[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podchwytliwe pytania). Sami autorzy sondażu byli jednak zaskoczeni, że 95% badanych deklarowało, że są wierzący, że nie utożsamiają wiary z praktykami religijnymi (z tego widać, że autorzy traktowali uprzednio wierzących jak półgłówków), iż "wierzący są gotowi do rzeczowej dyskusji o problemach współczesnego katolicyzmu i jego Kościoła" (widocznie i w to - wątpiono). Nie udało się wykazać, że wierzący są nietolerancyjni (autorom sondażu nie wystarczyło porównać choćby stosunku do "obcych" w Polsce i np. w Czechach, gdzie spalono żywcem kilku Cyganów, czy w Niemczech, gdzie dochodzi do częstych fizycznych napaści i podpaleń obiektów mieszkalnych i religijnych). Szczególnie symptomatyczne były pytania (na które odpowiedzi można z góry przewidzieć) skupione wokół tematu: "religia w życiu publicznym". Zapytano więc: Czy jest Pani) za: 1. Obecnością symboli religijnych w miejscach publicznych? [a gdyby pytano: "Obecnością symboli patriotycznych?" też wynik z góry można przewidzieć]; 2. Nadawaniem oprawy religijnej uroczystościom państwowym? [podobny efekt dałoby pytanie: "Nadawaniem oprawy uroczystościom państwowym w duchu marksizmu- leninizmu"]; 3. Umieszczaniem zapisu o przestrzeganiu wartości chrześcijańskich w aktach prawnych? [taki sam wynik dałoby pytanie: "Umieszczaniem zapisu o przyjaźni polsko- radzieckiej w aktach prawnych"]; 4. Publicznym okazywaniem własnej religijności przez urzędników państwowych? [odpowiedzi byłyby z pewnością podobne gdybyśmy zapytali: "Publicznym okazywaniem własnego przywiązania do ruchu komunistycznego"]; 5. Cenzurą chroniącą uczucia religijne wierzących? [zbliżony wynik dałoby pytanie: "Cenzurą chroniącą przekonania ideowe obywateli"]; 6. Bezpośrednim angażowaniem się Kościoła w życie polityczne? [tak samo odpowiadaliby ankietowani na zbliżone pytanie: "Bezpośrednim angażowaniem się Partii - to znaczy PZPR - w prywatne spory między ludźmi"]. Starałem się wykazać, że przewidywane odpowiedzi opracowane przez publicystów zostały tak pomyslane, że z góry wiadomo, jak odpo ~`1 ~ 35 wiedziałaby większość badanych; podobne odpowiedzi byłyby na pytania moje, wymienione w nawiasach. Jeśli z góry można przewidywać wyniki - badania są bezprzedmiotowe i nie mają wartości naukowej. Mogą być natomiast wykorzystywane w walce politycznej, w tym przypadku prowadzonej przez "Politykę". I rzeczywiście, skoro badani w 81,3% deklarują, że są przeciwni "bezpośredniemu angażowaniu się Kościoła w życie polityczne" - redaktorzy "Polityki" od razu sugerują, ni mniej ni więcej, że z tego powodu "Polityk (...) może atakować te zachowania Kościoła, które są jednoznacznym wkraczaniem w sferę życia publicznego". Okazuje się więc, że sondaż spełnia rolę podbudowywania działań polityków prowadzących walkę z Kościołem przy wykorzystaniu opinii ankietowanych, jak pamiętamy - w 95% katolików! Zastosowano tu chwyt polegający na tym, że informatorów pytano o kwestię ogólną ("wtrącanie się" Kościoła w życie polityczne), natomiast omawiający ankietę sami dodają szczegóły, co zaliczają do tego "wtrącania się". A przecież należało najpierw zapytać badanych, czy ich zdaniem jakieś konkretne działania Episkopatu (jakie?) mogłyby świadczyć o tym, że Kościół w sposób nieuzasadniony wypowiadał się w sprawach politycznych? O to jednak nie zapytano traktując sprawę jako oczywistą, a tak się nie postępuje, jeśli sondaż ma być intelektualnie uczciwy. Sondaż potraktowano ponadto _jak synonim Apokalipsy: [ Pobierz całość w formacie PDF ] |