[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ten okropny doktor Patras!  nie będzie jej zarzucał, że się uchyla od obowiązków.
Zeszła na przystań, stawiając coraz pewniejsze kroki. Morze lśniło w porannym
słońcu. Przypomniała sobie śmiechy, jakie usłyszała minionego wieczoru. Ominęła
ją chyba świetna zabawa! Gdyby została na dole, mogłaby dowiedzieć się czegoś
więcej o dziwnym związku łączącym Andreasa z Cassiopi Manoulis. Wszystko
wskazywało na to, że jednak zamierzają się pobrać. Cóż mogłoby być bardziej
naturalnego? Oboje pochodzili z bogatych, arystokratycznych greckich rodzin,
które w dodatku prowadziły wspólne interesy, od dzieciństwa razem się
wychowywali... Lista plusów nie miała końca.
Pat schyliła się i zanurzyła dłoń w wodzie. Była przyjemnie chłodna. Pływanie
o poranku to wspaniały pomysł, gdyby tylko miała czas...
 Siostro Manson!
Rozejrzała się wokół. Na pokładzie swego jachtu, ociekając wodą, stał Andreas
Patras. Miał na sobie tylko czarne kąpielówki. Pat wstrzymała oddech, kiedy
wyskoczył na drewniany pomost i biegł w jej stronę.
 Czy już pani pływała?
Cofnęła się gwałtownie, dotknęła pielęgniarskiego fartucha, jakby chciała się
upewnić, że właśnie wyrusza do pracy.
 Nie miałam czasu. Dominik chce odpłynąć o siódmej i...
 Pływanie dobrze by zrobiło na pani nogę. To najlepsze ćwiczenie, bo mięśnie
pracują, a przy tym nie są obciążone.  Roześmiany, przygładził dłonią mokre
włosy.  Ale może pani nie ma ochoty? W takim razie...
 Czuję się świetnie! Proszę zobaczyć, nawet nie potrzebuję laski!  Poczuła do
siebie niechęć. Czyżby chciała mu się przypodobać?
 Więc koniecznie musi pani przed dyżurem popływać! Nie wolno sobie
odmawiać przyjemności, bo i praca na tym ucierpi! Niech pani idzie po kostium.
Zaczekam tutaj. Dominik jeszcze nie przygotował łodzi, zabiorę panią na swoją.
Wahała się przez chwilę. W wodzie nie powinna mieć żadnych problemów, ale
wejść i wyjść... Spojrzała na skały opadające pionowo do morza. Chyba jest dość
głęboko, żeby zanurkować, a o wydostaniu się na brzeg pomyśli pózniej. Tak,
pływanie to właśnie to, czego jej trzeba przed niełatwym dniem, który ma przed
sobą.
Zawróciła do domu, czując na sobie jego wzrok. Starała się iść pewnie i
szybko, i nie potknąć się tym razem. Znalazła w walizce swój biały kostium bikini,
przebrała się i owinięta ręcznikiem, wróciła na brzeg. Andreas pływał przy
pomoście. Szybko zrzuciła ręcznik i wskoczyła do morza.
Nurkowała coraz głębiej, aż się przestraszyła, widząc pod sobą bezdenną
otchłań. Jakby patrzyła na odwróconą górę! A woda była taka przejrzysta!
Widziała kolorowe ryby śmigające dookoła.
Andreas podpłynął do niej, gdy się wynurzyła. Jego bliskość sprawiła, że
przestała się czuć swobodnie.
 Gdzie się pani nauczyła tak świetnie pływać?  zapytał.
 Mamy staw... to znaczy, takie małe jeziorko... na naszej farmie na północy
Anglii. Rodzice nauczyli mnie i braci pływać, kiedy byliśmy bardzo mali, żeby nic
złego się nam nie stało, gdybyśmy wpadli do wody. Chyba nie pamiętam czasów,
kiedy nie umiałam pływać! Nauczyłam się tego tak samo, jak chodzić. A woda w
naszym stawie jest taka lodowata, że każde morze czy jezioro wydaje mi się
ciepłe!
 Ma pani braci? A ilu?
 Dwóch, starszych. Wie pan, to trochę dziwne miejsce na rozmowę.  Pat
spojrzała w głębię pod sobą.  To, że pływam jak ryba, nie znaczy, że jestem
odporna na zawroty głowy. Przy tej zatoce nasz staw to kałuża!
 Dobrze, płyńmy z powrotem do pomostu. Czas do pracy!
Zawrócili do skalistego brzegu. Nagle Pat poczuła, że ociera ręką o ramię
Andreasa. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Tutaj, w wodzie, tak łatwo było
zapomnieć, że to ten sam człowiek, który nie chciał jej przyjąć do pracy i
bynajmniej nie życzył jej powodzenia!
On pierwszy dotarł do pomostu. Pat krążyła w wodzie niepewnie,
zastanawiając się, jak wybrnąć z sytuacji. Nie chciała, żeby widział, iż wyjście z
wody stanowi dla niej problem. Wtedy właśnie odwrócił się i wyciągnął do niej
ręce.
 Pomogę pani, Patrycjo.
Zdumiała się, słysząc z jego ust swe imię w pełnym brzmieniu.
 Dziękuję, poradzę sobie.
 To bez sensu, taka niezależność! Pomógłbym każdej dziewczynie wyjść z
wody, to oczywiste. Istnieje coś takiego, jak staroświeckie maniery!
Była pewna, że sobie z niej kpi, ale łatwiej było ustąpić niż pływać w kółko i
się kłócić.
Chwycił ją pewnie i mocno. Co za miłe uczucie! Ale kiedy spojrzała mu w
oczy, była pewna, że widzi w nich wyraz triumfu.
Musiała przyjąć propozycję Andreasa i popłynąć jego łodzią, bo Dominik
odpłynął już wcześniej. Poprosiła, żeby zaczekał parę minut i pobiegła do domu
przebrać się w służbowy strój.
Pielęgniarka z nocnej zmiany czekała z raportem. Noc w szpitalu minęła
spokojnie, bez nowych przyjęć ani nagłych wypadków. Pat wzięła karty chorych i
zaczęła obchód.
Ginę zastała w dobrym nastroju.
 Chciałabym wrócić dzisiaj do domu, siostro.
 Do domu?  Pat uniosła brwi, zdziwiona.
 No, nie do Anglii.  Gina zachichotała.  Mama nigdy by mi nie wybaczyła.
Ona jest strasznie pobożna i nie przyjęłaby takiej upadłej kobiety jak ja. Chcę
wrócić do pokoiku, który z Geoffreyem wynajęliśmy nad morzem.
 Dobrze, zaczekaj tylko, aż doktor Patras cię obejrzy. Gino, naprawdę
uważam, że powinnaś jednak napisać do matki i zawiadomić ją, że tu zostajesz.
Nie musisz od razu wspominać o dziecku. Ale w końcu i tak się dowie, prawda?
 No tak  przyznała smętnie Gina.  Dobrze, wyślę na razie kartkę, a potem
się zastanowię. Może, kiedy już się pobierzemy, nie będę się jej tak bardzo bała.
 A dlaczego nie zaprosisz rodziców na ślub?
Gina wzruszyła ramionami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.