[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Å›mierci. Innym bandziorom te\ nie przepuÅ›cimy szepnÄ…Å‚ Piotr. W drodze z Sulejowa ja prowadziÅ‚em cadillaca. Mistrz po choćby odrobinie alkoholu za nic nie dotknÄ…Å‚by kierownicy. Nie skÄ…piÅ‚ mi jednak zbawiennych rad, jak mam skrÄ™cać, kiedy hamować, a kiedy zmienić bieg. Za to przynajmniej przez jakiÅ› czas miaÅ‚em wolnÄ… gÅ‚owÄ™ od myÅ›li o liÅ›cie profesora, a Nataniel nie wyÅ›piewywaÅ‚ mi nad uchem hymnów pochwalnych na cześć urody Babiego Lata. Odstawiwszy wreszcie Nataniela i jego ukochany wóz, pojechaÅ‚em autobusem do siebie. WszedÅ‚em do sieni. W skrzynce na listy dostrzegÅ‚em podÅ‚u\nÄ… kopertÄ™. OtworzyÅ‚em skrzynkÄ™ i oto trzymaÅ‚em w rÄ™ku list z nagłówkiem, gdzie na tle skrzy\owanych flag polskiej i amerykaÅ„skiej widniaÅ‚ napis: Vox Polonus . Pod moim imieniem i nazwiskiem byÅ‚ dopisek Pan Samochodzik . Widocznie ktoÅ› chciaÅ‚by jeszcze poczytać o moich perypetiach pomyÅ›laÅ‚em, gdy otwierajÄ…c kopertÄ™ wchodziÅ‚em na schody. I na półpiÄ™trze zatrzymaÅ‚em siÄ™, czytaÅ‚em bowiem: Szanowny Panie! GorÄ…co zainteresowani tym wszystkim, co przyczynia siÄ™ do przywrócenia naszej Ojczyznie nieocenionych skarbów jej dziedzictwa kulturowego oraz ich ochronÄ…, od dawna Å›ledzimy z wielkÄ… uwagÄ… dziaÅ‚alność Pana na tym polu, uwieÅ„czonÄ… tyloma sukcesami. Jak dowiedzieliÅ›my siÄ™, ostatnio spotkaÅ‚o Pana nie wahamy siÄ™ tego tak okreÅ›lić wielkie nieszczęście. RatujÄ…c czyjeÅ› \ycie postradaÅ‚ Pan swe narzÄ™dzie pracy wyjÄ…tkowy samochód, który wielekroć przyczyniÅ‚ siÄ™ do PaÅ„skich zwyciÄ™stw w tak wa\nej dla nas wszystkich sprawie ratowania zabytków polskoÅ›ci dla Polaków. Orientujemy siÄ™, \e poÅ›wiÄ™cajÄ…c wyjÄ…tkowy samochód poniósÅ‚ Pan stratÄ™ materialnÄ…, trudnÄ… do naprawienia w PaÅ„skiej sytuacji finansowej, dlatego pozwalamy sobie choćby od tej strony stratÄ™ owÄ… Panu zrekompensować. Wiemy, \e PaÅ„ska praca wymaga czasem specjalnego pojazdu, dlatego korzystajÄ…c z naszych mo\liwoÅ›ci finansowych i talentów osiadÅ‚ych tu polskich specjalistów, przygotowujemy dla Pana samochód wyposa\ony w najnowsze zdobycze techniki. DoÅ‚o\ymy staraÅ„, by byÅ‚ to wÅ‚aÅ›ciwy pojazd dla wÅ‚aÅ›ciwego CzÅ‚owieka. Z wyrazami szacunku Andrzej SÅ‚omka Prezes Vox Polonus Chicago PS Wszelkie formalnoÅ›ci celne i podatkowe zaÅ‚atwimy w USA, a o terminie odbioru pojazdu powiadomimy Pana osobno. A.S. ROZDZIAA DZIEWITNASTY POLONUS-FANTASTA? " DZIEJE OPATÓW SULEJOWSKICH W DRUKU " JAK PROFESOR ZAKPIA Z OPATA " O NIE, DROGA PANI " CUD-PAWEA " URWISY I TAJEMNICA PRZEKLTNIKA " ZMORA OPATA BERNARDA GniotÄ…c siÄ™ w warszawskim tramwaju powtarzaÅ‚em dla uspokojenia mojej znÄ™kanej duszy i zmaltretowanego ciaÅ‚a sÅ‚owa z listu pana Andrzeja SÅ‚omki z Chicago: ...by byÅ‚ to wÅ‚aÅ›ciwy pojazd dla wÅ‚aÅ›ciwego CzÅ‚owieka . OczywiÅ›cie byÅ‚em przekonany, \e napisaÅ‚ je sympatyczny fantasta, ale czy\ nie mogÄ™ pocieszyć siÄ™ choć fantazjÄ… superauta, gdy pieniÄ™dzy nie starcza nawet na zakup skutera? Nic to! Dzieje opatów sulejowskich powÄ™drowaÅ‚y ju\ do drukarni! A ja zadzwoniÅ‚em do komisarza Kolca podajÄ…c mu uzyskane w Sulejowie dane z dowodu osobistego Szczurka. A nu\ byÅ‚y prawdziwe? Jednak zÅ‚apaÅ‚em siÄ™ na tym, \e zamiast cieszyć siÄ™ wiosnÄ… i sukcesami wydawniczymi i kryminalistycznymi, odczuwaÅ‚em jakiÅ› niedosyt. SprawiaÅ‚ to nierozwiÄ…zany spór miÄ™dzy osiemnastowiecznym opatem i jego najpierw przyjacielem, a pózniej wrogiem, bogatym szlachcicem. SiÄ™gaÅ‚ przez stulecia, zabijajÄ…c mego przyjaciela! A jednak Pronobis miaÅ‚, jak sÄ…dziÅ‚, skutecznÄ… broÅ„ przeciw opatowi! Tylko nie zdÄ…\yÅ‚ mi jej przekazać! Co mogÄ… znaczyć sÅ‚owa niedokoÅ„czonego listu: ...zakpiÅ‚em te\ z niemiÅ‚ego mi opata Bernarda ? I tak oto biÅ‚em siÄ™ z myÅ›lami , siedzÄ…c w wygodnym fotelu natanielowskiej pracowni. Mistrz raczyÅ‚ mnie antycznÄ… poezjÄ… greckÄ… w oryginale, a ja wpatrywaÅ‚em siÄ™ w portret opata Bernarda, mimo woli poddajÄ…c siÄ™ rytmowi wyszukanych strof... I mo\e to wÅ‚aÅ›nie cudowna klarowność i jasność heksametrów jasnymi i klarownymi uczyniÅ‚a moje myÅ›li: Co zostaÅ‚o po opacie Bernardzie? Jego portret. Co miaÅ‚ pod rÄ™kÄ… profesor, gdy zapragnÄ…Å‚ zakpić z opata? Jego portret. WstaÅ‚em i podszedÅ‚em do obrazu. PrzyjrzaÅ‚em mu siÄ™ dokÅ‚adnie, ale nic podejrzanego nie dostrzegÅ‚em. ZdjÄ…Å‚em portret ze Å›ciany. Chyba nie zamierzasz mi go odebrać!? zaniepokoiÅ‚ siÄ™ mistrz przerywajÄ…c recytacjÄ™. Nie odpowiedziaÅ‚em, tylko odwróciÅ‚em obraz i, przykucnÄ…wszy, starannie obejrzaÅ‚em spoinÄ™ deski, na której byÅ‚ wymalowany, i ciÄ™\kiej, ozdobionej ramy. DrgnÄ…Å‚em. WyciÄ…gnÄ…Å‚em rÄ™kÄ™ i powolutku, chwytajÄ…c paznokciami za krawÄ™dz wydobyÅ‚em ze szpary wÄ…ziutki pasek papieru... PokrywaÅ‚y go drobniutkie litery pisma profesora. WstaÅ‚em; podniósÅ‚ siÄ™ tak\e z fotela Nataniel. Prawdy nic nie zdoÅ‚a zabić ani unicestwić. Prawda jest jak zasypana studnia, w której pod kamieniami i ziemiÄ… bije zródÅ‚o. I zródÅ‚o to kiedyÅ› na pewno wytryÅ›nie, gdy odwalone zostanÄ… kamienie odczytaÅ‚em dr\Ä…cym gÅ‚osem. Ni\ej profesor dopisaÅ‚ jeszcze drobniejszymi literkami: Ist. frag. test. J. B.-B. Istotny fragment testamentu JÄ™drzeja Baldaricha-BaÅ‚drzycha... dopowiedziaÅ‚em patrzÄ…c radoÅ›nie na mistrza. Ten wyrwaÅ‚ mi papier z rÄ™ki, chwilÄ™ przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ w milczeniu. Wreszcie oddaÅ‚ mi go wracajÄ…c na swój fotel: Ee, jeszcze jedna zÅ‚ota myÅ›l i to nie najciekawsza. Ale ze wzglÄ™du na autora umieszczÄ™ jÄ… w mym zbiorze aforyzmów! Å›achnÄ…Å‚em siÄ™: To nie jest aforyzm, ale wskazówka, gdzie szukać skarbu JÄ™drzeja! Nataniel uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™: JeÅ›li tak, to mo\e powiesz mi, jakie miejsce wskazuje? PotarÅ‚em czoÅ‚o: Jeszcze nie wiem. Ale bÄ™dÄ™ wiedziaÅ‚! Mistrz z uznaniem pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…: Cieszy mnie twoja zajadÅ‚ość, Tomaszu! Mo\e jednak, zanim wyruszymy pod twoim kierownictwem tam, gdzie wiodÄ… nas Pronobis i Baldarich-BaÅ‚drzych, wyjdziemy do ogrodu, posiedzieć na tak miÅ‚ej o zmierzchu Å‚aweczce, bo tutaj nadymiliÅ›my jak w parowozowni! A na odÅ›wie\enie umysłów nie ma to jak Å›wie\e powietrze! Idziemy!... RozparliÅ›my siÄ™, jak zaleciÅ‚ mój nauczyciel, na wygodnej Å‚awce poÅ›ród bzów i wdychaliÅ›my w zatrute nikotynÄ… pÅ‚uca zapach zwieszajÄ…cych siÄ™ nad naszymi gÅ‚owami biaÅ‚ych i liliowych kiÅ›ci mych ulubionych kwiatów. MilczeliÅ›my. A\, mo\e wÅ‚aÅ›nie pod wpÅ‚ywem sÅ‚odkowonnego zapachu przypomniaÅ‚em sobie, jak to biegÅ‚em w poszukiwaniu gałązki bzu przed spotkaniem z CzarnÄ… Milady... O nie, droga pani! usÅ‚yszeliÅ›my nagÅ‚y okrzyk w zaroÅ›lach czeremchy za [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |