[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chcesz, żeby Bobby po niego poszedł? - spytała Stella. - Czuję się tak, jakbym znowu była na studiach i miała zdawać egzamin. %7łałuję, że nie pojechałam prosto na ran czo i nie wzięłam od razu byka za rogi. - Dlaczego tego nie zrobiłaś? - Bo pomyślałam, że tu jest neutralny grunt, gdyby na przykład, chciał mnie grzmotnąć za zrobienie wywiadu z jego ojcem. - Mitch nigdy nie uderzyłby kobiety. - Wiem o tym. - I nie był tym specjalnie wkurzony - powiedział Bobby. W oczach Tori pojawiła się panika. Kristi Gold 154 - Skąd wiesz? - Podsłuchałem, jak rozmawiał z Buckiem. - Pomimo to mogę się założyć, że będzie miał do mnie pretensje. Dzisiejszego wieczoru nic nie szło zgodnie z planem. Dopełnieniem wszystkiego były słowa Carla, które usły szała przez mikrofon: - Słuchajcie, ludzie. Na specjalną prośbę wystąpi przed wami Tori Barnett, która zaśpiewa piosenkę małej Patsy Cline. Prosimy na parkiet! - Stella, gdybyś nie była w takim stanie, natychmiast bym cię tam zawlokła. Carl puścił melodię i Tori ustawiła mikrofon, Piosen ka pasowała do jej nastroju. Będzie musiała zacząć no we życie z dzieckiem, niezależnie od tego, co zadecydu je Mitch. Przymknęła oczy i zaczęła śpiewać. Była to ulubiona piosenka jej mamy, a od teraz również jej. Zpiewała ją dla Mitcha Warnera, gdziekolwiek był. Mitch stał w rogu baru i patrzył na Tori. Zpiewała tę samą piosenkę co pierwszego wieczora i była tak samo ubrana. Ale teraz jego uczucia nie miały nic wspólne go z pożądaniem. Teraz to była miłość. Chciał być przy niej, bronić ją przed światem, opiekować się nią. Nie pa trząc na nikogo, zaczął przepychać się w stronę parkietu i wreszcie stanął tuż przy niej. Tori otworzyła oczy i pomyślała, że to chyba sen. Wywiad z buntownikiem 155 Kiedy nie zrobiła żadnego ruchu, Mitch chwycił ją w ramiona. Objęci, zaczęli tańczyć w rytm melodii. Wzruszenie nie pozwoliło im mówić. Kiedy melodia zmieniła rytm, Mitch pociągnął ją za sobą. - Chodz, wyjdziemy stąd. Tori skinęła głową i poszli w kierunku wyjścia. Bobby zasalutował Mitchowi, a Stella, gdy przechodzili obok sto lika, uścisnęła szybko rękę przyjaciółki. Po wyjściu Mitch poprowadził Tori prosto do samo chodu, otworzył drzwi i pomógł jej wejść do środka. Przy ciągnął ją do siebie i zapalił motor. - Co słychać u ciebie, Tori? - Te ostatnie dwa tygodnie były dla mnie bardzo trudne. - Wiem, tęskniłem za tobą. - Ja też za tobą tęskniłam - powiedziała z pochyloną głową. - Tori, spójrz na mnie. - Kiedy zrobiła to, o co ją pro sił, mówił dalej: - Kiedy dowiedziałem się, że będziesz tu dzisiaj... - Bobby ci powiedział? - jej ton i wyraz twarzy zdziwi ły Mitcha. - Nie wiedziałaś o tym? - Nie i prosiłam go, żeby nic nie mówił. Bałam się, że jeśli będziesz wiedział, że jestem w barze, to nie przyj dziesz. .. z powodu artykułu. - Mówiąc szczerze, byłem początkowo wkurzony, do póki nie zrozumiałem, dlaczego to zrobiłaś. Kristi Gold 156 Podniosła na niego wzrok. - Zrobiłam to dla ciebie. Pogłaskał ją po policzku. - Wiem i jestem ci za to bardzo wdzięczny. - Patrzył na nią z zachwytem. Wyglądała wyjątkowo pięknie. - Myślę, że powinieneś z nim porozmawiać i wyjaśnić niektóre rzeczy. Radzę ci dlatego, że dopiero teraz dowie działam się, że mój ojciec umarł, kiedy nie miałam jesz cze trzech lat. - Przeczytałaś list? - Tak. I dlatego myślę, jak ważne jest, żebyś nawiązał stosunki z ojcem. On jest wszystkim, co masz. - Wiem o tym. Ale teraz chcę pomówić z tobą o czymś jeszcze ważniejszym. - Zamieniam się w słuch. Wziął ją za rękę. - Odkąd skończyłem college, bardzo dokładnie kon trolowałem swoje życie, do najmniejszego drobiazgu. Ale ostatnio wszystko się zmieniło. - Rozumiem, co masz na myśli. Czasami tak się zdarza. - Przez ostatnie dwa tygodnie bardzo cierpiałem. Chy ba ze sto razem brałem telefon do ręki i chciałem do cie bie dzwonić, ale dochodziłem pózniej do wniosku, że nie jest to dobry pomysł. - Dlaczego uważałeś, że to zły pomysł? - Po pierwsze, powiedziałaś mi, że nie chcesz mnie wię cej widzieć. Po drugie, nie wiedziałem, co chciałem od ciebie, aż do dzisiaj. Wywiad z buntownikiem 157 - A czego chcesz ode mnie, Mitch? - %7łebyś była ze mną nie tylko w nocy. - Oparł swoje czoło o jej. - Nie mogę znieść myśli, że odejdziesz i ni gdy nie wrócisz. Tori pociągnęła nosem i wytarła łzy. - Kocham cię, Tori. Bóg jeden wie, że broniłem się przed tym, ale cię kocham. - Jesteś pewny? - Tak i nie chcę, żebyś ode mnie odeszła i nie pozwo lę ci na to. - Tak, ale ty jesteś tutaj, a ja w Dallas. - Wyjdz za mnie. Zamieszkamy, gdzie tylko zechcesz. Wyjdz za mnie, Tori. Bądz moją żoną. - Czy zdajesz sobie sprawę, jak to brzmi, Mitch? Co lu dzie powiedzą. Znamy się tak krótko. - Dla mnie nie jest ważne, co inni powiedzą. Ważne jest, co ty mi odpowiesz. - Najpierw posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Mo że po tym nie będziesz chciał ślubu. W pierwszej chwili ogarnął go paniczny lęk. - Nic, co powiesz nie zmieni mojej decyzji. Chyba że mnie nie kochasz. - Kocham cię, ale jestem w ciąży. Mitch czekał, że za chwilę zimny pot obleje całe jego ciało, ale zamiast tego poczuł w sercu mieszaninę dumy i radości. - Kiedy się o tym dowiedziałaś? - Tydzień temu. Dokładnie w dniu, w którym spotka- 158 Kristi Gold łam się z twoim ojcem. Dlatego przyjechałam tutaj, żeby ci o tym powiedzieć. - Powiedziałaś to jemu? - Oczywiście, że nie. Nigdy nie powiedziałabym niko mu, nie mówiąc najpierw tobie. Nawet Stella nic nie wie. - Nie do wiary. - Nie do wiary? To wszystko, co masz mi do powie dzenia? - Wiesz, dziecinko, że chyba podświadomie chciałem, żebyś zaszła w ciążę, już wtedy, pierwszego dnia... Miałem w ramionach kobietę, która odebrała mi zmysły i pragną łem jej nieprzytomnie. Tak, jak w tej chwili. - Pocałował ją gorąco. - Buck powiedział mi, że chciałby wspaniałego prawnuka, dopóki nie jest jeszcze za stary. Właśnie speł niliśmy jego życzenie. - Chcesz, żebyśmy się pobrali? Kiedy? - W przyszłym tygodniu, ale przed tym musimy ustalić pewne rzeczy. Co zrobimy z twoją pracą? - Po tych artykułach, które wywołały wielkie zaintere sowanie, dostałam szereg propozycji i mogę teraz zostać niezależnym reporterem, co wiązałoby się ze sporadycz nymi wyjazdami do Dallas. - To dobrze, bo nie chcę rozstawać się z tobą ani na chwilę. - Ja również tego nie chcę. Poza tym cieszę się, że zno wu tu zamieszkam. Nawet nie sądziłam, że zatęsknię za życiem w małym miasteczku, mimo że będziemy przez jakiś czas obiektem plotek. Wywiad z buntownikiem 159 - Przysięgam ci Tori, że nie pozwolę, by ktokolwiek po wiedział lub zrobił coś, co by cię zraniło. - Wiele osób pokroju Mary Alice nie akceptowało swe go czasu mnie i mojej mamy. - O nią nie musisz się martwić. Zerwała zaręczyny z Bradym i wyjechała do Chicago. Ma zamiar wstąpić do szkoły gastronomicznej. - Cieszę się, że nie wpakowała się w to bezsensowne małżeństwo. - Za to nasze małżeństwo będzie wspaniałe. Tori, chcę, żebyś była szczęśliwa. - Jestem pewna, że będę z tobą szczęśliwa. Ale proszę cię, pozwól, żeby twój ojciec wyjaśnił ci powody, dla któ rych poślubił Caroline i dlaczego rezygnuje z kariery po litycznej. - Zadzwonię do niego jutro. Powiem mu o naszym ślu bie. Nie obiecuję na razie nic więcej. - Dobre i to na początek. Mitch przyłożył rękę do brzucha Tori. - To jest dopiero dobry początek, kochanie. EPILOG Ceremonia ślubna odbyła się w piękny, listopado wy dzień w małym, wiejskim kościółku, do którego Tori chodziła, co niedziela na mszę ze swą matką. Ubrana by ła w suknię ślubną matki Mitcha, a druhnami były Stella, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |