[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zek opar ty na przy jaz ni niż na sa mym roz sąd ku. Chcia ła mu to ja koś uzmy sło wić,
lecz on wciąż się bro nił.
Po wo li dzwi gnął się z fo te la, zaj mu jąc sobą wol ną prze strzeń.
 Lu bię stać z boku.
Od le głość mię dzy nimi gwał tow nie się skur czy ła. Nie mal się sty ka li.
 Dla cze go za fun do wa łeś mo jej mat ce rejs?
Wzru szył ra mio na mi.
 Uzna łem, że wy ciecz ka po Ka ra ibach się jej spodo ba.
 Ale to nie je dy ny po wód. Zro bi łeś to dla mnie, praw da?  Była pew na, że ma ra -
cję.
Utkwił spoj rze nie w jej oczach.
 Je śli na wet, to co?
Ser ce za bi ło jej moc niej. Naj pierw kawa, po tem ko la cja, a te raz jesz cze rejs?
Hm, cie ka we, co Leo chce osią gnąć.
 Nic. Dzi wi mnie, że się przy zna łeś. Jak tak da lej pój dzie, wkrót ce bę dzie my so -
bie ku po wać kart ki uro dzi no we i wy jeż dżać ra zem na urlop. Jak praw dzi wa para.
Tyl ko dla te go, że żad ne z nich nie li czy na mi łość do gro bo wej de ski, nie zna czy,
że z cza sem nie mogą się w so bie za ko chać. Po czu cie bez pie czeń stwa? Naj więk sze
daje świa do mość, że jest się z kimś, kto nas ko cha.
Leo uniósł rękę.
 Chy ba za bar dzo wy bie gasz w przy szłość.
Dan nie po stą pi ła na przód, przy ci ska jąc dłoń męża do swo je go de kol tu. Pra gnę ła
być z nim, ze spo lić się w jed no, do trzeć z punk tu A do punk tu B i prze ko nać się, jak
by to mo gło być.
 Za bar dzo? Nie są dzę.
 Na wszyst ko masz od po wiedz?
 Jak ci to prze szka dza  szep nę ła  mo żesz za mknąć mi usta.
Wsu nął pa lec w ro wek mię dzy jej pier sia mi. Zmru żyw szy oczy, ob ser wo wał re ak -
cję Dan nie. Po chwi li przy cią gnął ją do sie bie i go rą co po ca ło wał. O tym ma rzy ła,
od kąd we szła do ga bi ne tu. A na wet dużo wcze śniej. Pra gnę ła cze goś wię cej, nie tyl -
ko ca ło wać się z mę żem, lecz ko chać się z nim. Na ra zie jed nak mu sia ły jej wy star -
czyć jego go rą ce war gi. Mru cząc ci cho, od chy li ła gło wę i roz war ła usta. Ich ję zy ki
się do tknę ły.
Leo za ci snął wo kół niej ra mio na, nie mal zgnia ta jąc ją w ob ję ciach. Kie dy przy -
tknął bio dra do jej bio der, po czu ła jego pod nie ce nie, a po tem rękę za kra da ją cą się
pod jej su kien kę, gła dzą cą ją po udach. Gdy by ktoś po trze bo wał lek cji uwo dze nia,
Leo był mi strzem.
Jej ręce wę dro wa ły po jego cie le, wspa nia le umię śnio nym, na tyle sil nym, by czu ła
się przy nim bez piecz na, na tyle twar dym, aby da wa ło sa tys fak cję.
Po ca łu nek przy bie rał na in ten syw no ści, ręka na udzie prze su wa ła się co raz wy -
żej. Dan nie po ru szy ła bio dra mi, za chę ca jąc Lea, aby się nie wa hał.
Znie ru cho miał, po czym ob ró cił ją twa rzą do ścia ny, a sam przy warł cia łem do jej
ple ców.
 Da niel lo  szep nął jej do ucha  za raz wszyst ko z cie bie ze drę, będę cię ca ło wał,
pie ścił do nie przy tom no ści. Czy tego chcesz?
Prze szył ją dreszcz pod nie ce nia.
 Je śli w trak cie bę dziesz mó wił  Dan nie &
 Nie mogę&
Nie ucie kaj, bła ga ła go w my ślach. Ob ró ciw szy gło wę, wska za ła ocza mi na wy -
brzu sze nie w jego spodniach.
 Tak nie ca łu je się ko goś, kto jest ci obo jęt ny.
