[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZDZIAA IX Mina komisarza Abdel-Atifa nie zapowiadała nic dobrego. - Dwukrotnie czytałem pański raport, nadinspektorze, ale wyciągam z niego zgoła inne wnioski niż, pan. Nie ma podstaw formalnych, aby uniewinnić Abu! - Ani też żadnych podstaw, aby go oskarżyć - przypomniał lord Percival. 15 Egipcjanin zapalił papierosa i natychmiast wcisnął go w popielniczkę wy- pełnioną niedopałkami. - Wszyscy jesteśmy uczciwymi i sumiennymi zawodowcami. Czy koniecznie trzeba szukać tajemnic tam, gdzie ich nie ma? Ahu jest Nubijczykiem, a Nubijczy- cy są uparci. Z pewnością w końcu się przyzna. - Fakty również są uparte - powiedział Dodson poważnie. - Szanowny kole- go, musimy rozszerzyć nasze śledztwo. Abdel-Atif westchnął głęboko: - Tego się właśnie obawiałem... Mieliście jasne i ewidentne fakty, ale szukacie innych. A jeśli panowie się mylą, tak jak w przypadku narzędzia zbrod- ni? - A właśnie - przerwał Szkot łagodnie. - Chciałbym, żeby ekspert, w tym przypadku inspektor Ahmed al-Fostat, rzucił na nie okiem. - A to z jakiego powodu? - Czy nie powinniśmy wiedzieć coś więcej o tym sztylecie? - Wiemy już najważniejsze: tą bronią zabito Langtona. Sumienie zawodowe Dodsona zbuntowało się: - Czy wydał pan polecenie, by szukano ewentualnych odcisków palców? - Oczywiście, panie nadinspektorze... Ale ta broń przechodziła z rąk do rąk, a Abu z pewnością wytarł rękojeść w ubranie. W tej kwestii nie ma się czego spodziewać. Dodson powstrzymał gniew. - Czy zechce pan wezwać inspektora al-Fostata? - zapytał z naciskiem lord Percival. Egipski policjant bardzo chciałby się sprzeciwić swemu rozmówcy, ale ten cudzoziemiec o wyrafinowanej elegancji, na którego czole nie perliła się naj- mniejsza kropla potu, nie przestawał go hipnotyzować. W dodatku podniósł słuchawkę. Inspektor Ahmed al-Fostat, liczący około czterdziestki, był niski, nerwo- wy i irytujący. Jego twarz w kolorze kakao stanowiła zadziwiający kompromis po- między twarzą kairskiego mieszczucha i obliczem wieśniaka z Południa. Wydatny nos, oczy małe i oskarżycielskie, grube wargi i łysina nie zjednywały mu sympa- tii. Miał nieskazitelnie białą koszulę i pomięte czarne spodnie, był przekonany, że ma wielką władzę i autorytet i zależało mu, żeby i inni natychmiast o tym wiedzieli. - Dlaczego mnie pan niepokoi, komisarzu? - zapytał gniewnie, nie spoj- rzawszy nawet na cudzoziemców. - Chodzi o ekspertyzę. - Proszę wypełnić formularz, zaadresować do mnie i czekać na odpowiedz. - Cieszę się, że pana widzę, panie al-Fostat - powiedział uprzejmie Szkot. - Prawdę mówiąc, zależy nam na jak najszybszym uzyskaniu pańskich świa- tłych porad w sprawie dotyczącej zarówno Egiptu, jak i Anglii. Ależ zachowałem się niewybaczalnie! Zapomniałem się przedstawić. Jestem lord Percival Kilvanock, a to mój kolega, nadinspektor Angus Dodson, ze Scotland Yardu. Ahmed al-Fostat spojrzał porozumiewawczo na komisarza Abdel-Atifa, który wzruszył ramionami, aby dać mu do zrozumienia, że tak jest i nic na to nie pora- dzi. - Jesteśmy tu u siebie - stwierdził inspektor skrzekliwym głosem. - Już od dawna nie jesteśmy kolonią angielską. Scotland Yard nie może więc wydawać mi żadnych poleceń. - Potrzebowalibyśmy rady eksperta - powiedział spokojnie Szkot - ponieważ nie znamy się na archeologii. Pan mógłby nam pomóc. - Dlaczego miałbym to zrobić? - Ponieważ chodzi o morderstwo. Inspektor wydął wargi. - A... kto jest ofiarą? - Egiptolog Howard Langton. Przez usta Ahmeda al-Fostata przemknął cień uśmiechu. - No proszę... Nowy szef angielskiej misji archeologicznej! Nie pomiesz- kał sobie długo w Egipcie, biedaczek... Smutny los. W imieniu jego egipskich 16 kolegów oraz Egipskiej Służby Starożytności składam panom wyrazy współczucia. Przypuszczam, że nasza policja energicznie poszukuje sprawcy. - Być może już go znalezliśmy - przerwał komisarz Abdel-Atif. - Czy mógłbym wiedzieć, kto to jest? - Abu, Nubijczyk, który pracuje w Starej Katarakcie. W oczach archeologa błysnął gniew i pogarda. - To z pewnością on! - Czyżby miał pan dowód? - zapytał Angus Dodson. - Nubijczycy są zdolni do wszystkiego. Należy ich unikać; zawsze byli złodziejami i mordercami. - Czy zna go pan osobiście? - zapytał Szkot. - Oczywiście że nie. Nie zadaję się z wykolejeńcami jego pokroju. - Czy byłby pan łaskaw obejrzeć tę broń? Lord Percival wskazał sztylet leżący na biurku komisarza Abdel-Atifa. Ahmed al-Fostat niechętnie obrzucił go wzrokiem, po czym zważył w ręku. - Co mam panom powiedzieć? - Z jakiej dynastii pochodzi ten sztylet. Archeolog wybuchnął śmiechem: - Pan rzeczywiście nie zna się na egiptologii, milordzie! To niezręczna podróbka, nieudolna imitacja sztyletu, który wchodzi w skład skarbu Tutanchamo- na. Mógłby go pan kupić za dwa funty szterlingi, gdyby nie był narzędziem zbrod- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |