[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zobaczy. Jeśli mieli podtrzymać ten romans, to wiedziała, że będzie
musiała przełknąć kilka gorzkich prawd i zachować kilka tajemnic. Miała
jednak wątpliwości, czy uda jej się ukryć prawdziwe uczucia.
Znalazła dżinsy, w których wyglądała w miarę szczupło - jej pupa może
była szeroka, ale w każdym razie jędrna - dołożyła do tego białą koszulkę
i żakiet. Miała trochę wolnego czasu i jeśli nawet limit na karcie
kredytowej nie pozwalał jej na zakupy do utraty tchu, to i tak miała
nadzieję, że tego rodzaju terapia okaże się skuteczna. Pieniądze nie miały
znaczenia, jeśli ich wydawanie mogło sprawić, by na pól godziny
przestała myśleć o Luce!
Jeszcze raz zerknęła w lustro, wyszła na korytarz i niemal zderzyła się z
kimś, kto stał tuż za drzwiami.
- Przepraszam - powiedziała, osłaniając się rękami. Podniosła wzrok i
zaparło jej dech, gdy zobaczyła przed sobą elektryzujące niebieskie oczy.
- Luca... ty tutaj? SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›?
- Pamiętasz, jak mam na imię. Jestem wzruszony. Była zbyt zajęta
skrywaniem emocji, by zauważyć
jego dziwny ton.
- Co tu robisz? Właśnie wychodziłam. Jego twarz wyraznie stwardniała.
- W takim razie może zechcesz zmienić plany? Dopiero po chwili
przyszło jej do głowy, że mogłaby, a właściwie powinna zaprotestować.
- Właściwie to... - zaczęła niepewnie, czując, że nogi pod nią drżą.
126
KIM LAWRENCE
- Czy to jakiś kłopot dla ciebie? - Luca szyderczo uniósł brwi.
- Nie, żaden kłopot - westchnęła, powstrzymując pragnienie, by zerwać z
niego koszulę. Z pożądania kręciło jej się w głowie.
- O czym myślisz?
- O tym, że chcę cię dotknąć - odrzekła natych-. miast.
Twarz Luki zastygła w maskę.
- LubiÄ™, kiedy mnie dotykasz.
- A ja uwielbiam cię dotykać - szepnęła. - Ale to chyba nie jest najlepszy
pomysł... w tych okolicznościach.
- Do diabła z okolicznościami!
- Aatwo ci tak mówić.
- Nie, wcale nie łatwo - zaśmiał się ironicznie. - Wcale nie łatwo. Otwórz
te drzwi, Alice. - Położył dłonie na ścianach po obu stronach jej ramion.
Wstrzymała oddech, gdy wsunął palce w jej włosy i wyjął przytrzymującą
je spinkę; włosy rozsypały się po jej ramionach jak jedwabna zasłona.
Ujął ją pod brodę i pochylił nad nią twarz.
- Powiedz, że mnie pragniesz - zażądał. Przeszył ją dreszcz i zamknęła
oczy.
- PragnÄ™ ciÄ™, Luca.
ROZDZIAA DWUNASTY
Alice zamknęła walizkę i usiadła na łóżku. Czuła satysfakcję: z całego
serca nie znosiła pakowania i nigdy nie potrafiła zrozumieć ludzi, którzy
wciąż podróżowali z miejsca na miejsce. Jej z pewnością taki styl życia
nie odpowiadał.
Oczywiście podróże, które wiązały się z jej pracą, na pierwszy rzut oka
wydawały się atrakcyjne, szczególnie dziewczynie, która po raz pierwszy
wsiadła do samolotu w wieku dwudziestu lat. Jako nastolatka jezdziła z
rodzinÄ… na wakacje do nadmorskiego pensjonatu w Kornwalii, zanim
jeszcze ten region stał się modny. Pamiętała pokój z piętrowym łóżkiem,
na którym nawet śledz nie byłby w stanie ułożyć się wygodnie, mnóstwo
deszczu, wieczory spędzane na obowiązkowych grach planszowych i
sporo rodzinnych sprzeczek. Wszystkie te wspomnienia były dla niej
bardzo cenne. Potrzebowała poczucia zakorzenienia i dlatego właśnie tam
zdecydowała się wyjechać na dwutygodniowe wakacje na łonie rodziny.
Musiała naładować akumulatory.
Na myśl o domu jej twarz złagodniała. Ojciec od kilku lat był na
emeryturze. Nie miał już tyle energii co
128
KIM LAWRENCE
kiedyś, a ponieważ żadne z jego dzieci nie chciało uprawiać ziemi,
sprzedał ją sąsiadowi, zostawiając sobie tylko kilka akrów. Ale cała
rodzina wciąż zjeżdżała się do starego domu z pruskiego muru z pokojami
o dziwnych kształtach, niskimi stropami i korytarzykami wiodącymi
donikąd, i Alice nie była wyjątkiem.
Wiedziała, że w chwili gdy przejdzie przez drzwi, matka natychmiast się
domyśli. Nie było żadnych wątpliwości. Mama zawsze wyczuwała takie
rzeczy. Ojciec śmiał się, że gdyby żyła o kilkaset lat wcześniej, uznano by
jÄ… za czarownicÄ™.
Mama była liberalna, ale Alice nie była pewna, czy ma ochotę zwierzać
jej się z uczuć do Luki. Jak miała przyznać, że zakochała się w kimś, kto
zupełnie zapomniał o jej istnieniu?
Tylko mama okazała niepokój, gdy Alice i Mark ogłosili swoje
zaręczyny.
- Wiem, że obydwoje lubicie te same filmy i kibicujecie tej samej
drużynie piłkarskiej i jestem przekonana, że doskonale do siebie
pasujecie, ale czy jesteś pewna, kochanie, że to miłość twojego życia? -
zapytała Alice w wieczór zaręczyn. - Czy nie wychodzisz za niego tylko
dlatego, że wszyscy tego oczekują? *
Alice poczuła się urażona.
- Nie lubisz Marka, mamo?
- Oczywiście, że go lubię, to bardzo sympatyczny chłopak. Nie o to
chodzi. Ale czy ty go kochasz? Tylko to siÄ™ liczy.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
129
Wówczas była o tym najgłębiej przekonana, ale teraz wiedziała, że miłość
ma wiele twarzy. W porównaniu z szalejącym huraganem, jakim było
uczucie do Luki, jej miłość do Marka przypominała lekki letni wietrzyk.
Mama powinna być zadowolona, pomyślała Alice. Zawsze powtarzała
córce, że należy podążać za intuicją! I do czego ją to doprowadziło? Od
ich ostatniego spotkania minęły już trzy dni, a Luca nawet do niej nie
zadzwonił. Alice odbierała wszystkie telefony z mocno bijącym sercem i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze dziaÅ‚ajÄ… zgodnie ze swojÄ… naturÄ….