[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rebeka stała przy łóżku, a doktor badał Benedyktowi puls i,
unosząc powieki, obejrzał mu oczy. Chory ani drgnął.
-Tak myślałem... Złapał to w Brazylii. Są setki, ba, tysiące
chorób tropikalnych, wiele z nich nie ma nawet nazwy. Ale tę
wykryliśmy w rok po jego przyjezdzie do Anglii. Nie ma się
czym przejmować. Na pewno w zamieszaniu przed ślubem
zapomniał wziąć lekarstwo. Dała mu pani chininę? O której
godzinie?
-Tak. - Spojrzała na zegarek. Dziesiąta trzydzieści, a ona w
szlafroku, mój Boże, co ten doktor sobie o niej pomyśli?
Zarumieniła się.
- Nie wiem, jakieś dziesięć minut po rozmowie z
panem.
- Powiedzmy o szóstej trzydzieści. Pozwólmy mu spać.
Dzisiaj jeszcze dwie dawki, ale jutro i pojutrze tylko jedna. To
powinno pomóc. Tabletka tygodniowo zapobiega ujawnianiu
się choroby, ale tym razem musiał o niej zapomnieć.
Zawahał się i zmierzył Rebekę wzrokiem od stóp do głów.
- Gdyby pani wątpiła, czy sobie poradzi, mogę
sprowadzić pielęgniarkę albo zabrać go do prywatnego
szpitala. Już nie raz tam leżał.
-Och, nie, nie! -zawołała. -Poradzę sobie, naprawdę. .
Benedykt potrzebował jej, a była to prawdopodobnie jedyna
okazja, by mogła okazać mu swą miłość i opiekować się nim.
W żadnym wypadku nie powierzy go obcym ludziom.
138 GRZESZNA NAMITNOZ
- Zwietnie - uśmiechnął się doktor Falkirk. - Ale w razie
jakichkolwiek problemów, proszę, śmiało dzwonić. Niech
leży w łóżku, a przynajmniej odpoczywa/Jeśli chce pani
mojej rady, to proszę go namówić na długi miodowy
miesiąc z dala od pracy, Brazylii i jego ukochanych Indian.
Gdyby tam ciągle nie wracał, już dawno byłby zdrowy.
- Zobaczę, co da się zrobić - zapewniła Rebeka ze słabym
uśmiechem.
- Na pewno nie da się prosić. Byłby głupi, gdyby
odmówił. Jest pani piękną kobietą. - Zmiał się nadal, gdy
odprowadzała go do drzwi.
Wróciła do gabinetu i zadzwoniła do hotelu w Brighton, gdzie
Daniel mieszkał z nowo poznanymi członkami rodziny.
Pokrótce wyjaśniła sytuację Gerardowi Montainę, ale on nie
wydawał się zbyt zaniepokojony. Daniel, z którym zamieniła
parę słów, bawił się świetnie z nowymi kuzynami i właśnie
wybierał się z nimi na piknik nad brzegiem morza. Rebeka
odłożyła słuchawkę i biegiem wróciła na górę.
Benedykt spal Przyglądała mu się przez chwilę, a potem
wyjęła z szafy czyste ubranie i poszła do łazienki. Spieszyła
się. Po chwili była znowu przy łóżku męża. Siedziała przy nim
wiele godzin, obmywając jego nagie, rozpalone ciało i
zmieniając przepocone prześcieradła.
W pewnej chwili zeszła do kuchni, by zrobić sobie kawę.
Dla Benedykta wzięła dzbanek soku i wróciła do sypialni.
Siedział na łóżku, spojrzał na nią dzikim wzrokiem.
- Gdzie byłaś? - dopytywał się z pretensją w głosie. -
Myślałem, że mnie zostawiłaś.
- Och, Benedykcie! - zawołała i podbiegła do łóżka.
GRZESZNA NAMITNOZ 139
Machinalnie wzięła go za rękę. - Jak mogłabym cię
zostawić? Poszłam tylko po coś do picia. - Siedziała na łóżku,
trzymając go mocno. Właściwie nie zdawała sobie sprawy z
tego, co robi. - Jak się czujesz? Tak się martwiłam. -
Pogładziła go po nie ogolonym policzku.
- Rebeko! O Boże! Myślałem...
Przez chwilę zdumiała się bezbronnością, jaką ujrzała
w jego oczach, ale przerwała mu, zanim zdążył wypowiedzieć
słowo.
- Nie, nic nie mów, musisz oszczędzać siły, a poza tym czas
na lekarstwo. Trzeba dużo pić. Odpoczywaj - nalegała
łagodnie.
Benedykt próbował się uśmiechnąć.
- Moja własna pielęgniarka.
Odwróciła się. Kochała go, ale teraz, kiedy odzyskiwał
przytomność, nie chciała, aby to zauważył. Przybierając
obojętny wyraz twarzy podała mu szklankę z sokiem.
- Wypij to i połknij tabletkę.
Niestety, Benedykt wciąż nie miał siły, by utrzymać szklankę,
musiała mu włożyć lek między spękane wargi i podać sok. Głowa
opadła mu bezwładnie na poduszkę.
- Dziękuję. - Westchnął głęboko i znowu zapadł w
gorączkowy sen. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.