[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wywoływało rumieńce na policzki.
Rzecz jasna niczego ukryć się nie dało. Wszyscy już teraz wiedzieli, jak się rzeczy mają.
Nikt jednak nie wspominał o tym ani słowem, nikt nie pozwolił sobie na żadną aluzję czy
żart. Wszyscy podziwiali zresztą Belindę za jej powściągliwość i dyskrecję, jakby uważała,
że absolutnie nie jest godna takiego rycerza jak Viljar. I tylko Tula słyszała niekiedy
wieczorami stłumiony szloch z sąsiedniego łóżka.
Ale Tula nic nie mówiła. Mogła z łatwością skierować uczucia Viljara ku Belindzie, lecz nie
robiła tego. Nie chciała się mieszać w sprawy, które powinny rozwiązać się same. Miłość nie
lubi podstępów. A Tula nie była pozbawiona ludzkich uczuć. Nawet teraz, choć nieustannie
przekonywała wszystkich, że należy do najbardziej obciążonych dziedzictwem Ludzi Lodu.
147
Pogoda nie zawsze była najlepsza. Czasami rano panował taki przejmujący chłód, że Tula
zawracała od progu i wypijała przed podróżą jeden czy drugi kieliszek wódki, zanim Heike
nie zmusił jej do wyjścia.
Byli już w Ser-Trondelag, gdy dopadły ich deszcze, które zdawały się nie mieć końca.
Znalezli jakiś skalny nawis, wprowadzili tam konie i sami się wczołgali, żeby się choć trochę
ogrzać. Ale i tam suchego miejsca nie było wiele, tu i ówdzie kapało wędrowcom na głowy.
Viljar przyciągnął do siebie Belindę i osłonił głowy obojga peleryną tak, że znalezli się jakby
pad małym daszkiem, skąd przez niewielki otwór mogli wyglądać na dwór. Nigdy przedtem
tak się nie zachowywał, ale to pewnie dlatego, że w tym deszczu i zimnie Belinda wyglądała
wyjątkowo nieszczęśliwie i żałośnie.
- Zimno ci? - zapytał.
- Nie, a tobie?
- Nie - odparł z uśmiechem i dodał: - Belindo, czy ty się nigdy nie zmienisz?
- Jak to? - zapytała spłoszona.
- Zawsze myślisz przede wszystkim o innych.
- Ty też.
- To mój obowiązek.
Te ostatnie słowa stłumiły szczęście wywołane jego bliskością, ale Viljar przysunął jej głowę
ku sobie tak, że znalazła się tuż pod jego brodą. W ten sposób pozostawała z dala od
spływającego z peleryny strumyczka wody. Belinda starała się zdusić rodzący się w niej żal i
ufnie przytuliła się do Viljara. Jego obejmujące ją ramię było takie ciepłe, choć i on przecież
był mokry i przemarznięty. Słyszała jego miarowy oddech i słyszała przytłumione bicie jego
serca tuż przy swoim.
Była to chwila niewypowiedzianie słodka, choć jednocześnie nie pozbawiona goryczy. Mimo
to jedna z najpiękniejszych chwil w życiu Belindy, takiej jak gdyby niedokończonej, jak ją
kiedyś ze śmiechem określiła Signe. Wtedy i jej wydawało się to zabawne. Teraz dławił ją
płacz, z którym musiała walczyć.
Inna sprawa, że musiała walczyć także z narastającą w niej gorączką, spalającą ją od
wewnątrz, gorejącą i mroczną. Jej kobieca natura nieustannie dawała o sobie znać i nic nie
można było na to poradzić. Jedyne co mogli zrobić, to milczeć. Viljar nigdy nie może się
dowiedzieć o tej udręce.
Rozmowa Tuli z Heikem wyrwała ją z zamyślenia i zburzyła smutny nastrój:
- Czy prosiłeś naszych przodków o pomoc w tym przedsięwzięciu? Oni zawsze cię wspierali.
