[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po co żywy napastnik wywoziłby jedne zwłoki, skoro wiedział, że drugie zostaną. Bez sensu.
Mógł zostawić oba trupy. Jeden nie był mu do niczego potrzebny. Poza tym nie wyobrażam
sobie... Au! Cios w ramię przerwał jej rozważania. - Za co? Rozeźlona spojrzała groźnie na
Magdę. Ta zignorowała ją i zwróciła się do Anny:
- Jaka jest druga hipoteza?
-Właściwie taka sama, z tą tylko różnicą, że Orłowskiego zabił wspólnik, a nie pan Janusz. Ten
Orłowski...
-Też do dupy. Bez względu na to, kto kogo zabił, nadal nie rozumiem, po co wywoził jedne
zwłoki, a zostawił drugie.
-Wiedzą, kto był tym wspólnikiem? - Magda bezceremonialnie przerwała siostrze. Uwagi Naty
nie wnosiły nic nowego, a snucie coraz bardziej nieprawdopodobnych hipotez mogło jej zająć
sporo czasu.
Anna zaprzeczyła cicho.
-A skąd wiedzą, że w ogóle był jakiś wspólnik? - spytała Natka.
-No jak to skąd? Przecież to logiczne, że musiał być ktoś trzeci, kto zabił pana Janusza
- odpowiedziała z politowaniem Nata.
-Racja. Pan Janusz nie mógł zabić włamywacza, a potem się spalić w samochodzie -
przyznała. -Na pewno wezwałby policję. Chyba że uciekał przed tym drugim. Wtedy nie miałby
czasu...
- Co z monitoringiem? zabrała głos Natalia.
-Też o to zapytałam, ale nic tam nie ma. Policyjni technicy twierdzą, że nikt przy nim nie
grzebał. Pan Janusz jakimś cudem wyszedł z budynku, omijając kamery. I w ten im sposób
napastnicy dostali się do środka.
-Jak mogą nie wiedzieć? Nie można wejść do budynku, omijając ochronę...
-Można.
Nata krzyknęła cicho, słysząc za sobą męski głos. Natka zakrztusiła się winem. Anna uderzyła
ją mocno między łopatki, ale to nic nie dało. Natalia zamknęła oczy i położyła dłoń na sercu.
Magda nie zareagowała. Była przyzwyczajona do nieoczekiwanego pojawiania się Darka. Jej
chłopak zdążył się już przyzwyczaić do dziwactw sióstr i czuł się u nich doskonale. Teraz
usiadł z nimi przy stole, zupełnie się nie przejmując popłochem, jaki wywołał swoim
niespodziewanym przyjściem. Upił łyk wina z kieliszka Magdy i zaczął wyjadać lody prosto z
pudełka.
-Przez garaż wyjaśnił z pełnymi ustami.
- Jezu Chryste! Natalia pierwsza odzyskała głos. - Co on tu robi? spytała Magdę. - Nie miałam
pojęcia, że przyjechał. Nikt mi nie powiedział!
-Wyleciało mi z głowy. Ale o co wam chodzi? - zapytała, widząc niezadowolone spojrzenia
sióstr. -Przecież Darek co jakiś czas pomieszkuje z nami...
- Niech sobie pomieszkuje zgodziła się łaskawie Anna. - Tylko niech nas nie straszy. Pojawia
się jak duch.
-A ja tylko chciałabym wiedzieć, kto jest w domu, żeby zawału po nocy nie dostać, jak się
gdzieś na niego natknę! warknęła Nata.
-Dlaczego miałabyś po nocy natykać się na chłopaka Magdy? Natka wlepiła w nią zdumione
spojrzenie.
-Jak to, przez garaż? domagała się odpowiedzi Natalia.
-Każdy mieszkaniec osiedla ma kartę i klucze do podziemnego garażu. Kiedy ktoś otwiera
bramę, zawsze można się wślizgnąć. W garażu nie ma kamer. Monitoring jest tylko przed
budynkiem i w holu, tam gdzie recepcja i ochrona wyjaśnił Darek.
-Skąd o tym wiesz?
- Potrzebowałem do mojej magisterki książki, którą akurat miał pan Janusz.
-Co ma wspólnego książka z garażem? Natalia nadal nic nie rozumiała.
-Nie mogłeś wejść jak normalni ludzie, tylko wkradałeś się jak złodziej? - Magda od razu się
zorientowała, w czym rzecz.
-Zapomniałem, jak on się nazywa.
-Nie rozumiem... Co on mówi?
-Zapomniał, jak się nazywa pan Janusz, i pewnie ochrona nie chciała go wpuścić - wyjaśniła z
westchnieniem Magda.
- No! potwierdził zadowolony. -Przecież właśnie to powiedziałem. Pamiętałem tylko, która to
klatka i mieszkanie. Numeru też nie pamiętałem. Przemknąłem więc przez garaż i tyle.
-Dobra. Już wiemy, jak weszli i wyszli. Co jeszcze mówił Adrian? Anna w skupieniu upiła łyk
wina.
-Ten Orłowski... -powiedziała.
- Kogo obchodzi martwy bandzior? O panu Januszu mów! zażądała Magda.
-Przecież mówię! Pan Janusz nie żyje! Nie przerywajcie mi, póki nie skończę!
- Nikt ci nie przerywa!
-I po co ta złość?!
-Nie możesz jak człowiek, po kolei...
-Zamknijcie się albo wychodzę - zagroziła. - A wtedy niczego się nie dowiecie. No chyba że
Natalia sama zadzwoni do Potockiego -dodała z ironią.
Tamta ostentacyjnie wzruszyła ramionami na tę złośliwość. Pozostałe tylko skrzywiły się z
niechęcią. Groźba poskutkowała. Siostry Sucharskie zdawały sobie sprawę, że Natalia nie
zadzwoni pierwsza do Adriana, i to jeszcze z prośbą. Znając zaś Potockiego, wiedziały także,
że nie będzie powtarzał po raz drugi tej samej historii i każe im porozmawiać z Anną. Wrócą
więc do punktu wyjścia.
-Śmierć tego Orłowskiego to dziwna sprawa. Ten policjant z Poznania, Jaglecki, powiedział, że
wszystko dookoła wyglądało tak, jakby tamtemu granat wybuchł w ustach. Głowa rozprysnęła
się po całym pokoju. Policyjny patolog stwierdził, że to bardzo nietypowy postrzał. Sprawca
włożył lufę pistoletu w usta ofiary. Ta lufa była wypełniona wodą...
-Zabił go z pistoletu na wodę?! - Nata niemal zadławiła się lodami.
-Gorące gazy prochowe wraz z wodą rozprężają się i rozrywają głowę. To jakby minigranat. -
Darek, nie zwracając uwagi na zastygłe w bezruchu siostry, otwierał drugą butelkę wina.
-Skąd o tym wiesz? Nata nie kryła podejrzliwości.
-Jak wasz ojciec się zabił, czytałem trochę o strzałach samobójczych -wyjaśnił. - Jak włożysz
lufę w usta, to normalnie odrywa część głowy, a może i całą. Jak wypełnisz lufę wodą to...
-Wiem, wiem. Już mówiłeś. Nieważne powstrzymała go przed szczegółowymi wyjaśnieniami
Magda.
-Ależ bardzo ważne zaoponowała Nata. -Właśnie tak zamorduję Marcina. Genialna sprawa!
-Chcesz zabić swojego faceta? A nie może go po prostu rzucić? - Zdziwiony Darek drugie
pytanie skierował do Magdy, która zakreśliła kółeczko na czole i zagwizdała cicho.
Nata popatrzyła na nią krzywo i powiedziała:
-Rozważałam już otrucie albo zlecenie zabójstwa, ale to znacznie lepsze. I co najmniej przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.