[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gabby przyjrzała mu się.
- Naprawdę? To dobrze. Brałam pigułkę, ale raz zapomniałam, więc mogę być w
ciąży. Czuję się jakoś dziwnie... Może będziemy mieć dziecko.
- O, to miło.
- Miło? Nie cieszysz się? Przecież ożeniłeś się ze mną wyłącznie po to, żeby mieć
potomka.
R
L
T
- Nie. Ożeniłem się, bo chciałem cię zatrzymać. Dziecko było pretekstem... Umie-
rający człowiek nie ma prawa sam kochać i nie powinien pozwolić, żeby ktoś go poko-
chał.
Gabby nie wierzyła własnym uszom.
- Mówiłeś...
Rafik podszedł i objął ją.
- Kocham cię. Mogę ci to powiedzieć, bo nie umrę. Będę żył. Będziemy żyć długo
i szczęśliwie. - Namiętnie ją pocałował.
- Przestań!
- Kocham cię.
- Co się stało? Mów dokładnie, ale powoli, bo kręci mi się w głowie.
- Najdroższa, słusznie twierdziłaś, że nie wyglądam na poważnie chorego człowie-
ka. Okazuje się, że zaszła pomyłka i nie mam żadnej groznej choroby.
- Jesteś zdrowy? - zawołała rozpromieniona. - Będziesz długo żył?
- Kto wie? Nauczyłem się, że człowiek powinien żyć chwilą obecną. Nie wolno
odkładać na pózniej tego co najważniejsze. - Uśmiechnął się uwodzicielsko. - W tym
momencie najważniejsze to całować ciebie.
Gabby nie mogła uwierzyć, że Rafik ją kocha i że będzie długo żył. Rozpłakała się,
bo spełniły się jej marzenia.
- Och, jaka jestem szczęśliwa - szepnęła.
Rafik otarł jej łzy i czule się uśmiechnął.
- To cud - dodała Gabby.
- Ty wierzysz w cuda. Ja jestem sceptykiem, ale powinienem był wierzyć, bo mia-
łem przed oczami prawdziwy cud, czyli ciebie, ukochana.
Huczne wesele odbyło się trzy tygodnie pózniej. Dzięki dyplomatycznym umie-
jętnościom Rafik zdołał ugłaskać ojca, któremu opowiedział całą historię bez kilku
szczegółów. Król Zafir bardzo się przejął tym, że mógł stracić pierworodnego syna i dla-
tego łaskawszym okiem patrzył na nieodpowiednie małżeństwa obu synów.
R
L
T
Gabby kamień spadł z serca, gdy zobaczyła, że bracia się pogodzili. Bardzo polu-
biła żonę Hakima i jej synka.
Wesele przeciągnęło się prawie do rana. W pewnym momencie Rafik wyprowadził
żonę z sali bankietowej.
- Nie wypada zostawiać gości - powiedziała Gabby. - To nasze przyjęcie...
- Mam propozycję nie do odrzucenia.
- To brzmi ciekawie.
Przed drzwiami sypialni Rafik polecił:
- Zamknij oczy.
- Dlaczego?
- Zrób, o co proszę.
Gabby nerwowo zachichotała, ale zamknęła oczy. Rafik wprowadził ją do sypialni.
- Teraz pozwalam otworzyć oczy.
Od drzwi do łóżka znowu wiodła różana ścieżka.
- Jak w noc poślubną.
- Tamta noc nie była idealna, bo powiedziałem, że nie powinnaś się we mnie za-
kochać. Pamiętasz?
- Tak.
- Dzisiaj powiem, a raczej będę błagał o miłość. Gabriello. Kocham cię nad życie.
- Ja ciebie kocham jeszcze mocniej - szepnęła.
- Gdy pomyślę, co miało być i co jest, jestem najszczęśliwszy na świecie. Mam
ciebie i będziemy mieć dziecko. - Położył rękę na jej płaskim brzuchu. - Zawsze powin-
niśmy być tacy szczęśliwi jak dzisiaj.
- Róż nie będzie codziennie.
- Będą od czasu do czasu.
Zaczął ją powoli rozbierać.
- Szybciej, bo szkodzisz moim nerwom - poskarżyła się.
- To celowe działanie.
Gabby była w siódmym niebie. Wiedziała, że życie nie bywa usłane różami, ale u
boku ukochanego męża będzie miała siły pokonać wszelkie trudności.
R
L
T
- Nie przeszkadza ci, że będziesz pachniał różami? Prawdziwy mężczyzna...
- Nic mi nie przeszkadza, bo jestem prawdziwym mężczyzną.
- Dla mnie jedynym na świecie.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.