[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trąciła Bryce a. On już nie wróci, jest na to zbyt dumny. Czemu miałby błagać o jej względy, skoro ma wokół tyle kobiet, goto- wych mu dać to, czego pragnie? Włożyła krótką spódnicę w barwne wzory i biały wiązany top, splotła włosy w warkocz. Starannie zrobiła makijaż i włożyła lazurowe sandałki kupione na wy- przedaży ubiegłej jesieni. Potem ruszyła na dół, by kupić poranne gazety. Wiedziała, że pojawią się w nich recenzje jej prac. Potem zamówiła kawę i wyszła na cienisty dziedziniec hotelu. Wybrała stolik na uboczu, upiła łyk kawy i sięgnęła po pierwszy tytuł z wierzchu. Znała autora recenzji i wiedziała, że podoba mu się jej styl. Jego uwagi były przenikliwe, lecz niemal wyłącznie pochleb- ne. Odprężona, wybrała z kolei gazetę zatrudniającą najbardziej wpływowego krytyka w jej branży. To jego ocena liczyła się najbardziej. Recenzja znajdowała się na trzeciej stronie. Jenessa zaczęła czytać z drżącym sercem. Autor zaczął od po- chwał dla jej techniki, potem jednak stwierdził, że zawar- te w pracach emocje zaczynają się powtarzać. Od ostat- niej wystawy przed półtora roku nie zrobiła większych 78 SANDRA FIELD postępów. Byłoby wielką stratą, gdyby artystka tej miary co Jenessa Strathern zdecydowała się na komercyjny sukces zamiast pracować nad swoim rozwojem artys- tycznym. Lekki wiatr poruszył liśćmi rosnących na dziedzińcu brzóz. Z oczyma pełnymi łez Jenessa wpatrywała się w zadrukowaną stronę. Jak mogła podejrzewać, że ktoś tak inteligentny nie dostrzeże tego, co sama widziała aż nazbyt wyraznie? Nie potrafiła się zmienić. Gdyby wiedziała, jak to zrobić, nie wahałaby się ani chwili. Usłyszała zbliżające się kroki i przez łzy zobaczyła idącego w swoją stronę Bryce a. Nałożyła ciemne okula- ry i szybko złożyła gazetę. Czytałem recenzje. Tylko dlatego przyszedłem. Nie potrzebuję, żebyś się nade mną litował. Jenesso przerwał jej niecierpliwie on tylko zwraca uwagę, w jakim powinnaś iść kierunku. Gdyby nie sądził, że jesteś tego warta, oszczędziłby sobie uwag. Nie wiem, jak to zrobić! Rozpłakała się. Na tym polega problem. On ma rację: tkwię w miejscu od miesięcy. Bryce sięgnął nagle po nieporządny stos gazet. Zbieraj się, pójdziemy do mnie, dostaniesz śniada- nie i opowiesz mi, czemu utknęłaś. Użył tego samego słowa co ona. Więc ty też to zauważyłeś... wczoraj w galerii. Nie trzeba być wielkim specjalistą, by dostrzec, że jesteś nieszczęśliwa i kręcisz się w miejscu. Wiesz, jak się czułam? Jakbym stała tam nago na oczach wszystkich. Jeśli oczekiwała łatwego współczucia, to się zawiodła. MILIONER I ARTYSTKA 79 Tak jest z każdym artystą odparł Bryce niewzru- szenie. Obnaża duszę, by inni mogli wzrosnąć dzięki kontaktowi z jego sztuką. To wielkie ryzyko, ale jeśli go nie podejmiesz, do niczego nie dojdziesz. Ale ja przestałam robić postępy! Nie rozumiesz, co to znaczy? Otwartą dłonią uderzyła gazety. Charles to przeczyta. Nigdy nie chciał, żebym została malarką, a teraz ma dowód, że słusznie. Roześmiała się gorzko. Pewnie zażąda zwrotu pieniędzy za obraz. Kupił go, bo chciał naprawić stosunki z tobą. Bry- ce ujął ją za łokieć. Idziemy do mnie. Bekon, jajka i jeszcze jedna kawa. W tej kolejności. Dziwnie miłobyło wiedzieć, że podjął decyzję za nią. Lubię bekon mocno przyrumieniony oświadczyła. Będę pamiętał. Jak wkrótce się przekonała, Bryce posiadał piękny dom przy Beacon Hill. We wnętrzu było chłodno, na pastelowych ścianach wisiała kolekcja sztuki współczes- nej, która natychmiast przyciągnęła jej uwagę. Podczas gdy Bryce krzątał się po kuchni, Jenessa obeszła jadalnię i salon, podziwiając jego gust, lecz zarazem szukając rodzinnych fotografii i innych osobistych drobiazgów. Nic nie znalazła. Kuszący zapach zwabił ją do kuchni, wyposażonej w granitowe stoły i szafki z jasnego dębu, pełnej słońca wpadającego przez okna, za którymi rosły czereśnie. Bryce, w fartuchu zawiązanym w pasie, smażył jajka. Mogłabyś wrzucić parę kromek chleba do tostera? spytał swobodnie. Zjemy w oranżerii. Jenessa zastanowiła się, ile miała poprzedniczek. Z pe- wnością bardzo wiele. 80 SANDRA FIELD Odsunęła te myśli i zaniosła gotowe grzanki do oran- żerii od południowej strony domu. Figowce i wysokie palmy oplatał szkarłatny i koralowy hibiskus, bambuso- we meble kryły się w cieniu. Obok sofy rosły orchidee, ciszę zakłócał szmer niewielkiej fontanny. Bekon jest w sam raz pochwaliła, kiedy zabrali się do jedzenia. Wyszczerzył zęby. Zwietnie sobie radzę z przypalaniem potraw. Sam gotujesz? Kiedy jestem w Bostonie. Dużo podróżuję, więc ta zabawa jeszcze mi się nie znudziła. Zaczął opowiadać o Europie i Dalekim Wschodzie. Jenessa odezwała się z zazdrością: Nigdy wiele nie podróżowałam. Z Charlesem też nie? %7łartujesz? Charles nie pomagał ci, odkąd opuściłaś dom? Uciekłam. Sprzeciwiłam mu się. On tego nie lubi. Zawahała się. Rozglądałam się za zdjęciami twojej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |