[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zrobiłem co mogłem, doktorze. Zidentyfikowałem statek, który powoduje u niej
tak ostrą reakcję. Co dalej  nie wiem. Mówiłem panu  gdy idzie o prawdziwy okul-
tyzm, jestem raczej szarlatanem. Nie wiem, co jeszcze mógłbym zrobić.
Hughes zastanowił się.
 A gdyby zrobił pan to, co ja? Gdyby poszukał pan pomocy eksperta?
 Co pan chce przez to powiedzieć?
 No cóż, z pewnością nie wszyscy jasnowidze są... szarlatanami, jak pan. Niektórzy
muszą mieć rzeczywiste zdolności, umożliwiające badanie takich rzeczy.
Odstawiłem szklankę.
 Pan mówi poważnie, panie doktorze, prawda? Wierzy pan, że dzieje się tu coś ma-
jącego związek z okultyzmem?
 Tego nie powiedziałem, panie Erskine  pokręcił głową Hughes.  Chcę tylko
wykorzystać wszystkie możliwości. Już dawno temu nauczyłem się, że w medycynie po-
zostawienie jakiejkolwiek ścieżki niezbadanej może okazać się fatalne. Nie wolno żywić
uprzedzeń, gdy chodzi o ludzkie życie.
 Więc co pan sugeruje?
 Właśnie to, panie Erskine. Jeśli chciałby pan uchronić Karen Tandy przed tym, co
powoduje jej chorobę, niech pan znajdzie prawdziwego jasnowidza, który powie nam,
o co chodzi z tym cholernym żaglowcem.
Zastanowiłem się chwilę, po czym kiwnąłem głową. W końcu nie miałem nic do
stracenia. Przynajmniej nie wydawało mi się, żebym mógł cokolwiek stracić. A kto wie,
może w rezultacie zdobędę nieco prawdziwej wiedzy o okultyzmie.
 Dobra  oświadczyłem przełykając resztę whisky.  Biorę się do roboty.
Wróciłem do domu i od razu przyrządziłem sobie cztery grzanki z serem. Nie ja-
dłem nic przez cały dzień i już mnie mdliło. Otworzyłem puszkę Schlitza i przeniosłem
jedzenie do pokoju. Rozglądałem się wciąż mimowolnie by sprawdzić, czy zły duch, któ-
40
ry opętał panią Herz wciąż się gdzieś nie czai. Nie znalazłem jednak żadnych śladów.
Zresztą, nie wierzę, by duchy zostawiały ślady.
%7łując grzankę wykręciłem numer mojej przyjaciółki, Amelii Crusoe. Prowadziła
malutki sklepik z różnymi świecidełkami w Village i wiedziałem, że zna się na spiryty-
zmie i wszystkich tego typu sprawach. Była wysoką, smagłą szatynką o dużych oczach
i mieszkała z brodatym facetem nazwiskiem MacArthur, który zarabiał na życie wyko-
nując imienne tabliczki ubezpieczeń społecznych. To właśnie on odebrał telefon.
 Kto mówi?  zapytał gderliwym tonem.
 Harry Erskine. Chciałbym pogadać z Amelią. To dosyć pilne.
 Niewiarygodny Erskine!  zawołał.  Jak tam interesy w dochodowej branży
naciągania starszych pań?
 Całkiem niezle  odparłem.  A co słychać w przemyśle grawerskim?
 Jakoś leci. Nie jest to może najbardziej satysfakcjonująca kariera, ale pozwala za-
robić na chleb i coś nadto. Zaczekaj, jest już Amelia.
Amelia odezwała się swym zwykłym matowym głosem.
 Harry? To naprawdę niespodzianka.
 Niestety, Amelio, chodzi o interesy. Pomyślałem, że może będziesz mogła mi po-
móc.
 Interesy? Od kiedy to zajmujesz się interesami?
 Zostaw tę ironię, Amelio. To ważne. Mam klientkę, która jest bardzo chora, na-
prawdę bardzo. Miewa koszmarne sny. Rozmawiałem z lekarzem i on sądzi, że to może
mieć jakiś związek ze spirytyzmem.
 Lekarz?  gwizdnęła zdumiona.  Nie wiedziałam, że lekarze wierzą w duchy.
 Chyba nie wierzą  wyjaśniłem.  Są po prostu zupełnie bezradni i próbują
wszystkiego, co mogłoby ją uratować. Posłuchaj, Amelio, szukam kontaktu z kimś, kto
naprawdę zna się na robocie. Potrzebny mi prawdziwy jasnowidz i to dobry. Znasz ko-
goś takiego?
 To dość trudna sprawa. Widzisz, Harry, są setki jasnowidzów, lecz większość z nich
jest mniej więcej tak samo dobra jak ty. A to oznacza, nie obraz się, że są do niczego.
 Nie obraziłem się. Znam swoje możliwości.
Amelia przez dłuższą chwilę hmmała i ahała przeglądając swój notes, lecz po pięciu
minutach poszukiwań nadal nie mogła mi podać nazwiska. W końcu dała spokój.
 Nie mogę ci pomóc, Harry. Niektórzy z tych facetów niezle sobie radzą z wróż-
bami albo potrafią skontaktować cię z twoim dawno zmarłym wujem Henrym, ale nie
warto powierzać im niczego poważniejszego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.