148
- Przodkowie Ludzi Lodu nigdy się nie mieszali w wyprawy do Lodowej Doliny. I teraz też nie
mam poczucia, że są gdzieś w pobliżu mnie.
- Dlaczego tak nie lubią doliny, jak ci się zdaje?
- Nie wiem. Myślę, że oni po prostu nie mają nad nią żadnej władzy. Tengel Zły obciążył ją
całą siłą swojego przekleństwa.
- No to niezle, nie ma co - mruknęła Tula
Pewnego jesiennego poranka stanęli nareszcie w rozległej dolinie w Sar-Trondelag.
- Nie mogliśmy zabłądzić - powiedział Heike. - Ale nie widzę nic, co by się zgadzało z
dawnymi opisami.
- Minęło mnóstwo lat od czasu wyprawy Ulvhedina, Ingrid i Dana - przypomniał mu Viljar. -
Gorsze wydaje mi się to, że wśród miejscowych nikt nawet nie słyszał o Dolinie Ludzi Lodu.
- No właśnie. Albo zabłądziliśmy, albo historia Ludzi Lodu poszła w zapomnienie - rzekła
Tula. - Tak czy inaczej, niewesoło.
Viljar westchnął:
- Tylko jak my teraz znajdziemy drogę w góry, a tam do Lodowej Doliny?
- Mam! Kościół! - zawołał Heike, pokazując przed siebie.
- No to co, że kościół?
- Jeśli jesteśmy na właściwej drodze, we właściwym miejscu i we właściwej dolinie, to musi
to być kościół Benedykta Malarza!
- Ale nie sądzisz chyba, że tam nadal... - wtrąciła Tula.
- Trzeba po prostu zobaczyć! Idziemy!
Wkrótce potem w zagrodzie obok kościoła dostali klucze i pozwolenie na obejrzenie
architektury.
Heike z wahaniem otworzył ciężkie drzwi. Tula nie chciała wejść do środka, wolała poczekać
za bramą.
- My pójdziemy z tobą, dziadku. i ja, i Belinda.
- Oczywiście! Dziękuję wam.
149
Oboje młodzi szli wolno główną nawą kościółka. Belinda trzymała Viljara za rękę i
rozszerzonymi ze zdumienia oczami oglądała pradawne malowidła.
- Chodz tutaj - szepnął Viljar cicho i pociągnął ją do bocznej nawy.
On sam wiedział, co tam znajdą, czytał o tym w księgach Ludzi Lodu. Bez wahania podszedł
do poczerniałej ściany. Długo stali z Belindą obok siebie i wpatrywali się w zaskakująco
dobrze zachowany obraz przedstawiający diabła, który czai się za plecami kobiety i
najwyrazniej usiłuje ją sprowadzić na kręte ścieżki. Na twarzy kobiety maluje się niemal
grzeszne zadowolenie.
- Och! - szepnęła Belinda. - To przecież pan Heike!
Viljar spojrzał jeszcze raz na twarz diabła i uśmiechnął się.
- Nie, to nie Heike. To jego przodek, Tengel Dobry. Obraz namalowała jego przyszła żona,
Silje. Bardzo dobry obraz, prawda? Ale teraz już chodzmy, musimy znalezć drogę do doliny.
Mając za punkt orientacyjny kościół, wiedzieli już, dokąd się kierować. Jakiś czas temu
okoliczni mieszkańcy wybudowali nową drogę, dość daleko od kościoła, a stary szlak zarósł
i ledwo był widoczny. Najwyrazniej bardzo dawno temu zaniechano wypraw w góry i do
Lodowej Doliny.
Im bliżej celu, tym łatwiej znajdowali drogę, bo okolica była dokładnie opisana w księgach.
Jeszcze tego samego popołudnia stanęli u wejścia do Doliny Ludzi Lodu. Znajdowali się w
bardzo niedostępnej partii gór, którędy nikt nie chodził. Może tylko ci górscy wędrowcy,
którzy w ostatnich czasach zaczynali pojawiać się nawet w bardzo dzikich okolicach. Tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.