[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Penny dyżuruje nad jeziorem - starszy pan spojrzał na Matty i wyjaśnił: - Zawsze znajdzie się jakiś idiota, który wpadnie do jeziora. Louise sprawdza ekipę pierwszej po mocy, a twoja matka jest z tym aktorem, który przyjechał uroczyście rozpocząć festyn. - Dobrze. W takim razie przyjedziemy potem. Kiedy ojciec Sebastiana odszedł, Matty spojrzała na Beę. - Kto to jest wicehrabia? - Tata jest trochę staroświecki. Zawsze zwraca się do Se bastiana, używając jego tytułu, czym doprowadza naszego braciszka do szału. - Nagle Bea zorientowała się, że wy gadała się z czymś, o czym Matty nie miała pojęcia. - Nie powiedział ci, prawda? - Nie. Ale nie martw się, na pewno mi powie. Jazda okazała się koszmarem. Droga była kompletnie zapchana, bo większość ludzi uciekała na weekend z Lon dynu nad morze. Kiedy Sebastian dotarł na miejsce festy nu, wiedział, że jest już za pózno. Mógł tylko próbować przekonać Matty, że to nie ma znaczenia. Już jedną kobietę stracił z powodu tytułu, na którym kompletnie mu nie zależało. Powinien był powiedzieć Mat ty o nim wtedy, kiedy opowiadał jej o Helenie. Miał taki zamiar, ale pojawił się Josh... Zobaczył Matty na długo przed tym, zanim ona zauwa- Alfabet uczuć 145 żyła jego. Rysowała i rozmawiała, rozśmieszając siedzące przed nią dziecko. Dopiero gdy skończyła i wręczała go towy po tret zachwyconej matce dziecka, zobaczyła Seba stiana. Jej uśmiech nieco zbladł. Następne dziecko usiadło na stołeczku i Matty wróciła do swojego zajęcia. W kolej ce czeka to jeszcze kilka osób i kiedy Sebastian podszedł do niej, Matty spojrzała w górę, ale nie bezpośrednio na niego. - Za pół godziny zrobię sobie przerwę - powiedziała. - Może wez jakieś kanapki i urządzimy sobie mały piknik? Uśmiechała się i mówiła słodkim głosem, na który być może ktoś inny dałby się nabrać, ale nie Sebastian. - Dobrze. Będę czekał na ciebie przy jeziorze. Na brzegu bawiło się kilkoro dzieci. Próbowały łapać ry by przy pomocy papierowych kubeczków. Nikt nie pilno wał jeziora i Sebastian pomyślał, że powinien przerwać tę zabawę, jednak nie zrobił tego. Usiadł na ławce i obserwo wał dzieci. Wydawało mu się, że upłynęła cała wieczność, zanim Matty podjechała do niego. Podczas drogi z Londy nu myślał, jak wszystko naprawić, ale Matty, nie czekając na jego wyjaśnienia, wypaliła: - Powiedziałam ci o sobie wszystko, nawet takie rzeczy, o jakich nie wie Fran - jej zazwyczaj ciepły głos, brzmiał teraz lodowato. - Nikomu innemu nie powiedziałam o te lefonie komórkowym. Wszyscy byli tacy mili, tacy współ czujący. Było mi bardzo wstyd. Nie miałam odwagi przy znać się, że ten wypadek to tylko i wyłącznie moja wina... Spojrzała na niego. Wstrzymywana do tej pory złość wylała się na niego jak wezbrana rzeka. Jej oczy płonęły z wściekłości. 146 Liz Fielding -Matty... - Otworzyłam przed tobą serce. Nagle Sebastian wszystko zrozumiał. Wiedział już, jak zmusić Matty, by go wysłuchała. - Dlaczego? - zapytał. - Co dlaczego? - Dlaczego mi o tym wszystkim powiedziałaś? Co takie go miałem w sobie, że powierzyłaś mi swoje najskrytsze sekrety? Matty, zaskoczona kontratakiem, z początku nie wie działa, co odpowiedzieć. - Czy to ma jakieś znaczenie? - Oczywiście. Dlaczego teraz powróciłaś do tego tematu? Fakt, że nie powiedział jej o swoim tytule, mógł być do brą wymówką, by uciec od ich wspólnej przyszłości. Matty na pewno będzie próbowała tak zrobić. Chyba że Sebastian zmusi ją do pokonania strachu, tak, jak zrobił to nad mo rzem. Wtedy Matty wyzwoliła się z lęku i odnalazła coś, co do tej pory skrywała głęboko przed samą sobą. Teraz zmu si ją do takiego samego wysiłku. - Opowiedziałaś mi dokładnie, ze szczegółami, jak do szło do wypadku, ponieważ myślałaś, że to mnie do ciebie zniechęci - powiedział. - Nie! - Przyznaj, że tak było, Matty. Chciałaś, bym miał o to bie tak złe zdanie, jak ty miałaś o sobie. - Ty draniu! Nic mi o sobie nie powiedziałeś - zawołała. - Kompletnie nic. Zanim cię poznałam, wiedziałam tylko, że jesteś wziętym bankowcem z Nowego Jorku. Tyle samo wiem i dziś. Alfabet uczuć 147 - Czyżby? Naprawdę tak uważasz? Nie odpowiedziała. Sięgnęła ręką tam, gdzie wcześniej był niesforny loczek. Sebastian złapał ją za rękę i mocno przytrzymał. - Wiesz, że to nieprawda! - Matty próbowała wyrwać rękę, ale Sebastian jej nie puszczał. - Wtedy nie zadziałało i teraz też nie zadziała. Nie rób więc z tego jakiegoś cho lernego dramatu tylko i wyłącznie po to, by móc uciec od decyzji o naszej przyszłości, i nie przerzucaj całej winy na mnie. Czy ona go słuchała? Czy dotarły do niej jego słowa? - A może wolisz wrócić sobie do swojego bezpiecznego mieszkania i w ramach relaksu jezdzić dwa razy w tygo dniu na basen? Naprawdę chcesz spędzić resztę swojego życia, odpychając każdego faceta, który pojawi się w po bliżu two ego wózka, tylko dlatego, że się boisz? Jesteś sy reną czy myszką? Matty poruszyła ustami, ale nie wydała żadnego dzwięku. - Matty, ja cię kocham. Jesteś silną, cudowną kobietą i chciałbym z tobą spędzić resztę życia. Chcę, żebyś zosta ła moją żoną. - Nie mogę - szepnęła, a po jej twarzy popłynęły łzy. - Zostaniesz hrabią. Będziesz chciał mieć synów... - Nie. Mogę zrzec się tytułu i zrobię to. Nie chcę mieć synów tyko po to, żeby zachowywać przestarzały system hierarchi:. - Sebastian ukląkł przed nią. - Matty, ja chcę tylko ciebie. Pokręciła głową. - Czemu nic mi nie powiedziałeś? Liz Fielding 148 - Odejdz! Sebastian podniósł głowę, słysząc głos matki. - Chcę porozmawiać z Matty. - Poradzę sobie - odpowiedział chłodno. - Wiem, ale jestem ci to winna. Pozwól sobie pomóc. Proszę. Sebastian podniósł rękę Matty do swoich ust i wypowie dział bezgłośnie: Kocham cię. Potem wstał i odszedł. Matty pragnęła zawołać go, zawrócić, ale nie odezwa ła się. - Czy mogę usiąść, Matty? Matty kiwnęła głową. - Dziękuję. Sebastian powinien był powiedzieć ci to oso biście, ale wiem, że tego nie zrobi. Pogardza mną, jednak nigdy by mnie nie zdradził. Ma to po moim mężu. Honor i poczucie obowiązku. Matty nie rozumiała, o czym ta kobieta mówi. - Tak - wykrztusiła, bo tylko taka odpowiedz przyszła jej do głowy. - Od moich córek dowiedziałam się, że mój syn cię ko cha. Rzeczywiście, teraz usłyszałam to na własne uszy. Dlatego też powiem ci o czymś, o czym on nigdy by ci nie powiedział. Sebastian nie jest dzieckiem mojego mę ża. Miałam romans. Był taki czas, kiedy moje małżeństwo przechodziło kryzys, a ja znalazłam pocieszenie w ramio nach kogoś, kogo znałam od wielu lat. Nie usprawiedli wiam się. Okazałam się słaba i gardzę sobą. Jedyne dobro, które wyniknęło z tej historii, to narodziny Sebastiana. - Sebastian nie jest... - urwała zszokowana Matty. - Ale oni są do siebie tacy podobni... - Nagle domyśliła Alfabet uczuć 149 się wszystkiego: - George. George był ojcem Sebastia na, prawda? - Widzę, że już o nim słyszałaś. Tak, George był kuzy nem mojego męża. Jeśli chodzi o wygląd, zawsze byli do siebie bardzo podobni, jak blizniacy. Ale temperamenty mieli całkowicie różne. Jak dzień i noc. - Czy pani mąż wie o tym? - Tak. Jedna z dziewczynek zaraziła go świnką, co spo wodowało bezpłodność kilka lat przed tym, zanim urodził się Sebastian. Mój mąż był w pewnym sensie wdzięczny George'owi. W końcu miał syna. Sebastian odziedziczył najlepsze cechy ich obu. Po George'u urok osobisty i zmysł artystyczny, a po moim mężu silne poczucie honoru i lo jalność. - A co z Heleną? - Z tą płytką ladacznicą? Kiedy się przekonała, że Seba stian nie zamierza przejąć tytułu szlacheckiego, pokazała [ Pobierz całość w formacie PDF ] |