomysł podoba, bo mnie, szczerze mówiąc, nie bardzo, wypełniłem tu za ciebie
upoważnienie notarialne. Jest tymczasowe i wystarczy tylko podpisać. W ten
sposób, póki tego nie odwołasz, mogę odbierać twoje pieniądze bez problemu.
Będę mógł przekazywać fundusze z obu naszych kont na jedno wspólne,
wyłącznie na wydatki związane z budową domu, ale w zasadzie będziemy mieli
osobne konta.
- A nie mogę po prostu podpisywać czeków w miarę potrzeby?
- Myślałem o tym, ale jeśli będę nagle potrzebował pieniędzy, a ty
wyjedziesz w jakiś objazd reklamowy?
- Rozumiem. - Myślała przez chwilę. - Ile mniej więcej będzie kosztował ten
dom?
Patrzył na nią badawczo.
- Dwieście tysięcy dolarów.
- Dwieście tysięcy! - wybuchnęła. Popatrzyła z niedowierzaniem. - A co my
tu takiego budujemy? Wersal?
- Tylko nędzną kopię - usiłował żartować. - To wcale nie jest tak dużo,
biorąc wszystko pod uwagę. Zwykły siedmio-pokojowy dom na Beverly Hills
kosztuje pięć tysięcy.
- Jedna czterdziesta tego, co proponujesz.
- Wiem o tym, ale musisz wziąć pod uwagę, że to nie będzie przeciętny dom.
Poza tym, ta działka jest zupełnie nie uzbrojona. Nie ma drogi, nie ma
elektryczności. Musimy dokopać się do wody, założyć kanalizację, otoczyć
murem...
- A ile kosztowała ta ziemia?
- Dwanaście tysięcy.
- Strasznie dużo! Wskazał ręką na wzgórze.
- Ale to nie bagatela - dwanaście i pół akra. Spojrzała na niego.
- Nie, na pewno nie - powiedziała ochryple. Popatrzył na nią zatroskany.
- No, co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.