[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyciągi bankowe, notatniki i inne zapiski.
Po przybyciu Annie Simmons w domu zapanował taki rozgardiasz,
że Jared zapragnął uciec stąd jak najprędzej i znalezć choćby chwilę
spokoju w biurze w Nowym Jorku. Spytał Cassandrę, czy zgodzi się zostać
z dziećmi, a kiedy twierdząco pokiwała głową, szybko opuścił apartament.
- Czy pani będzie nową nianią dzieci pana Huntera? - spytała Annie,
jak tylko za Jaredem zamknęły się drzwi wejściowe.
- Będę za nimi tęsknić. Małe były takie milutkie.
- Nie. Na co dzień pracuję w jego biurze w San Francisco.
Obiecałam jedynie pomóc mu dowiezć córeczki do domu - wyjaśniła
szybko Cassandra. Nie chciała, by ktokolwiek kojarzył ją z opiekunką do
dzieci. Miała zajmować się nimi jedynie przez dwa dni.
Jednakże, kiedy popatrzyła na biegnącą do okna Ashley, przyszło jej
do głowy, że mogłaby od czasu do czasu odwiedzić Jareda i zobaczyć się z
jego córeczkami. Co za pomysł! - zreflektowała się natychmiast. Nie
chciała przywiązywać się do blizniaczek. Jej przyszłość była dokładnie
zaplanowana i nie było w niej miejsca dla dzieci.
39
R S
Jared wrócił do domu po piątej. Zastał Cassandrę siedzącą przy
kominku, z książką na kolanach. Zdążyła przebrać się w dżinsy i
bawełnianą koszulkę. Na dzwięk otwieranych drzwi uniosła głowę.
- Czy w biurze wszystko w porządku? - spytała, zaznaczając palcem
w książce czytane miejsce.
- Tak. O nic nie muszę się martwić. Gdzie są blizniaczki? - zapytał,
rozsiadając się na pokrytej brokatowym obiciem kanapie.
- Dosłownie kilka minut temu położyłam je do łóżeczek, żeby się
zdrzemnęły. Annie powiedziała mi, że zawsze sypiają po południu. Tyle
się dziś nabiegały, że odpoczynek na pewno dobrze im zrobi. Za jakiś czas
trzeba je jednak obudzić, bo w przeciwnym razie nie zasną wieczorem.
Popatrzyła na Jareda, który rozluznił węzeł krawata i położył nogi na
oparciu kanapy.
- Jesteś zmęczony? - spytała ze współczuciem.
- Mógłbym spać chyba przez tydzień!
- Przykro mi, że rano musimy stąd wyjechać.
- Dużo dowiedziałaś się od Annie na temat blizniaczek?
- Mnóstwo! Szkoda jednak, że ciebie przy tym nie było. Co się
stanie, jeśli zapomnę ci coś przekazać albo ty będziesz miał pytania,
których jej nie zadałam? Na szczęście wzięłam od niej numer telefonu,
więc będziesz mógł zadzwonić, jeśli pojawią się jakieś kłopoty.
Dowiedziałam się, że twoja żona nie pozwalała dzieciom biegać po całym
mieszkaniu, gdyż bała się, że poniszczą meble. Stąd ich początkowe
wahanie przed wejściem do salonu.
Jared usłyszał oburzenie w jej głosie i zachciało mu się śmiać.
Cassandra być może nie pragnęła zajmować się dziećmi, ale broniła ich jak
40
R S
lwica. Jej zdaniem dzieci miały prawo buszować po własnym domu.
Zgadzał się z nią całkowicie.
- Ciekawe, jak sobie z nimi poradzę, gdy wrócimy do domu? - Jared
oparł się o poduszki kanapy i czekał na odpowiedz Cassandry.
- Mam nadzieję, że Helen znalazła jakąś opiekunkę. Jednakże, sądząc
po dzisiejszym dniu, sam także dałbyś sobie radę. Doskonale się spisałeś w
roli ojca.
- Z pewnością byłoby mi łatwiej, gdybym miał żonę - powiedział
nieoczekiwanie.
ROZDZIAA TRZECI
Ich oczy się spotkały. Cassandra szybko odwróciła głowę, by ukryć
rumieńce palące jej policzki. Przez chwilę wyobraziła sobie, jak by to było,
gdyby została żoną Jareda. Gdyby co wieczór przychodził do ich
wspólnego domu i opowiadał, co się zdarzyło w ciągu dnia. Gdyby razem
planowali weekendowe wypady, śmiali się z tych samych rzeczy i co noc
kochali.
Natychmiast skarciła się w duchu za idiotyczne rozważania. Jared po
prostu myślał na głos, to wszystko. Jego słowa nie miały nic wspólnego z
jej osobą.
- Masz rację - odpowiedziała gładko. - Zwłaszcza gdybyś znalazł
żonę, która zechciałaby zostać w domu i poświęcić się wyłącznie opiece
nad twoimi dziećmi. Taka niania bardzo by ci się przydała - dodała
chłodnym tonem. Przeszywał ją zimny dreszcz na samą myśl o tym, że
41
R S
mogłaby poślubić Jareda wyłącznie dlatego, że umie postępować z
dziećmi.
- Moja żona stałaby się również matką moich dzieci, a nie ich niańką
- zaprotestował.
Cassandra tylko wzruszyła ramionami i wstała.
- Zobaczę, co się dzieje u dziewczynek, a potem zajmę się kolacją.
- Przecież możemy coś zamówić. Nie musisz gotować. Jared także
podniósł się z kanapy. Jaki on potężny! - pomyślała Cassandra, a głośno
powiedziała:
- Lubię gotować. Możemy wykorzystać to, co jest w lodówce. Mniej
jedzenia się zmarnuje.
Pospiesznie opuściła pokój. Jared patrzył w ślad za nią. Przez chwilę
bawił się wyobrażaniem sobie, jak zareagowałaby Cassandra, gdyby
poprosił ją o rękę. Zwietnie poradziłaby sobie z blizniaczkami, a on czułby
się spokojniejszy, gdyby osoba, która tyle wie o wychowywaniu dzieci,
była odpowiedzialna za ich rozwój. Helen z pewnością znajdzie jakąś
doświadczoną opiekunkę, ale wynajęta osoba w każdej chwili może
zrezygnować z pracy i odejść. Matka zostałaby na zawsze.
Popatrzył na krzesło, na którym przed chwilą siedziała Cassandra.
Bez trudu wyobraził sobie, że wraca codziennie z pracy i widzi ją otoczoną
dziećmi. Włosy miałaby rozpuszczone, jej okulary leżałyby na stole, a
ogromne oczy śmiałyby się do niego radośnie. Opowiadałaby mu o
dziecięcych figlach, a on zapomniałby wtedy na chwilę o pracy i cieszyłby
się wraz z nią z rozwoju ich pociech.
Co też ci się roi, zmitygował się szybko. Przecież Cassandra Bowles
jasno określiła, że interesuje ją wyłącznie rozwój własnej kariery, a nie
małżeństwo z mężczyzną obarczonym dwójką małych dzieci. Już raz
42
R S
poślubił kobietę o podobnych aspiracjach. Następnym razem, jeśli w ogóle
zdecyduje się na małżeństwo, będzie oczekiwał od towarzyszki życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.