[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie zechcesz przypieczętowad naszej umowy pocałunkiem?
Za słowami poszedł czyn. Tym razem Conan spotkał się jedynie z symbolicznym oporem. Oboje byli
przecież dawnymi, znającymi się na wylot kochankami. Olivia zareagowała na jego pieszczoty
równie gorliwie i szybko jak niegdyś. Tylko sytuacja wyglądała nieco inaczej. Kapitanowi Conanowi
powodziło się obecnie doskonale: był dowódcą własnej floty, praktycznie królem. Do przeszłości
należały ciasne, nędzne kwatery, w których się gniezdzili, wstyd i nieustanne zagrożenie w małych,
przeciekających pirackich łodziach, pełnych nieobliczalnych złoczyoców. Amra wybudował własny
zamek& Zapewne
dla ochrony ludzi i rzeczy, które były mu najdroższe. Jego rezydencja na pewno była bajecznie
wystawna i nieprzyzwoicie malownicza. Olivia niemal wyobraziła sobie, że jako ukochana żona
Amry Króla Morza zajmuje zesłany jej przez Przeznaczenie tron Królowej Piratów Vilayet.
%7ływośd i urok tej wizji sprawiła, że zatraciła się w namiętnośd jednak kłopotliwa rzeczywistośd nie
dała zapomnied o sobie. Gdy fala ekstazy opadała, wysunęła się z objęd swojego kochanka, by móc
wygodniej szeptad mu do ucha.
 Conanie, muszę ci o czymś powiedzied. Zapewne nie jestem jedynym turaoskim agentem w
Khorusunie. Mój mąż z samego rana popłynął dziś na brzeg. Nie chcę, byś ty czy któryś z twoich ludzi
zrobił mu krzywdę, podejrzewam jednak, że zabrał się do wypełniania planu&
W tym samym momencie zachrobotała zasuwka drzwi kajuty. Wejście stanęło otworem i wpadła
przez nie szeroka smuga światła. Do środka wkroczyła wysoka i szczupła postad. Oświetlonymi od
tyłu przybyszem była kobieta. Zamknąwszy drzwi, ściągnęła z atletycznego ciała wilgotną szatę i
pozwoliła jej opaśd na podłogę.
 Zamiast wiosłowad do brzegu, popływałam sobie  oznajmił ściszony, gardłowy głos.  Miło
było, bo rekiny nie pokazują się z rana. Cieszę się, że jeszcze tu jesteś, Conanie&  kobieta
zatrzymała się w pół kroku, gdy jej oczy przywykły do ciemności.  Widzę jednak, że masz gościa!
 Santhindrisso, to ty?  zapytała Olivia siadając raptownie.  Pamiętam cię: piracka ladacznica,
znana na całym Vilayet, najkrwawsza suka na południe od Sultanapuru! Tobie także udało się zdobyd
łoże wspaniałego Amry?
Olivia jednym susem rzuciła się na przywódczynię piratów i wczepiła w jej mokre włosy.
Roznegliżowana, pozbawiona broni Stygijka nie pozostała bezczynna. Obydwie kobiety odpowiadały
sobie wzrostem i budową ciała, lecz wkrótce Olivia przejęła inicjatywę. Prychając i miotając
przekleostwa, zasypała przeciwniczkę gradem ciosów, powaliła ją na posadzkę i zaczęła wściekle
kopad i deptad bosymi stopami.
 Olivio!  wydusił z siebie Conan, chwytając z tyłu rozszalałą kobietę.  Opamiętaj się, to nasza
wspólna kajuta!
Miotająca dzikie spojrzenia Ophiryjka wyrwała się mu jednak. Otworzyła na oścież drzwi i wypadła
na pokład, poprawiając po drodze ubranie. Równocześnie Santhindrissa podbiegła do ściany i zdjęła
z niej długą, zakrzywioną szablę. Gdy z lśniącą stalą w dłoni, całkowicie naga ruszyła do wyjścia,
Conan powstrzymał ją, przytrzymując za ramiona.
 Niech odejdzie w spokoju  zaczął przekonywad piratkę.  Przypłynęła tu, by ze mną
pertraktowad. Zazdrośd zawsze odbierała jej rozum& Na długo przed tobą była zazdrosna o
Philiope.
Nie zważając na dobre chęci Conana, Santhindrissa obróciła się ku niemu i dała upust kobiecej furii.
Potężnemu Cymmerianinowi w ciasnej kajucie z trudem przychodziło umykad przed szukającym jego
ciała ostrzem. W koocu udało się mu wytrącid oręż z dłoni Stygijki i powalid ją na materac. Przy
akompaniamencie stłumionych odgłosów uderzeo, zduszonych okrzyków i plusku wioseł spiesznie
odpływającej szalupy, obydwoje zapamiętale walczyli na łożu.
Zaskrzypiał krążek na maszcie. Klnący majtkowie ciągnęli z całych sił liny, stawiając żagiel
 Przeznaczenia . Zwieża bryza, która powiała z południa, załopotała banderą z trupią czaszką i
sprawiła, że żagiel szybko wypełnił się powietrzem. Pokład zaczął kołysad się w innym rytmie. Okręt
ruszył naprzód, nie wymagając dodatkowego napędu. Wiosła wciągnięto na pokład i złożono przy
ławach.
 Widzisz?!  powiedział pierwszy oficer Jalaf Shah do sternika Ronda.  Mówiłem twoim
zadżumionym osłom, że gdy statek znajdzie się z dala od lądu, południowa bryza uwolni ich od
harówki. Dlatego właśnie Ferdinald wydał taki rozkaz, jaki ci przekazałem. Nie pojmuję, dlaczego
szemrzą i krzywią się na dobre rozkazy kapitana
 Istotnie, to nie do pojęcia  odparł Rondo, szczerząc w uśmiechu.  Teraz, gdy mamy trochę
wolnego czasu, trzeba wybrad któregoś z nich i przykładnie ukarad. Co myślisz o tym psie Efrahimie?
Brad go, chłopcy, i przywiązad do masztu!
Wyjątkowo chętni do wypełnienia rozkazu piraci wywlekli szamoczącego się i kopiącego na oślep
Shemitę z wioślarskiej ławy. Wyciągnąwszy zza pasa rzemieo, Rondo zręcznie przywiązał nadgarstki
malkontenta do masztu, po czym pomknął z powrotem do swej ławy sternika na rufie. Pogrzebawszy
pod nią, wrócił z pejczem z pięcioma zakooczonymi kolcami rzemieniami, znanym już powszechnie
jako  ręka Tarima .
 Będziesz miał za swoje, buntowniczy łotrze!  wykrzyknął Rondo, potrząsając pejczem na
oczach przyglądającego się temu z aprobatą Jalafa Shaha.
 Wstrzymaj się, sterniku!
Za plecami Ronda kapitan Ferdinald zbiegł z pokładu sterowego. Za nim pojawiła się olbrzymia
postad Amry, przywódcy Czerwonego Bractwa i samozwaoczego pana Djafur.
 Jakiej przewiny dopuścił się ten człowiek?  zwrócił Ferdinald do Jalafa Shaha.  Podniósł
broo przeciw któremu z oficerów?
 Nie, kapitanie. Podburzał do niewypełniania poleceo podczas wypływania z portu.  Jalaf Shah
wyciągnął rękę w stronę brzegu, który zamienił się w rozmytą cienką kreskę urwisk i obłoków.
 W czym więc kłopot? Wiosłowanie jest już niepotrzebne.
 Uchylał się od roboty i namawiał do tego innych.  Jalaf Shah wzruszył ramionami.  Cała
załoga zaczęła marudzid, dlatego postanowiliśmy ukarad go dla przykładu.
 Zatem to prowodyr  powiedział Ferdinald i odwrócił się.
 Poczekajcie!  rzekł Conan, który do tej chwili trzymał się na uboczu.  Ferdinaldzie, ty jesteś
kapitanem na pokładzie  Przeznaczenia , lecz ja nie żywię miłości do batów, Efrahim zaś pływał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.