[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Luke, mówiłam ci już: nie twoja sprawa. Wróciła do karty dań, dając niedwuznacznie do zrozumienia, że temat uważa za zamknięty. Na szczęście Luke nie nalegał, zaczął nawet pomagać jej w tłumaczeniu nazw nie znanych potraw. - Nie zamówiłeś małży - zauważyła Celina, kiedy kelner się oddalił. - Nie chcę ci popsuć pierwszej kolacji w Paryżu widokiem tych wszystkich okropnych skorupiaków, z ich mackami i wyłupiastymi oczami. - To ładnie z twojej strony - podziękowała Celi na, uśmiechając się z wdzięcznością. - Czy zawsze tak się troszczysz o osoby towarzyszące ci przy stole? - Tylko o te, na których mi zależy - odparł Luke z niesłychaną powagą. Celina zarumieniła się. Dobrze, że światło było przyćmione. Milczała zakłopotana, całą uwagę sku piając na zawartości talerza. Podobało jej się i jedzenie, i miejsce, w którym się znalezli. Truchlała jednak ze strachu, kiedy przypomniała sobie, że jest tu jak gdyby w pracy, że mimo wszystkich pozorów nie są przecież prawdziwym małżeństwem. Luke chyba nie MAA%7łECSKI KONTRAKT 69 ma zamiaru skorzystać z praw przysługujących nowożeńcowi? Było jeszcze wcześnie, kiedy skończyli posiłek, i Luke zaproponował spacer. - Nic szczególnie męczącego - zapewniał ją. - Tylko dziesięć minut przechadzki dla spalenia nadmiaru kalorii. - Masz rację - przyznała Celina. - Chociaż wszystko było pyszne, nie powinnam jeść aż tyle. To nie z głodu, tylko z łakomstwa. - Potraktujemy to jako zachciankę panny młodej. Jeśli nie pofolgujesz sobie w taki dzień jak dzisiejszy, to kiedy? - Wskoczę na górę po kurtkę - rzuciła Celina zamiast odpowiedzi. Trudny do określenia niepokój znowu ją opanował. - Zaraz wracam. W apartamencie hotelowym jej niepokój przybrał realniejsze kształty. Aóżko było wprawdzie podwójne, ale to nie rozwiązywało problemu. Celina wyciągnęła nocną koszulę i przyłożyła ją do siebie. Odbicie jej twarzy w lustrze spurpurowiało. Zwiewna kombinacja jedwabiu i koronki byłaby może na miejscu w innej sytuacji, teraz jednak nie nadawała się zupełnie do włożenia. Dzielenie pokoju z Lukiem będzie wystar czająco kłopotliwe, nawet bez podobnych prowokacji. Przetrząsnęła szufladę z bielizną w poszukiwaniu czegoś nieco skromniejszego, lecz znalazła jedynie płaszcz kąpielowy. Będzie musiał wystarczyć. Do strzegłszy w lustrze swe spłonione policzki, zdobyła się na niewesoły uśmiech. Kogo chcesz oszukać? - zwróciła się do własnego odbicia. Spójrz prawdzie w oczy, Celino: znalazłaś się w sytuacji bez wyjścia. Noc była piękna i jasna. Tysiące gwiazd mrugało na nich z góry i Celina na chwilę zapomniała o kłopotliwych myślach. Postanowiła cieszyć się tym, co jest, nie martwić o to, co nadejdzie. Zrównała MAA%7łECSKI KONTRAKT 70 krok z krokiem Luke'a. Spracerowali niespiesznie, chłonąc niepowtarzalną atmosferę miasta. Zrobiło się chłodno. Celina otuliła się ciaśniej kurtką. Niewiele to pomogło. Kurtka była cieniutka i nie dawała zbyt wiele ciepła, choć doskonale pasowała do sukienki. - Zmarzłaś? - zatroszczył się Luke. Przystanęli właśnie na kolejnym moście i spoglądali na rzekę. - Trochę. - Wracajmy. Przygotuję ci drinka na rozgrzewkę i marsz do łóżka. Marsz do łóżka. Trzy niewinne słowa sprawiły, że zmartwiała z przerażenia. Ruszyli z powrotem, przyspieszając kroku. Szli bardzo blisko siebie, nie dotykając się jednak. Bliskość ta nie dawała Celinie spokoju, wręcz przeciwnie - paraliżowała ją. Zdenerwowana, nie zwróciła uwagi na pękniętą płytę, wystającą odrobinę ponad poziom chodnika. Potknęła się, zachwiała i straciła równowagę. Luke błyskawicznie wyciągnął rękę, ratując ją od upadku. By przywrócić jej równowagę objął ją ramie niem i przyciągnął do siebie. Dotknięcie jego dłoni podziałało na nią obezwładniająco. Krew żywiej popły nęła w żyłach. Przez ciało przebiegł prąd, napełniając je uczuciem rozpłomienionej, rozwibrowanej ekscytacji. Dobiegł ją mocny zapach wody po goleniu, zmieszany z subtelną wonią jego skóry. Luke wpatrywał się w nią uważnie. W jego oczach tliło się pożądanie. W zdenerwowaniu zwilżyła językiem suche wargi, nie zdając sobie sprawy, że wygląda to prowokacyjnie. Wytrzymała spojrzenie Luke'a, więcej nawet - od wzajemniła wyczytany zeń sygnał. Luke uśmiechnął się i serce Celiny zamarło. Była zdumiona własnym zachowaniem, ciągle niepewna, czy postępuje słusznie, nie potrafiła jednak oprzeć się czarodziejskiej mocy tej chwili. MAA%7łECSKI KONTRAKT 71 Luke pochylił twarz, muskając wargami jej usta. Ulotna, ledwie wyczuwalna pieszczota wznieciła gwałtowny płomień namiętności. Odsunął głowę i delikatny powiew oddechu podrażnił skórę jej szyi. Odnalazł z powrotem wargi Celiny, ciągle jeszcze nieśmiało, badawczo śledząc koniuszkiem języka zarys jej warg. Celina westchnęła w uniesieniu, kiedy nacisk wzmógł się, a usta Luke'a stały się bardziej zaborcze, jego język zwinniejszy. To chyba czary, pomyślała i zapragnęła, by czary te trwały wiecznie. Kiedy w końcu przerwał pocałunek, obejmował ją nadal, nie przestając głaskać i pieścić. Celina wtuliła się weń, wsparła głową na jego ramieniu. Nigdy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |