[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bezpieczeństwo? Ann przestała zaprzątać sobie głowę sąsiadami. Stanęła wstrzemionach i rozejrzała się pookolicy. Znówbyła sama, a na domiar złegonieprzywykłe dokonnej jazdymięśnie dały znać osobie. Zrezygnowała z szukania Nicka i zawróciła Ep- pie. Znalezienie kogokolwiek na tej bezkresnej przestrzeni i takgraniczyłobyzcudem. Zresztą przecież miałasię spotkać z Nickiemwieczorem. Bardzoją ta perspektywa cieszyła. janessa+anula us o l a d - n a c s 45 ROZDZIAA CZWARTY - Fantastyczne naleśniki. - Nick dosłownie wylizał z ta- lerza stopione masłoi syrop klonowy. - Cieszę się, że ci smakowały - westchnęła Ann, myśląc przytym, żetrudnojej będziezmienić mężowskiezamiłowa- nie donadmiarukalorii. Coz tego, że usmażyła naleśniki bez tłuszczu, skoro on i tak rozpuścił na nich pół kostki masła. No cóż, Rzymteż nie powstał jednego dnia. Nick skończył jeść śniadaniei właśnie wybierał się wpole, co oznaczało, że za chwilę pocałuje żonę. Ann nie mogła się tegodoczekać. Odczterechdni coranopowtarzał się ten sani rytuał. Tylko żepocałunki Nicka z każdymdniemstawałysię coraz goręt- sze i mówiąc prawdę, stanowiłyjedynydowód na to, że Nick i Ann zostali sobie poślubieni. Dla Ann byłynajjaśniejszym punktem każdego dnia, powodem, dla którego warto było wstawać rano z łóżka. Wszystkie inne wysiłki Ann, mające nacelulepszepoznanieNicka, jakna raziespełzłynaniczym. Osprawach dnia codziennegochętniejej opowiadał, aleile- kroć usiłowała sprowadzić rozmowę na tematybardziej oso- biste, natychmiast się najeżał. Miała wręcz wrażenie, żecelo- wochce utrzymać międzynimi jak największydystans. Nick wstał od stołu. Wyciągnął rękę do żony. Podeszła do niegojak zahipnotyzowana. Nick przyciągnął Ann dosiebie i wtej samej chwili przestała myśleć. Zbyt była zajęta odczu- janessa+anula us o l a d - n a c s 46 waniembliskości Nicka, żeby zaprzątać sobie głowę czym- kolwiek innym. Przytuliła się doniegomocno, żebytylkobyć bliziutko, jak najbliżej. - Ciekawe, czy sąd uznałby to za morderstwo wafekcie - mruknął Nick, przerywającpocałunek. - Cotywygadujesz? - przeraziła się Ann. - Snake znówtuidzie. - Uznają czy nie uznają, ja ci wtympomogę. Ten facet musi nas podglądać, bo zawsze wchodzi akurat wtedy, kiedy zaczynamysię całować. Niechętnie odsunęła się od Nicka. Pod karcącymspojrze- niemSnake'a żadna bliskość nie była możliwa. Tymczasem, kuwielkiemuzaskoczeniuAnn, Snaketymrazemniemiał do niej pretensji. - Dla ciebie - mruknął, podając Ann niewielkie zawi- niątko. - Dziękuję. - Zwahaniemprzyjęłaniezbyt czystą szmatkę. - Cotammasz? - zapytał Nick. - Zielonechili - powiedział Snake tak zadowolonyz sie- bie, jakbyprzed chwilą zbawił świat. - Dziękuję, że omnie pomyślałeś. - Musisz jeść dużo zielonego chili - powiedział z naci- skiemSnake. - Jutroteż ci przyniosę. - Już się nie mogę doczekać - bąknęła Ann. Nie ufała Snake'owi, ale nie chciała także, żebysobie oniej zle myślał. Być może wjego języku zielone chili symbolizowałogałązkę oliwną. Snake odwrócił się i jak zwykle wyszedł bez słowa. Ann spojrzała pytającona Nicka, ale ten tylkowzruszył ramiona- mi, jakby motywy postępowania Snake'a były mu całkowicie obce. janessa+anula us o l a d - n a c s 47 - Nie wiem, kiedy wrócę - powiedział. Zdjął z wieszaka wysłużonykapelusz i już go nie było. Patrzyła za nimi czuła się tak, jakby straciła coś bardzo ważnego. Za każdymrazem, kiedysię całowali, czuławszech- ogarniające ją pożądanie i nieodpartą potrzebę kochania się z Nickiem. Ann zaczęła się nawet zastanawiać nadtym, czyniezebrać się na odwagę i niepowiedzieć oswych pragnieniach mężo- wi, ale nie było to wcale takie proste. Nick powiedział, że to ona ma zdecydować, kiedy będzie gotowa do współżycia, a ponieważ poza pocałunki się nie posunął, toprawdopodob- nie zdania wtej sprawienie zmienił. Decyzja wciąż należała doAnn. - Pomyślałam sobie, że dość już czasu straciliśmy na [ Pobierz całość w formacie PDF ] |