 W tym pro blem.  Wes tchnął.  Pra gniesz cze goś in ne go niż ja. Nie chcę cię za -
wieść, a bę dziesz za wie dzio na, bo seks ni cze go nie zmie ni. Ju tro znów za szy ję się
w pra cy na szes na ście go dzin. Po ju trze też. Je śli nie mo żesz tego za ak cep to wać, le -
piej odejdz.
Za my kał się przed nią, ale to jej nie prze szka dza ło. Nie czu ła się od trą co na. Wie -
dzia ła, o co mu cho dzi: że nie chce trak to wać jej jak jed no ra zo wej przy go dy.
 Do brze.  Po trze bo wa ła wy ci szyć emo cje, prze my śleć wszyst ko na spo koj nie.
Obe szła biur ko i za trzy ma ła się na środ ku po ko ju. Prze cze saw szy ręką wło sy, Leo
opadł na fo tel.
 Do bra noc, Da niel lo.
 Dzię ku ję. To była naj lep sza rand ka w moim ży ciu.
Znik nę ła za drzwia mi, po zo sta wia jąc Lea ze sto sa mi pa pie rów. Była pew na, że to
tyl ko kwe stia cza su, że znaj dzie klucz do ser ca męża. Są dził, że od kła da ją seks na
póz niej, do mo men tu aż ona po go dzi się z my ślą, że nic ich nie łą czy poza urzę do wą
pie czę cią. Ale to nie była praw da, Leo da rzył ją uczu ciem, ina czej nie my ślał by
o tym, że może ją skrzyw dzić.
Cze ka ją nie lada wy zwa nie. Musi uzbro ić się w cier pli wość, aby po ko nać kon ku -
ren cję i zdo być upra gnio ny cel. Wie dzia ła, że ry wal ka, któ rej na imię Pra ca, sta no -
wi po waż ne za gro że nie, ale suk ces był wart wy sił ku.
ROZDZIAA SIDMY
Wspo mnie nie je dwa bi ste go uda Da niel li prze śla do wa ło Lea przez ko lej ne dni.
Kie dy z tru dem się od nie go uwal niał, na tych miast po ja wia ło się wspo mnie nie go rą -
ce go po ca łun ku. Wy peł niał ar ku sze kal ku la cyj ne, słu chał in for ma cji o no wych przed -
się wzię ciach, spał w biu rze, bo nie miał siły wra cać do domu, w któ rym miesz ka ła
Da niel la. Zresz tą trud no mó wić o spa niu, kie dy żona raz po raz na wie dza ła jego
sny.
Nic nie po ma ga ło. Nie po tra fił so bie po ra dzić z cha osem we wła snej gło wie.
Nie wi dział Da niel li od czte rech dni, a tru skaw ko wy za pach wszę dzie mu to wa -
rzy szył. Jak by stał się jego nie od łącz ną czę ścią.
Na gle czy jeś pal ce pstryk nę ły mu przed twa rzą. Ock nął się. Pani Gor don przy glą -
da ła mu się znad zsu nię tych na czu bek nosa oku la rów.
 Czte ry razy po wta rza łam  Leo , a ty nic.
 Prze pra szam. Kiep sko spa łem.
Asy stent ka po pa trzy ła na część ga bi ne tu, gdzie pod oknem, z któ re go roz cią gał
się wi dok na cen trum Dal las, stał skó rza ny kom plet wy po czyn ko wy.
 Bo ta ka na pa jest za krót ka na ta kie go mło de go sil ne go drą ga la.
 Pod ry wasz mnie?
 Do bra, do bra. Masz kło po ty w domu?  Pani Gor don unio sła py ta ją co brwi.
 Kło po ty? Dla cze go? My ślisz, że żona wy rzu ci ła mnie za drzwi?
Nie był z sie bie za do wo lo ny, po stą pił jak tchórz. Nie są dził, że za przy jaz nie nie się
z Da niel lą oka że się tak trud ne, ale& Psia kość, była zbyt sek sow na, w do dat ku
umia ła przej rzeć go na wy lot.
 Nie kłam. Wszyst ko masz wy pi sa ne na twa rzy.
 E tam.  Po tarł bro dę, jak by pod świa do mie usi ło wał ze trzeć z niej śla dy winy.
 Za po mnia łeś o jej uro dzi nach, praw da?
Przy po mniał so bie sło wa: wkrót ce bę dzie my ku po wać so bie kart ki uro dzi no we.
Ale prze cież nie znał daty jej uro dzin.
 Nie na tym po le ga na sze mał żeń stwo  burk nął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.