[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Polski spełnił ich pragnienie. Jakim zaś sposobem do tego doszło i jak powrócił z wygnania, długo i nudno byłoby o tym mówić, niech więc wystarczy tyle, że nigdy pózniej nie było mu danym sprawować żad- nej władzy. [17] Tyle niech wystarczy, ile powiedziano o Sieciechu i królowej, te- raz zaś zaostrzywszy pióro ciągnijmy dalej zamierzoną opowieść o chłopcu Marsowym. Gdy te sprawy taki obrót wzięły, doniesiono im nagle, że Pomorzanie wyruszyli [na wyprawę] i na wprost Sątoku, który jest strażnicą i kluczem królestwa, wystawili gród przeciwny. Był zaś ten nowy gród tak wysoki i tak blisko położony chrześcijan, że to, co mówiono lub co się działo w Sątoku, mogło być dobrze sły- szane i widziane przez pogan. Zbigniew więc, jako że wiekiem był starszy i dzierżył część królestwa najbliższą Pomorzanom i ojcu, z wojskiem ojca i swoim pospieszył przeciw Pomorzanom bez młod- szego brata; mniej jednak wówczas sławy pozyskał starszy, który z większą siłą najpierw wyruszył, niż młodszy, który z garstką za nim podążył. Albowiem starszy, pospieszywszy tam, ani owego nowego grodu dzielnie nie zaatakował, ani wrogów nie wciągnął do walki, mając tak znaczne siły, lecz z większym ponoć strachem sam, niż napędziwszy go [Pomorzanom], powrócił do domu. A natomiast skoro za odejściem starszego brata pojawił się młody Bolesław, syn Marso- wy, to choć jeszcze nie pasowany na rycerza, uprzedzając [to], więcej wskórał, niż brat opasany już mieczem. 62 Bo i na most uderzywszy odebrał go wrogom, I na moście zwyciężywszy dopadł do bram grodu. Tak to początek rycerskiego zawodu Bolesława wymowną był dla chrześcijan zapowiedzią przyszłej jego zacności, a Pomorzanom jako niezawodny znak ich pogromu wielkiego napędził strachu. Zbignie- wowi, który przybył z licznym wojskiem, a mężnego czynu nie doka- zał, naigrawając się zarzucali [Pomorzanie] gnuśność, Bolesława zaś, który z nieliczną garstką pózniej przybył, a śmiało ścigał swych wro- gów aż do bram, nazywali wilczym szczenięciem". Zbigniew - mówili - powinien jako duchowny kościołem rządzić, temu zaś chło- paczkowi przystoi, jak się okazuje, mężnie wojować". Tak to młodszy brat, z garstką pózno nacierając, więcej zyskał zaszczytu i sławy, niż starszy, który z wielkim rozmachem i z dużą siłą [w bój] pospieszył. Poganie zatem widząc, iż chłopiec odstępuje dlatego, że małe miał siły, a obawiając się grożącej im zguby, gdyby powrócił z dużymi, sami zburzyli swój gród, który przedtem zbudowali, i zmarnowawszy trud na darmo, schronili się w bezpiecznych kryjówkach. [18] Władysław przeto widząc, że chłopiec dochodził już lat męskich i że zajaśniał czynami rycerskimi, a wszystkim mądrym ludziom w państwie się podobał, postanowił przypasać mu miecz w uroczystość Wniebowzięcia Panny Marii i przygotował w mieście Płocku wspa- niałą uroczystość. Już bowiem podupadał na siłach skutkiem wieku i ciągłej choroby, a w owym chłopcu widział nadzieję dynastii. Gdy więc wszyscy się przygotowywali i na tę uroczystość pospieszali, doniesiono, że Pomorzanie obiegli gród Sątok, a żaden z dostojników nie śmiał wyruszyć przeciw nim. Wtedy wbrew woli ojca i sprze- ciwom wielu innych Marsowy chłopiec popędził tam, odniósł zwycię- stwo nad Pomorzanami i wracając [jeszcze] jako giermek, [a już] jako zwycięzca, pasowany został przez ojca na rycerza i z niezmierną rado- ścią odprawił tę uroczystość. I nie sam jeden owego dnia przepasany został pasem rycerskim, bo ojciec z miłości i dla uczczenia syna dał [tegoż dnia] oręż wielu [jego] rówieśnikom. 63 [19] Skoro w ten sposób Bolesław świeżo pasowany został na rycerza, Bóg okazał na Płowcach, jak wielkich dzieł ma przez niego dokonać w przyszłości. Zdarzyło się bowiem, że po dopiero co dokonanym przepasaniu go pasem rycerskim niezliczone rzesze Płowców zebrały się w zamiarze czynienia jak zwykle zagonów po Polsce, podzieliły [ Pobierz całość w formacie PDF ] |