[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odczytał im notatki, jakie sporządził na temat mrożącej krew w żyłach historii Płomiennego Oka i mieszkańców Pleshiwaru. Aż strach tego słuchać wzdrygnął się Pete. Jeśli Płomienne Oko jest rubinem przynoszącym nieszczęście, proponuję, byśmy dali sobie z nim spokój. Niech kto inny ściąga na siebie fatum. Legenda głosi jednak, że jeśli przez pięćdziesiąt lat nikt nie będzie oglądał ani dotykał Płomiennego Oka, klejnot utraci fatalną moc przypomniał Bob. Zgoda powiedział Pete. Mówiłeś jednak, że wielu kolekcjonerów nadal by się jej bało, mimo iż minęło owe pięćdziesiąt lat. Zaczynam rozumieć postępowanie stryjecznego dziadka oznajmił Gus z błyszczącym podnieceniem wzrokiem. Schował Płomienne Oko i zamierzał trzymać je w ukryciu przez pięćdziesiąt lat, a potem, kiedy przestałoby być niebezpieczne, sprzedać. Zorientował się jednak, że zbliża się godzina jego śmierci i jednocześnie mija przepisane pięćdziesiąt lat karencji, więc mnie zostawił klejnot. Jestem pewien, że jest już nieszkodliwy. Być może jest nieszkodliwy, ale znajduje się w rękach Czarnowąsego i w tej chwili nie mam pojęcia, jak go od niego wydostać stwierdził Jupiter. Wykorzystamy system połączeń duch z duchem! zawołał Bob. Tysiące dzieciaków zacznie szukać Czarnowąsego, a kiedy już wpadniemy na jego trop... zawahał się, uznając, że nie ma pomysłu, co można by dalej zrobić. No widzisz Jupiter pokiwał głową. Nie możemy tak po prostu odebrać mu klejnotu. A poza tym czy pomyślałeś o tym, ilu mężczyzn w mieście odpowiada rysopisowi Czarnowąsego? Co najmniej kilka tysięcy. Nie mówiąc już o tym, że, moim zdaniem, czarne wąsy były sztuczne. Przykleił je, by się zamaskować. To rzeczywiście wygląda beznadziejnie Gus przerwał milczenie, które zapanowało po wywodach Pierwszego Detektywa. Znowu zapadła cisza. Nawet Jupiter nie miał żadnego pomysłu, co dalej robić. Po chwili chłopcy usłyszeli ostry dzwięk. Dzwonek u bramy! zawołał Bob. Jupe, mamy jakiegoś klienta. Zobaczę, czego chce Jupiter wstał i ruszył do drzwi. Przyjaciele poszli w ślad za nim. Kiedy znalezli się na zewnątrz, zobaczyli osobnika, który stał obok lśniącego czarnego samochodu wsparty o laskę i rozglądał się dokoła. To znowu Trzykropek szepnął Pete. Nie bardzo mi się to podoba dodał również szeptem Bob. Jednakże Jupiter sunął już w stronę oczekującego mężczyzny, więc niechętnie szli za nim. Zauważyli, że Jupe na użytek Trzykropka ponownie zrobił minę przygłupa. Dobry wieczór, chłopcy powiedział Trzykropek z uśmiechem, który trudno byłoby nazwać przyjaznym. Właśnie oglądałem sobie wskazał końcem laski gipsowe szczątki te kawałki. Wygląda mi to na resztki popiersia Augusta. Nim byłem szczególnie zainteresowany. O ile sobie przypominam, prosiłem, byś powiadomił mnie telefonicznie, kiedy zostanie ono zwrócone do składu złomu. Prosił pan. Ale popiersie się potłukło odparł Jupiter. Zastanawiam się, jak do tego doszło. Trzykropek uśmiechał się jak tygrys, który zamierza pożreć smakowitego, tłuściutkiego chłopca. Moją uwagę przyciągnęło malutkie wgłębienie w jednym z tych gipsowych kawałków. W popiersiu było coś ukryte. Tak przyznał Jupiter tępo brzmiącym głosem. Klient upuścił popiersie i się zbiło. Kupujący podniósł coś z ziemi, ale nie widzieliśmy, co. Czy ten klient nie nosił przypadkiem ogromnych okularów i czarnych wąsów? zagadnął Trzykropek. Jupiter pokiwał głową. Pete, Bob i Gus wymienili zaskoczone spojrzenia. A ten przedmiot ciągnął ciemnoskóry mężczyzna nie wyglądał przypadkiem jak to? Nagłym ruchem wyciągnął coś z kieszeni i cisnął na stół obok szczątków popiersia. Był to czerwony, błyszczący kamień o owalnym kształcie. Płomienne Oko! Nawet Jupiter poczuł z wrażenia ucisk w gardle. Tak, proszę pana, właśnie tak wyglądał odparł, z trudem przełykając ślinę. Taak... Wysoki mężczyzna wsparł się na lasce i popatrzył na chłopców. Myślę, że wszyscy słyszeliście o Płomiennym Oku i o fatum, jakie ściąga na swoich właścicieli. Nie bardzo wiedzieli, co na to odpowiedzieć, więc milczeli. Zastanawiali się jednak, skąd Trzykropek ma Płomienne Oko, skoro Czarnowąsy uciekł z nim niecałą godzinę temu. Chciałbym wam coś pokazać. Uniósł laskę i przekręcił rączkę. Ze środka wysunęło się ostrze szpady. Trzykropek popatrzył na nią z niechęcią. Co za niechlujstwo zauważył. Nie wyczyściłem jej dokładnie. Wyjął z kieszeni chusteczkę i przetarł ostrze. Na tkaninie pojawił się jakiś lepki, czerwony osad. Krew niszczy stal rzucił od niechcenia, a chłopcom dreszcze przebiegły po karku. Jednakże& Przeciągnął końcem szpady po rubinie. Potem wziął kamień i podał go Jupiterowi. Obejrzyj to polecił. Powiedz, co zobaczyłeś. Jupiter zbliżył klejnot do oczu, by lepiej go widzieć. Pozostali chłopcy otoczyli kolegę ciasnym kręgiem. W pierwszej chwili Jupiter niczego szczególnego nie zauważył. Potem równocześnie z Bobem wydał cichy okrzyk. Przez kamień biegła rysa, zrobiona szpadą. Nic z tego nie rozumiem powiedział. Rubiny są twardsze niż stal. Na kamieniu nie powinno być żadnego śladu. No tak. Trzykropka najwyrazniej usatysfakcjonowała ta odpowiedz. Nie jesteś wcale takim głupkiem, jakiego udawałeś. Prawdę mówiąc, nie podejrzewałem cię o brak inteligencji. Od razu byłem pewien, że jesteś bystrym młodzieńcem. Kiedy Jupiter ze zmartwienia przygryzł wargę, Trzykropek dodał: A teraz powiedz mi, o czym świadczy to zadrapanie. Jupiter milczał, oglądając kamień. Rysa powstała dlatego, że ten rubin nie jest prawdziwy odezwał się w końcu. To tylko imitacja, wykonana z masy plastycznej. Dokładnie! przyznał ostrym tonem Trzykropek. To sztuczny klejnot, który odebrałem pewnemu dżentelmenowi z czarnymi wąsami. Prawdziwe Płomienne Oko nadal pozostaje w ukryciu. A jeśli tkwi wewnątrz popiersia Augusta, wśród sprzedanych figur musiał być inny August. Liczę, że go dla mnie znajdziecie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |