[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zechce się z nią widzieć?
- Pachnie cudownie - uśmiechnęła się Petra, wąchając grudkę kadzidła,
którą podała jej ciotką. Znajdowały się na targu przypraw, gdzie ciotka zajadle
się ze wszystkimi targowała. Było coś niesamowitego w tym, że oto w trzecim
tysiącleciu miała w ręce coś, co towarzyszyło ludziom od tak wielu wieków.
Ciotka zaproponowała napicie się czegoś chłodnego.
- Mam dla ciebie dobre wiadomości - powiedziała, podając Petrze
szklankę soku. - Twój dziadek czuje się o wiele lepiej i zaprasza cię w
odwiedziny dziś po południu.
Petra omal nie rozlała napoju. Czy to nie dziwny zbieg okoliczności, że
dziadek zaprosił ją do siebie tego samego dnia, kiedy szejk Rashid wrócił do Zu-
ranu?
- Przykro mi, ale to raczej nie będzie możliwe. Mam... mam inne plany.
Petra była dumna z siebie, gdyż udało jej się zachować chłodny i
spokojny ton, choć nie była w stanie spojrzeć ciotce w oczy. Mogła wyczuć, że
nie takiej odpowiedzi oczekiwała i natychmiast ogarnęły ją wyrzuty sumienia.
- 46 -
S
R
Nie chciała sprawić ciotce, jedynej osobie tutaj, która była dla niej
serdeczna, przykrości, ale wiedziała przecież, na czym polegały prawdziwe
zamierzenia jej dziadka.
- Twój dziadek będzie zawiedziony, Petro. Bardzo czekał na spotkanie z
tobą, ale skoro jesteś zajęta...
- Zarezerwowałam wycieczkę na pustynię. Wyjeżdżam jutro rano, a
muszę jeszcze wiele rzeczy przygotować.
Ciotka skinęła głową, po czym odprowadziła Petrę do hotelu, ale nie
skorzystała z zaproszenia na kawę. Gdy już wsiadała do taksówki, Petra nagle
do niej podbiegła.
- Zmieniłam zdanie. Przyjdę... chcę się zobaczyć z dziadkiem.
Ciotka z uśmiechem objęła ją ramieniem.
- Wiem, Petro, że to dla ciebie niełatwe, ale zaufaj mi, twój dziadek nie
jest żadnym potworem. I ma na uwadze tylko twoje dobro.
Po plecach Petry przebiegł lekki dreszcz. Nie podobało jej się to, co
usłyszała, ale było za pózno, żeby się wycofać.
- Twój dziadek po obiedzie ma zwyczaj odpoczywać, ale zaraz potem
będzie mógł spotkać się z tobą. Przyślę po ciebie samochód o wpół do piątej.
Czy taka pora ci odpowiada?
Nie pozostało nic innego, jak przytaknąć.
Petra oczekiwała, że Blaize będzie starał się z nią skontaktować - przecież
jak dotąd nie dała mu nawet zaliczki - ale nie było od niego żadnej wiadomości,
a on sam był nieuchwytny.
Wmawiała sobie, że czuła taki dziwny ucisk w piersiach tylko dlatego, że
chciała mu o wszystkim opowiedzieć i wspólnie zdecydować, jaki obrać kie-
runek działania. To chyba naturalne, że czuje się zdenerwowana, wiedząc, że
szejk Rashid jest już w mieście. Co do ostatniej nocy... przecież był to tylko
zwykły pocałunek. Nie była tak naiwna, by wierzyć, że całowanie się z nią
cokolwiek dla niego znaczyło.
- 47 -
S
R
Dlaczego więc Blaize nie skontaktował się z nią? I dlaczego znowu nie
zapytała, gdzie go znalezć?
Minęła druga godzina, ale Petra wciąż nie czuła głodu. %7łołądek ścisnął się
jej na wspomnienie zbliżającej się konfrontacji z dziadkiem, a powrót Rashida i
brak kontaktu z Blaize'em tylko pogarszały sprawę.
Petra z wahaniem przejrzała swoją garderobę i drżącymi dłońmi wyjęła
ciemny kostium, który kupiła jej matka na kilka tygodni przed śmiercią. Miał
przynieść szczęście na egzaminach na studia.
Zamiast pójść w nim na egzaminy, założyła go na pogrzeb rodziców. Ale
kiedykolwiek pózniej miała go na sobie, przypominała sobie nie tamten
wstrząsający dzień, lecz miłość i dumę w oczach mamy.
Poczuła łzy w oczach. Mamy już tutaj nie było, ale Petra czuła, że
zakładając to ubranie, w jakiś sposób zabiera ją ze sobą, by stanąć przed
obliczem człowieka, który im obydwu przysporzył tak wielu cierpień.
Było prawie wpół do piątej. Czas zejść na dół.
W holu rozłożono czerwony dywan prowadzący aż do zaparkowanych
przed wejściem limuzyn. Petra spojrzała dyskretnie w ich stronę, ale nie miała
czasu, by lepiej się przyjrzeć, po właśnie pojawił się samochód, z którego
machał do niej Saud.
Witając się z nim, Petra zdała sobie sprawę z nagłego zamieszania wśród
obsługi i pojawienia się grupy mężczyzn w długich tradycyjnych szatach. Nagle
Saud złapał ją za ramię.
- Zobacz, Rashid! Idzie obok swojego wuja.
- Gdzie? - Petra odwróciła głowę, ale było już za pózno. Ostatni
dostojnicy wsiadali właśnie do samochodów.
- Spotkałaś się z nim już? Fajny jest, nie?
Dla Petry stało się jasne, że Saud widział w Rashidzie bohatera.
- Nie, nie poznałam go jeszcze - odpowiedziała i nagle coś ją uderzyło. -
Rashid miał na sobie tradycyjne szaty?
- 48 -
S
R
- Tak - potwierdził chłopiec.
- Mimo że wychował się w Europie?
- No, tak. - Saud wyglądał na nieco zmieszanego. - Aha! Ojciec Rashida
był w bardzo dobrych stosunkach ze swoim wujem, który należy do rodziny
królewskiej. Ten wuj jest dla Rashida kimś w rodzaju... sponsora, od kiedy jego
rodzice zginęli. Ich samolot rozbił się na pustyni. Ja tego nie pamiętam, chyba
nie było mnie nawet jeszcze wtedy na świecie, a sam Rashid był chłopcem, ale
słyszałem jak dziadek o tym mówił. Rashid był wtedy w szkole z internatem w
Anglii, ale potem wuj przyjął go do swojej rodziny jakby był jego synem. To
wielki zaszczyt dla naszej rodziny, że jego wuj patrzy przychylnie na wasze
małżeństwo. I dobrze, że jesteś taka skromna, kuzynko, bo Rashid nie pochwala
zachowania niektórych turystek, które przyjeżdżają do Zuranu.
- Naprawdę? A jak on się zachowuje? Czy...
- Rashid jest facetem z zasadami, wszyscy to wiedzą. Zara, moja kuzynka
w drugiej linii, mówi, że wstydzi się za wszystkie kobiety, kiedy widzi, jak
turystki się za nim uganiają. Wiesz, on jest bardzo bogaty, więc kiedy
przyjeżdżają tutaj, starają się zwrócić jego uwagę. Ale on nie nimi nie
interesuje. Zara mówi, że to dlatego... - Saud spojrzał znacząco w stronę Petry,
ale ona była zbyt zdenerwowana tymi dziecinnymi rewelacjami, żeby zwracać
na niego zbytnią uwagę. - Rashid jest bardzo dumny i nigdy nie pozwoliłby
sobie ani nikomu ze swoich bliskich splamić honoru swojej rodziny - dokończył
Saud uroczystym tonem.
W innej chwili jego patos rozbawiłby Petrę, ale tym razem poczuła tylko
coraz większą niechęć do mężczyzny, którego nawet jeszcze nie widziała, a
który łaskawie zgodził się rozważyć jej kandydaturę na swą przyszłą żonę, jakby
ona nie miała tu nic do powiedzenia. Cóż, niedługo będzie musiał odkryć, że
należy właśnie do tego rodzaju kobiet, jakimi najbardziej pogardza. Im dłużej o [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.