[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedział. - Jesteś ze mną czy nie? Kota zrobił krok do przodu i się potknął. Wyglądał na zagubionego. - Masz jakieś imię, chłopcze? - zapytał. - Nie. Uczeń znów odniósł uczucie, jakby generał kierował na niego oczy, których nie miał. - No cóż, nie można ci odmówić ochoty ani umiejętności walki - powiedział Kota. - Potrafisz się rozprawiać ze szturmowcami. Mam znajomego w Senacie, któremu może się przydać twój świetlny miecz. Gdzie znajduje się twój statek? Uczeń uśmiechnął się lekko, bo w tej samej chwili Cień Aotra wychynął znad krawędzi lądowiska i zawisł w powietrzu za jego plecami. Repulsory statku cicho skowyczały, a rampa właśnie się otwierała. Doskonałe wyczucie czasu, dziewczyno, pomyślał. Gdyby tylko Kota mógł to widzieć... Ujął starszego Jedi pod ramię i wprowadził pierwszego ze swoich przyszłych rebeliantów na pokład statku. ROZDZIAA 16 Były generał i mistrz Jedi wyglądał i cuchnął jak bezdomny włóczęga, ale Juno wkrótce się przekonała, że nawet w takim stanie Kota ma umiejętności, o których ona może tylko pomarzyć. Po pierwsze, przeżył pojedynek ze Starkillerem. Po drugie, przeleciał praktycznie pół galaktyki bez korzystania z pomocy oczu. Po trzecie, znał kody i metody szyfrowania, których ona nigdy by nie potrafiła złamać... Godzinę po zatankowaniu statku i opuszczeniu Miasta w Chmurach Kota usiadł za nią na rozkładanym fotelu i zaczął coś błyskawicznie wystukiwać na klawiaturze. Okazało się, że wysyła wiadomości pod nieznane adresy. Od czasu do czasu Juno się odwracała, żeby coś dostrzec na ekranie jego notesu, ale widziała tylko niemożliwe do rozpoznania symbole. Nie rozpoznawała także dzwięków z miniaturowej słuchawki, którą mu pożyczyła. Generał wyraznie starał się, żeby nikt go nie zrozumiał. W końcu Juno miała tego dość. - Mogę w czymś pomóc? - zapytała. - Nie. - Kota rozparł się na fotelu i odepchnął od siebie klawiaturę. - Skończyłem. - Kontaktował się pan ze swoim znajomym? - zagadnął Starkiller, nachylając się ze swojego fotela w stronę generała. Kota ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. - Celem naszego lotu jest Kashyyyk - powiedział tylko. - Ojczyzna Wookiech? - Juno poczuła dreszcz. - Kashyyyk znajduje się teraz pod rządami Imperium, prawda? - zapytała. Kota pokiwał głową. - To będzie niebezpieczne - wyraziła obawę pilotka. Starszy Jedi uśmiechnął, ale nie był rozbawiony. - Cała galaktyka jest niebezpieczna, kiedy ktoś sobie zrobi wroga z samego Imperatora - zauważył. Machnął ręką, żeby zniechęcić ją do zadawania następnych pytań. - Nie zawracaj mi teraz głowy. Jestem zmęczony i mam migrenę. Nie macie przypadkiem na pokładzie butelczyny andoańskiego piwa? - Nie - odparł Starkiller z niechęcią. - No to dajcie mi się przespać - odparł generał. - Przynajmniej tyle jesteście mi winni. Rozłożył fotel, podłożył ręce pod głowę i niemal natychmiast zaczął chrapać. Starkiller wzruszył ramionami i uprzedził pilotkę, że wraca do swojej medytacyjnej kabiny, aby się przygotować na spotkanie z nowymi wyzwaniami. Kiedy wyszedł, na fotelu drugiego pilota usiadł PROXY. Juno była ciekawa, jak ma się przygotować na coś, o czym nic nie wie. Za iluminatorem statku przesuwała się zniekształcona perspektywa nadprzestrzeni. Była zarazem niepokojąca i uspokajająca. Może i wyglądała znajomo, ale samo środowisko było wyjątkowo nieprzyjazne dla ludzkiego życia. Z drugiej strony trudno było także żyć, nieustannie uciekając. Kota wyglądał na osobę równie godną zaufania co utopiony Wookie. On i jego tajemniczy znajomy mogli prowadzić ich prosto w pułapkę. Przemierzając galaktykę na polecenie tego żałosnego inwalidy, Juno i Starkiller nie wiedzieli, na co się narażają... Młoda pilotka powiedziała sobie, że nie powinna być taka niemiła dla starego Jedi. Wszyscy wiele przeżyli, a ona nie miała dużego wyboru. Na własnej skórze odczuła, jak Darth Vader nagradza lojalność. Powrót na łono Imperium w towarzystwie dwóch ściganych osobników oznaczałby dla niej pewną śmierć przez rozstrzelanie. W końcu zasnęła, ale dręczyły ją koszmary. Zbyt dużo czasu spędziła w więziennej celi, za długo się obawiała, że kres jej cierpieniom położy strzał z blastera. A czasami tylko o tym marzyła. Starkiller nigdy nie mówił, co się dzieje w jego głowie, ale Juno podejrzewała, że i on jest zaniepokojony. Nie był towarzyski i nie umiał się przystosować do życia w jakiejkolwiek społeczności. Nie miał ochoty mówić o swoich uczuciach, swojej przeszłości ani o czymkolwiek oprócz chwili obecnej. Juno pomyślała, że znosi jego obecność tylko dlatego, że ocalił jej życie. Nigdy jej nie powiedział - chociaż kilka razy go o to pytała - jakim cudem przeżył po straszliwej ranie, którą mu zadał jego mistrz. Nie znając faktów, Juno mogła się tylko domyślać. Znakomita proteza nie była jedyną odpowiedzią, jaka się nasuwała. Młoda pilotka zastanawiała się, czy Starkiller może być do tego stopnia silny Mocą, żeby oszukać ostatecznego wroga - śmierć. Czy właśnie dzięki temu przeżył walkę z tyloma nieprzyjaciółmi? A może jakiś nielojalny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |