[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedniego słowa - dogłębnie. 42 RS - Nie podobało ci się? - zapytał tym swoim niskim, zmysłowym głosem, który sprawiał, że zaczynały jej drżeć kolana. Holly zarumieniła się aż po korzonki włosów. - Cóż, nie ma sensu zaprzeczać czemuś tak oczywistemu. Całkiem dobrze całujesz, ale jak sam powiedziałeś, to się już nigdy nie może powtórzyć. Całkiem dobrze?! Przez kilka sekund Eric wpatrywał się w jej wargi, jakby zamierzał jej zaraz udowodnić, że jego pocałunek był najwspanialszym, jaki do tej pory przeżyła. Czuł narastające pożądanie i chęć, by poskromić tę niepokorną dziewczynę, która śmie podawać w wątpliwość jego męskie umiejętności. Opanował się jednak. - Jadłaś śniadanie? Mam kanadyjski bekon i jajka, co ty na to? Holly zdziwiła się tej nagłej zmianie tematu. Jak łatwo przechodzi się od poważnej rozmowy o pocałunkach, do tak prozaicznej rzeczy jak jedzenie? - Nie mów, że zamierzasz dla mnie usmażyć jajecznicę. - Zamierzam, ale spokojnie, w razie czego zaraz za rogiem jest szpital. Eric i poczucie humoru? To coś nowego. - Zaryzykuję. Może mnie nie otrujesz - wyznała ze śmiechem. Wziął ją za rękę i pociągnął za sobą do dużej przestronnej kuchni. Holly znów nie mogła się oprzeć porównaniom. U niej w domu często panował nieład, pod stołem zazwyczaj drzemały psy, a w zlewie zawsze czekało coś do zmywania. Kuchnia Erica była zaś sterylnie czysta. 43 RS - A wracając do naszych spotkań, przypuszczam, że po każdej randce będziesz mnie odwoził na farmę, ale zamiast się żegnać przed domem na ganku, możemy to robić wewnątrz. W ten sposób Oktawia nie zrobi nam więcej zdjęć, a jednocześnie będzie myślała, że nasze dobranoc jest równie namiętne jak to na fotografii. - Zwietny pomysł - pochwalił Eric, wyjmując patelnię z szafki. - Jeśli Oktawii - kontynuowała Holly - tak zależy na tym, aby nasz niby-związek był początkiem wielkiej miłości, to niech sobie tak myśli. Eric zastygł w bezruchu. - A dlaczego ona tak się na ciebie uwzięła? Chce cię wyswatać, czy co? Holly wzruszyła ramionami. - Nie wiem, może dlatego, że trochę się martwi o moje życie osobiste. - A ma jakieś powody? - Według mnie żadnych. To, że jestem sama, nie oznacza wcale, że cierpię. Dopóki nie uporządkuję swojego życia, nie chcę się z nikim wiązać, poza tym status singielki odpowiada mi pod każdym względem. Eric przypomniał sobie, z jaką namiętnością odpowiedziała na jego pocałunek. Tej jednej rzeczy musiało jej brakować: fizycznej bliskości z mężczyzną. - Zlicznie pachnie. - Holly zamruczała jak kot, kiedy Eric postawił przed nią talerz. - Proszę, częstuj się - zachęcał, siadając przy stole. 44 RS - Jeszcze nigdy nie jadłam kanadyjskiego bekonu. Eric wyciągnął rękę, by jej podać widelec, ale zawahał się. - Czy nadal potrzebujesz prywatnego detektywa? Czy to on ma ci pomóc uporządkować twoje życie? Popatrzyła na niego zdumiona. - Nie rozumiem. - Odpowiedz: tak czy nie? - Tak. - Holly spuściła głowę. Jeśli nie powie mu prawdy teraz, nie zrobi tego już nigdy. - Chcę, żeby detektyw odnalazł mojego byłego chłopaka, który zabrał mi coś, co do mnie należało. - Okradł cię?! - Niezupełnie. Pożyczyłam mu pieniądze. - Dużo? - Prawie wszystko, co miałam. Eric zaklął bezgłośnie. - Ale dostałaś zabezpieczenie? - Holly spoglądała to na niego, to na podłogę. - Dostałaś? - Nie. Pokazywał mi swój biznesplan - dodała pospiesznie. - Wszystko wskazywało na to, że jego wynalazek odniesie sukces. Poza tym był mi bardzo bliski, nie miałam powodów, by mu nie ufać. Oczy Erica pociemniały. - Od jak dawna nie masz z nim kontaktu? - Od trzynastu miesięcy. - Ale podpisałaś z nim jakąś umowę, prawda? - dopytywał nieufnie. - Tak jakby. 45 RS Eric wyglądał, jakby miał za chwilę dostać ataku serca. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał tak niepraktycznej i niefrasobliwej osoby. - No nie patrz tak. Nie byliśmy u notariusza, ale mam jego odręczne potwierdzenie, że pożyczyłam mu pieniądze. Wiem, co sobie o mnie myślisz, że byłam głupia i naiwna, ale ja mu ufałam - dokończyła łamiącym się głosem. - Cóż, to bardzo szlachetne z twojej strony, ale są pewne zasady. Trzeba było wysłać go do banku. To jest instytucja od pożyczek. - Trudno - bąknęła zniecierpliwiona. - Zrobiłam głupstwo, ale teraz chcę odnalezć Lyle'a i zmusić go, żeby mi spojrzał w twarz po tym, co zrobił. - Zawiadomiłaś policję? - Zwariowałeś? Nie chcę, żeby całe miasto wiedziało o moich problemach, a zwłaszcza ojciec. - Tym się powinna zająć policja. Ten facet cię okradł - odparł, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Nie wiem tego na pewno. Eric pokręcił głową z niedowierzaniem. - Jak możesz być taka łatwowierna? Kiedy się nauczysz, że nie dasz rady zbawić całego świata, tak jak zbawiasz te swoje psy? Holly poczuła nagle, że straciła apetyt. Zaczęła żałować, że opowiedziała mu o wszystkim. - Mówisz jak mój ojciec. - Może gdybyś go słuchała, nie straciłabyś pieniędzy. Powinnaś była z nim porozmawiać. 46 RS - %7łartujesz chyba. - Oczy Holly rzucały grozne błyski. - Każda dyskusja kończy się tak samo. Namawianiem mnie na powrót do Caliber Clubu. - Czy to by było aż takie złe? - Tak! Próbowałam i myślałam, że umrę z nudów. Kiedy robię witraże albo prowadzę zajęcia, każdy dzień jest niespodzianką. Chcę projektować, brudzić ręce farbami, czuć, że robię coś pięknego. Prędzej umrę, niż znowu usiądę za biurkiem w Caliber Clubie. Eric widząc, jak bardzo jest zdenerwowana, niezgrabnie pogładził jej włosy. - Spokojnie. Nikt cię nie zmusi, żebyś rezygnowała ze swojej pasji. Zajmijmy się lepiej tym nieszczęsnym wynalazcą. Pomogę ci. Holly potrząsnęła głową. Nie chciała, żeby jej dotykał w ten sposób, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |