[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powoli i długo, jasne? Wyduszę z twojego słodkiego ciała wszystkie możliwe reakcje, a
wtedy... wiesz, co wtedy zrobię, Rachael?
Jego oddech był gorący jak obietnice. Pytanie było grozbą, a ona nie mogła się doczekać
jej spełnienia. Westchnęła chrapliwie, gdy chwycił zębami ścięgno na jej szyi i
natychmiast osłodził lekki ból pocałunkiem.
- Boję się... boję się spytać.
Jego wielkie dłonie rozpostarły się na jej biodrach i przyciągnęły ją jeszcze bliżej.
- Powinnaś się bać, Rachael Matthews. Powinnaś
się bardzo, bardzo bać... bo kiedy skończę... zacznę od początku.
Kolana ugięły się pod nią. Podtrzymywał ją jedną ręką, drugą zaś powoli błądził po jej
ciele, powiódł końcami palców po talii, potem muśnięciem między piersiami dotarł do
szyi, objął jej podbródek i odchylił w tył, zmuszając, by spojrzała mu w oczy.
Jego ciemne zrenice płonęły. Opuścił powieki, aż rzęsy musnęły mu policzki, i pochylił
głowę, by nakryć jej usta swoimi i wchłonąć ją pocałunkiem, który był niczym huragan
ognia.
Pociągnął ją w szalony wir nieprawdopodobnego pożądania, które przeszywało ją falami
drżenia i paliło ciało rozżarzonymi igłami rozkoszy.
Podniósł wreszcie głowę, oddychając z trudem.
Jęknęła. Musiała się natychmiast oprzeć o blat, żeby nie upaść.
- Chyba mówiłaś coś, że potrzebujesz pomocy -rzekł półgłosem i delikatnie nalał sobie
balsamu na dłoń.
- Nooo... tak..
- Właśnie - szepnął, a ogień w jego oczach zapłonął żywym blaskiem. - Ja też. Dojdziemy
i do tego. Powoli. Podnieś włosy, Rachael.
Posłuchała, drugą dłonią wciąż przytrzymując szlafrok na piesi.
Powoli rozsmarowywał pachnący, chłodny płyn po jej karku, potem po wrażliwym
miejscu między ło-
patkami, aż wreszcie obu dłońmi zaczął wcierać go w jej ramiona.
- Tu? - zapytał, wygładzając warstwę płynu na plecach, potem przesunął dłonie na
obojczyk i niżej, muskając końcami palców skraj jej dekoltu.
Pokręciła głową z westchnieniem, pragnąc, by sięgnął dłońmi jeszcze niżej. Aby dotknął
piersi. Nigdy nie czuła się tak wrażliwa, tak elastyczna i zmysłowa. Mógł z nią zrobić
wszystko, dosłownie wszystko, a jej jedyną odpowiedzią byłoby bezgłośne błaganie, by
zrobił to jeszcze raz.
- Taka delikatna... - wyszeptał, gładząc dłońmi jej skórę. W górę, na ramiona, w dół po
plecach, znów powoli w górę. Uwielbiała dotyk jego dłoni, kochała ten dreszcz
oczekiwania, który przebiegał jej ciało, kiedy wbijał kciuki w napięte mięśnie na jej karku.
- Podnieś ramiona, Rachael.
Przymknęła oczy i bez chwili wahania posłuchała, unosząc ramiona i oplatając nimi jego
szyję.
Nie obchodziło jej, że stoją w pełnym świetle pośrodku kuchni. Nie myślała o tym, że z
praktycznego punktu widzenia jest na jego łasce, a on jest całkowicie ubrany. Jej szlafrok
zwisał rozpięty, pasek dawno przestał spełniać swoją funkcję.
Jedwab powoli osuwał się po jej rozgrzanej, wrażliwej skórze jak chłodna woda,
przyprawiając ją o drżenie.
Nate pochylił się znowu, całując ją w szyję i przykrywając dłońmi nagie piersi.
Jęknęła na pół z ulgą, na pół z wyczekiwaniem. Wreszcie, wreszcie jej dotknął. Wielkie,
ciepłe dłonie gładziły i pieściły, muskały i naciskały miękkie, jędrne ciało.
Rachael czuła, że za chwilę postrada zmysły, nie zauważyła nawet, kiedy opuścił
delikatnie jej ramiona i zsunął z nich szlafrok, który spłynął do stóp, po czym znów otoczył
nimi swą szyję.
- Kocham twój zapach - wyszeptał, a ona mogła tylko patrzeć, jak napełnia dłonie kolejną
porcją balsamu. - Kocham twój dotyk - wymruczał, kładąc dłonie na jej piersiach.
Omal nie krzyknęła, kiedy chłodny płyn dotknął jej rozgrzanej skóry, ale on już
rozprowadzał go po całym ciele. Po piersiach, po żebrach i talii, znów w górę, na całej
długości jej wzniesionych ramion, i znów powrócił do falujących piersi.
- Dobrze?
- Mmmm...
Poczuła na uchu najpierw jego uśmiech, a potem koniuszki zębów.
- Uważam, że powiedziałaś  tak".
Zakołysał się wraz z nią, opierając się o jej nagie plecy i pośladki, dłonie ciągle pieściły,
podniecały, wydobywając z jej piersi ciche, spazmatyczne szlochy i jęki.
- Nate...
- Pssst... - Gorący oddech owiał jej kark. - Poddaj się. Po prostu się poddaj... Leć.
Silnym ramieniem otoczył jej talię, dłonią nakrył lewą pierś.
Rachael oparła mu głowę na ramieniu, oblizując nagle wyschłe wargi, gdy jego dłoń
zsunęła się niżej w łagodnych, delikatnych pieszczotach. Niespełniona, chwyciła go za
rękę, przyciskając do siebie.
- Proszę - wyszeptała. - Proszę, proszę, proszę...
ROZDZIAA DZIEWITY
Kierowany jej ręką, doprowadził ciało Rachael prawie do omdlenia.
- Nate... przestań... nie... nie mogę...
- Nie musisz się powstrzymywać - wyszeptał jej w ucho gorącym powietrzem. - Jesteś taka
piękna. Pozwól na to, Rach. Pozwól.
Siła jego dotyku sprawiła, że rozkosz przyszła nagle, gorącą falą i urywanym krzykiem.
Oparła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.