[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ja też kończyłam college tutaj, w Milwaukee -rzekła Elana cichym
głosem. - Ale ty prawdopodobnie o tym wiedziałeś - dodała.
Brock ostrożnie kiwnął głową.
- Tak, chyba tak - mruknął wymijająco.
Elana spojrzała na niego wzrokiem świadczącym o tym, że jest bardzo zde-
nerwowana.
- Posłuchaj, Chloe powiedziała mi o stypendium. Brock omal nie zadławił
się małym pomidorkiem.
- Powiedziała ci?
- Tak. - Nachylając się nad stołem, Elana ciągnęła: - Nie wiem, co
powiedzieć, bo dziękuję to za mało.
Chloe Jenkins ma za długi język, pomyślał Brock.
- Nie dziękuj. Nie chciałem, żebyś się dowiedziała, skąd pochodzą te
pieniądze. Na miłość boską, czy nie uważasz, że po tym wszystkim, co
przeszłaś, przynajmniej tyle mogłem dla ciebie zrobić?
R
L
T
- Uważam, że zrobiłeś dla mnie więcej, niż mogłeś. - Elana odsunęła od sie-
bie pusty talerz. - Chloe była dla mnie wybawieniem, ona mnie uratowała, a te-
raz okazuje się, że również wobec ciebie mam dług wdzięczności.
- Nie, nie masz - zaprzeczył. Właśnie dlatego nie chciał, by wiedziała. - Nie
chcę od ciebie wdzięczności.
Elana kiwnęła głową.
- Wiem. Ale już masz moje wybaczenie. - Na jedno mgnienie serce
przestało mu bić. Pragnął wszystkiego, co chciałaby mu ofiarować. I jeszcze
więcej. Ale musi postępować ostrożnie. Elana przechyliła głowę i zapytała: -
Znasz film  Podaj dalej"?
Pytanie brutalnie sprowadziło go na ziemię.
- Tak.
- Więc chcę postąpić dokładnie tak samo. Mam trochę oszczędności, więc
postanowiłam przeznaczyć je na stypendium. Chcę dać kolejnemu poszkodowa-
nemu przez los nastolatkowi szansę kształcenia się. - Jej smutny uśmiech
wzruszył go do głębi. - Chcę nazwać to stypendium imieniem mojej siostry:
Stypendium pamięci Felicity Schultz.
Brock wpatrywał się w nią oniemiały. Przecież mogła wykorzystać te
pieniądze na pierwszą ratę za dom albo nowy samochód. Zaimponowała mu.
- Jesteś niewiarygodna - oświadczył. - To znakomity pomysł.
- Jestem tego samego zdania.
Pragnął jej. Pragnął silnie aż do bólu. Kelner przyniósł im dania, lecz Brock
nawet nie wiedział, co je, chociaż zmiótł z talerza wszystko. Każda cząstka jego
ciała drżała z tłumionego pożądania.
R
L
T
Elana podziękowała za deser, więc szybko wyszli z restauracji. Brock nie
chciał odwozić jej do domu. Jeszcze nie teraz.
- Mam dobre wino, jeśli miałabyś ochotę wpaść - zaproponował. - Ale jeśli
wolisz, zawiozę cię do domu. To zależy do ciebie.
Elana przygryzła wargę. Wahała się.
- Dobrze, wstąpmy na chwilkę do ciebie. Zaskoczyła go. Spodziewał się, że
odmówi.
- Na pewno?
Przekorny uśmieszek przemknął po jej ustach.
- Na pewno.
Ulżyło mu. Omal nie dostał zawrotu głowy. Skręcił w stronę domu, a kiedy
zatrzymał samochód na podjezdzie, wysiadł pierwszy, podszedł do drzwi
pasażera i pomógł Elanie wysiąść.
Powoli. Rozegra to powoli. Przeżyje katusze, ale lepsze to, niż gdyby znowu
ją wystraszył.
W domu zapalił światło, zaprosił Elanę, by usiadła na kanapie, i spytał:
- Czego się napijesz? Wina? Kawy? Soku?
- Dziękuję, nie chce mi się pić. - Nie usiadła, tylko wyciągnęła do niego
rękę. - Chcę, żebyś mnie znowu pocałował - oznajmiła.
Wielki Boże! A on miał zamiar zwolnić tempo. Jak może się kontrolować,
skoro ona patrzy na niego takim wzrokiem i zapraszająco rozchyla wargi?
- Elano - szepnął i wziął ją w ramiona. - Jesteś pewna?
R
L
T
- Jestem.
Wspięła się na palce i wargami dotknęła jego ust. Feeria barw wybuchła pod
jej powiekami, kiedy
Brock musnął jej wargi, potem zaczął je pieścić koniuszkiem języka. Cały
czas powtarzał sobie: Spokojnie, powoli, nie spiesz się, ale pożądanie szybko
wzięło górę nad racjonalnym myśleniem.
Przyciągnął Elanę do siebie. Serce waliło mu jak oszalałe, lecz to go nie
powstrzymywało. Teraz, gdy miał ją w ramionach, wiedział, że już jej nie puści.
Elana objęła go za szyję i oddała pocałunek gorąco, żarliwie, namiętnie. Jej
ciało idealnie przylegało do jego ciała. Brock oderwał usta od jej ust i zaczął
pokrywać drobnymi pocałunkami szyję Elany.
- Tutaj? - spytała szeptem.
Co ja wyprawiam? - przemknęło mu przez głowę. Ten pierwszy raz z Elaną
powinien wyglądać zupełnie inaczej. Ona zasługuje na coś lepszego. Znacznie
lepszego. Brock zmobilizował całą siłę woli, by nad sobą zapanować. Wziął
Elanę na ręce i zaniósł do sypialni.
- Mogłam pójść o własnych siłach - zaprotestowała.
Jej głos tuż przy jego uchu przyprawił go o drżenie.
- Może - odparł - ale wtedy musiałbym cię wypuścić z objęć.
Chciał, by to zabrzmiało jak żart, chociaż mówił poważnie. Wypuszczenie
jej z rąk nie wchodziło w rachubę. Na samą myśl o tym ogarnęła go panika.
Nie spiesz się, powtarzał sobie, wszystko po kolei. Postawił Elanę na
podłodze i ponownie pocałował.
- Jesteś pewna? - spytał.
R
L
T
Chciał dać jej jeszcze jedną szansę na zmianę decyzji.
- Jestem - odpowiedziała.
- I powiesz mi, jeśli zrobię coś, co ci się nie spodoba?
Myśl, że mógłby ją urazić, była nie do zniesienia.
- Nie zrobisz.
Jej głos zabrzmiał bardzo pewnie.
Chciałby czuć się tak samo. W świetle księżyca wpadającym przez okno
widział lekki uśmiech w kąciku jej ust. Elana uniosła ręce i zaczęła rozpinać mu
koszulę. Guzik po guziku. Jej palce delikatnie ocierały się o jego skórę. Na myśl
o tym, że zaraz te dłonie mogą pieścić jego ciało, zakręciło mu się w głowie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.