[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cerz, jakim siÄ™ otaczaÅ‚a? Rafael nie myÅ›laÅ‚ już o tym, że kiedyÅ› byÅ‚a żonÄ… Kassa, i przysiÄ…gÅ‚ sobie, że wiÄ™cej siÄ™ do niej nie zbliży. PożądaÅ‚ jej tak, jak żadnej kobiety. Kiedy zobaczyÅ‚ jÄ… po raz pierwszy w za- bÅ‚oconych spodniach i koszuli, poczuÅ‚ do niej sympatiÄ™. To uczucie rosÅ‚o. Teraz wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona powoli, by dać jej czas na wycofanie siÄ™. Nie chciaÅ‚ jej prze- S R straszyć ani do niczego zmuszać. WiedziaÅ‚, że w gruncie rzeczy Kelly jest odważna, żywa i energiczna. Przez sześć lat, a może i przez caÅ‚e życie stroniÅ‚a od ludzi, bo zwiÄ…zek z Kassem nie przy- niósÅ‚ jej szczęścia. ObjÄ…Å‚ jÄ… w pasie, ale na razie nie chciaÅ‚ jej caÅ‚ować. SpojrzaÅ‚ na niÄ… pytajÄ…co. ByÅ‚a zmieszana, ale siÄ™ nie odsunęła. Ona także zadaÅ‚a mu nieme pytanie. - Bardzo chcÄ™ ciÄ™ pocaÅ‚ować - szepnÄ…Å‚. - Rafael, dlaczego? - spytaÅ‚a ze zdumieniem. - Bo jesteÅ› piÄ™kna. - OczywiÅ›cie - rzuciÅ‚a ironicznie. SpojrzaÅ‚ na jej koszmarny sweter i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. - Możemy go zdjąć. - Chyba tylko o tym marzysz. - NaprawdÄ™ marzÄ™ o tobie - szepnÄ…Å‚. - Do diabÅ‚a, Kelly, marzÄ™ o tobie, nawet w tym okropnym ubraniu. Wyobraz sobie, co by byÅ‚o, gdybyÅ› go nie miaÅ‚a. - ByÅ‚yby kÅ‚opoty. Nie chcÄ™ tego. Wcale nie byÅ‚a o tym przekonana. - Dlaczego? KiedyÅ› uważaÅ‚ jÄ… za kobietÄ™ Kassa, ale wiedziaÅ‚ już, że małżeÅ„stwo z jego ku- zynem byÅ‚o dla niej koszmarem. Im dÅ‚użej jÄ… znaÅ‚, tym częściej o niej myÅ›laÅ‚ po prostu jako o Kelly. Kelly w roboczych spodniach, Kelly w krynolinie, w sukni Audrey Hepburn, Kelly w skupieniu wycinajÄ…ca boki szkolnego autobusu. - SkleiÅ‚em twój autobus - powiedziaÅ‚. - Wspaniale jezdzi. Przyjdz jutro go zo- baczyć. - Nie mogÄ™. - Dlaczego? - Bo nie ufam sobie. - To zaufaj mnie. S R - Jak mogÄ™ ci ufać? - odparÅ‚a szorstko. - PrzyjechaÅ‚am tutaj, bo myÅ›laÅ‚am, że jesteÅ› podrywaczem tak jak wszyscy de Boutaine'owie, który odwróci uwagÄ™ me- diów ode mnie i mojego synka. Potem mówisz, że masz partnerkÄ™, a to jest nie- prawda. Anna ma ciÄ™ dosyć tak jak ja. Czy mogÄ™ ufać takiemu mężczyznie? - Możesz. - Wiem, że mogÄ™, i to mnie przeraża. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i objÄ…Å‚, nie pytajÄ…c i nie proszÄ…c o nic. OparÅ‚ brodÄ™ na jej wÅ‚osach, wdychajÄ…c ich zapach i czekajÄ…c, aż Kelly podnie- sie gÅ‚owÄ™ i pozwoli siÄ™ pocaÅ‚ować. - Za wczeÅ›nie - szepnęła. SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. - OczywiÅ›cie. - Nie znam ciÄ™. - Jak dÅ‚ugo znaÅ‚aÅ› Kassa, kiedy za niego wyszÅ‚aÅ›? - Widzisz, nawet ty - syknęła, wyrywajÄ…c siÄ™ z jego objęć. - Krótko. ByÅ‚am bardzo gÅ‚upia. MyÅ›lisz, że wskoczÄ™ ci do łóżka... - Nie prosiÅ‚em o to - Nie musisz prosić. Chcesz tego, prawda? - Tak - przyznaÅ‚. Bardzo tego chciaÅ‚. - MyÅ›lisz, że bÄ™dÄ™ siÄ™ z tobÄ… caÅ‚owaÅ‚a? - MarzÄ™ o tym. - To przestaÅ„ marzyć. - Nie mogÄ™, Kelly. Ja też myÅ›laÅ‚em, że to szaleÅ„stwo, ale co mam zrobić? - Starasz siÄ™ mnie wciÄ…gnąć po to, żebyÅ› nie musiaÅ‚ sam wystÄ™pować jako wÅ‚adca. - MówiÅ‚aÅ›, że powinienem pokazywać siÄ™ z piÄ™knymi modelkami, a nie... - zawahaÅ‚ siÄ™, by nie powiedzieć jakiegoÅ› nierozważnego sÅ‚owa - a nie z kobietÄ… w przeogromnym swetrze. S R Wzięła gÅ‚Ä™boki oddech, tÅ‚umiÄ…c Å›miech. - Nie bÄ™dÄ™ reprezentować razem z tobÄ… Alp de Ciel. - Nikt nie bÄ™dzie robić ci zdjęć w tym swetrze. ZmarszczyÅ‚a gniewnie brwi. - JeÅ›li bÄ™dÄ™ obok ciebie... - SfotografujÄ… mój miecz, a nie ciebie. - Nie chcÄ™ tego, Rafael! - Czego nie chcesz, kochanie? - Być obok ciebie - jÄ™knęła. - Nie ufam sobie. JesteÅ› taki wspaniaÅ‚y, uÅ›mie- chasz siÄ™ do mnie. Wiem, że nie powinnam byÅ‚a tu przychodzić, ale zobaczyÅ‚am, że idziesz do stajni i musiaÅ‚am przyjść. Sweter Matty'ego to byÅ‚a tylko wymówka. Widzisz, jaka jestem gÅ‚upia? Wiem, że jeÅ›li przysunÄ™ siÄ™ o parÄ™ centymetrów, to bÄ™dziesz mnie caÅ‚ować do utraty zmysłów. - Nie musisz aż tyle siÄ™ przysuwać. - MusiaÅ‚o minąć kilka lat, zanim zdążyÅ‚am zapomnieć o tym, co siÄ™ staÅ‚o - mówiÅ‚a dalej, nie zwracajÄ…c uwagi na jego sÅ‚owa. - Jak mam nawiÄ…zać normalne kontakty z Mattym, kiedy wokół nas bÄ™dÄ… szaleć reporterzy? - To może pocaÅ‚ujmy siÄ™ prywatnie? SpojrzaÅ‚a na niego ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. - Tak. Za chwilÄ™ powiesz, żebym wsiadÅ‚a na konia. - Przecież chcesz tego. - Tak samo jak ty. - Ja nie chcÄ™. - No i dobrze. Rafael, nie pasujemy do siebie. - Nieprawda. - IdÄ™ spać - parsknęła. Klacz stojÄ…ca za niÄ… zarżaÅ‚a. Kelly spojrzaÅ‚a na niÄ… i rozchmurzyÅ‚a siÄ™. - Kochasz je - zauważyÅ‚ Rafael. S R - Bo jestem sentymentalna. Wciąż myÅ›lÄ™ o Tamsinie. - Nie o Kassie? PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. - Nigdy. Wszystkie kÅ‚opoty zaczęły siÄ™ od konia. Nie powinno mnie tutaj być. - Ale jesteÅ›. - Ja... - Kelly. - Rafael ujÄ…Å‚ jej twarz w dÅ‚onie, pochyliÅ‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… delikatnie w usta. Ten pocaÅ‚unek byÅ‚ jak muÅ›niÄ™cie wiatru. Niczego nie żądaÅ‚, byÅ‚ tylko piesz- czotÄ…. - Zastanów siÄ™ spokojnie, Kelly - dodaÅ‚. - Nie bÄ™dÄ™ ciÄ™ ponaglać. MyÅ›lÄ™, że siÄ™ zakochaÅ‚em. Nie chciaÅ‚em tego, ale tak siÄ™ staÅ‚o. Wiem, że czeka nas trudna przeprawa. Ale może razem damy sobie radÄ™. Możemy spróbować. - Tak? - spytaÅ‚a z goryczÄ…. - A kiedy wsiÄ…dziesz na konia? - Nie musimy jezdzić konno, żeby sobie ufać. - W ogóle nie musimy nic robić. - Wyszarpnęła siÄ™ z uÅ›cisku. - Daj spokój, Rafael. Nie jestem księżniczkÄ…. Nie powinnam byÅ‚a nigdy jezdzić konno ani spoty- kać Kassa. Zawsze bÄ™dÄ™ kochać tylko syna. Nie chcÄ™ nic innego. OdwróciÅ‚a siÄ™ i uciekÅ‚a, zanim zdążyÅ‚ odpowiedzieć. PozwoliÅ‚ jej odejść, bo nie miaÅ‚ wyboru . ZresztÄ… nawet jÄ… rozumiaÅ‚. On też nie chciaÅ‚ wstÄ™pować na tron. Jak miaÅ‚by przekonać Kelly, by zrobiÅ‚a coÅ›, na co sam nie mógÅ‚ siÄ™, zgodzić? Teraz jednak wszystko siÄ™ zmieniÅ‚o. ByÅ‚ przerażony, ale tylko tego pragnÄ…Å‚. Kelly. Księżniczka Kellyn Marie de Boutaine. Czy uda mu siÄ™ namówić jÄ…, by po raz drugi przyjęła koronÄ™? Jak ma to zro- bić? Książę regent Alp de Ciel dÅ‚ugo staÅ‚ w drzwiach stajni, spoglÄ…dajÄ…c na pusty dziedziniec paÅ‚acowy. S R ROZDZIAA ÓSMY Po Å›mierci starego ksiÄ™cia musiaÅ‚a odbyć siÄ™ koronacja. Rafael zwlekaÅ‚ z ter- minem, ale w koÅ„cu musiaÅ‚ siÄ™ zdecydować, bo Crater nalegaÅ‚. - Matty jest za maÅ‚y - powiedziaÅ‚ Rafael, gdy Crater po raz pierwszy poruszyÅ‚ ten problem. - BÄ™dziesz przy nim - odparÅ‚ sekretarz stanu. - ZÅ‚ożysz w jego imieniu przy- siÄ™gÄ™. BÄ™dziesz sprawować rzÄ…dy, dopóki Matty nie skoÅ„czy dwudziestu piÄ™ciu lat. - A jego matka? - Kelly nie chce sprawować oficjalnej funkcji. - Ale jest wdowÄ… po Kassie. Powinna wystÄ…pić podczas uroczystoÅ›ci. - Może jÄ… przekonasz - powiedziaÅ‚ Crater. - Ja nie potrafiÄ™. Rafael wÄ…tpiÅ‚, żeby to mu siÄ™ udaÅ‚o. Od czasu rozmowy w stajni prawie jej nie widywaÅ‚. ZajmowaÅ‚a siÄ™ Mattym, a w wolnych chwilach oddawaÅ‚a siÄ™ lekturze. ZwierzyÅ‚a mu siÄ™ ze swoich uczuć, a potem przestraszyÅ‚a siÄ™ i wycofaÅ‚a. Bar- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |