[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że omówią wszystko pózniej, gdy już pozbędą się rozhisteryzowanej
kobiety...
Mimo wszystko zdobyła się na uspokajający uśmiech.
 Nie martw się, Matty. Guy powiedział, że wszystkim się zajmie.
Muszę tylko za niego wyjść, dodała w myśli.
 A więc chyba nie jest taki zły.
 Co? Och, sama nie wiem. W jednej chwili dałabym głowę, że mnie
nie cierpi, a zaraz potem jest taki miły dla Toby ego...
 Nie odpychaj go, Fran. Toby emu przyda się towarzystwo życzliwego
mężczyzny.
 Stevena nie traktował zbyt życzliwie...
 Znasz tylko wersję Steve a.  Który oszukał cię w sprawie domu,
dopowiedziała w duchu.  Niemniej to brat Stevena. Wuj Toby ego. W
dodatku jest szalenie przystojny. To mężczyzna, z którym miło będzie
usiąść na kanapie w zimowy wieczór, kiedy nie ma nic w telewizji.
 Trochę za wcześnie, żeby mówić o takich sprawach.
 Dla ciebie może i tak. Ale nie dla mnie.  Matty roześmiała się.  Nie
bój się, będę grzeczna.
 Nie martw się o mnie  zdołała powiedzieć Fran, ale jej śmiech nie
brzmiał zbyt szczerze.  Byłabym szczęśliwa, gdyby cię porwał i zapewnił
życie w luksusie.
Chociaż czy zniosłaby to, że są razem? Czy potrafiłaby żyć z tą myślą?
 Nie chodzi wyłącznie o mnie  zwróciła jej uwagę Matty.  Są Toby i
Connie.
 Wszystko będzie dobrze  ponownie zapewniła ją Fran. 
Porozmawiam z Tomem Palmerem. Jeśli okaże się to konieczne, będzie
negocjował z właścicielem domu. Nie ma żadnego powodu, aby nie
przedłużyli nam umowy.
 W porządku. No, a jak ci poszło w firmie?
 W ogóle tam nie dotarłam. Po wizycie u prawnika wróciliśmy tutaj.
 My?
 Guy i ja.  Matty uniosła brwi, więc pospieszyła z wyjaśnieniem: 
Uznaliśmy, że przede wszystkim trzeba przejrzeć papiery Stevena. Guy
skopiował część plików z laptopa, a ja zajęłam się przeglądaniem teczki
Stevena. Guy jest wykonawcą ostatniej woli Stevena  wytłumaczyła,
widząc zdumienie Matty.  Tyle że ta ostatnia wola nie ma teraz wielkiego
znaczenia...
Jęknęła w duchu, myśląc, jak bezdusznie zabrzmiała ta uwaga.
 W zeszłym tygodniu wystawiłam kilka czeków na różne opłaty, w
tym także przedszkole Toby ego  ciągnęła.  Muszę sprawdzić, czy bank
będzie je honorował.
 Walkę z bankiem powinnaś zostawić prawnikom.
 Nie, Matty. Dopuściłam do tego, by życie płynęło obok mnie, a
powinnam wziąć je za kark i panować nad tym, co się dzieje.  Podniosła
wzrok na sufit.  Boję się, że wszystko może się rozsypać jak domek z
kart, jeśli czegoś szybko nie zrobię.
 To znaczy, czego?  spytała Matty. Niepokojące jednak było to, że
nie próbowała pocieszać kuzynki.  Masz w ogóle jakiś pomysł?
 Prawdę mówiąc, ułożyłam trzypunktowy plan. Po pierwsze  mówiła,
odliczając na palcach  w poniedziałek pójdę do banku, aby zobaczyć, na
czym stoję. Muszę ograniczyć wydatki do absolutnie niezbędnych. 
Uśmiechnęła się z wysiłkiem.  Następnie muszę dowiedzieć się, co Steve
obmyślił, zanim się rozchorował. Miał jakiś plan, ale powtarzał, że będzie
musiał z tym poczekać, aż poczuje się lepiej.  Nie pytała go o nic, bo nie
chciała, aby się zorientował, że taki moment nigdy nie nastąpi. 
Przejrzałam wszystkie jego rzeczy i próbowałam zorientować się, co to
mogło być, ale znalazłam wyłącznie jakieś papiery napisane po chińsku.
 Może idz z nimi do chińskiej restauracji?  parsknęła Matty, ale zaraz
się poprawiła:  Przepraszam, nie pora teraz na żarty. No dobrze, a jaki
jest punkt trzeci?
Zlub z Guyem, odparła w duchu, a głośno powiedziała:
 Zagram w totolotka.
ROZDZIAA PIATY
Całkiem łatwo było oznajmić, że poważnie traktuje przestrogę, jakiej
los jej udzielił. Znacznie trudniej o ósmej rano zmierzyć się z całym
światem, który  jak się Francesce zdawało  razem z nią szturmował
wejście do metra.
Zanim poznała Stevena, przez dwa lata pracowała w marketingu,
jednak nie było to zbyt fascynujące doświadczenie. Jako najmłodszy
członek zespołu najczęściej chodziła po kawę, kanapki lub stała przy
kserokopiarce. Prawdę mówiąc, nie trzeba było jej zbytnio namawiać,
żeby po urodzeniu Toby ego nie wracała do pracy. %7łony znajomych
Stevena także nie pracowały i stosunkowo łatwo było wpaść w rytm zajęć
na siłowni, wspólnych lunchów i przyjęć. Udawać przed samą sobą, że
prowadzi w pełni satysfakcjonujące życie. Nawet jeśli bywały dni, kiedy
czuła się, jakby zamknięto ją pod kloszem.
Jednak to już była przeszłość. Od dzisiaj zamierzała stać mocno na
ziemi, zacząć wszystko od nowa. Wychodząc ze stacji metra,
zdecydowanym gestem poprawiła żakiet. Przynajmniej powinnam
wyglądać, jakby tak właśnie było, pomyślała.
Na szczęście nie musiała zaczynać od spotkania z personelem. Dopiero
za godzinę zaczną przychodzić do biura. Przez ten czas powinna
przekopać się przez biurko Stevena, wpasować się w jego fotel i sprawiać
wrażenie, że to właściwe dla niej miejsce. Być może ta godzina wystarczy,
żeby coś wymyślić, zastanawiała się, otwierając drzwi do małego, dość
obskurnego biura i hurtowni, mieszczących się w kącie podwórza za
kanałem.
Wyjęła klucz z zamka i w tym momencie usłyszała, jak ktoś poruszył
się w kantorku, który służył Stevenowi za biuro.
Czyżbym przyłapała kogoś na włamaniu?  przestraszyła się.
Poczuła ulgę, słysząc ciche przekleństwo. Poznałaby ten głos na końcu
świata. Z dwojga złego wolałaby już chyba spotkanie z włamywaczem.
Guy wyglądał, jakby siedział tu całą noc. Rozczochrany, nieogolony,
blady ze zmęczenia i wprost niewiarygodnie... seksowny. Tragedia, jaka
spotkała ją i Toby ego, prawdopodobnie znieczuliła ją na tyle, że kiedy
zobaczyła go podczas pogrzebu, potrafiła sobie poradzić z szokiem.
Niemniej jego widok wstrząsnął jej zmysłami i od tej pory każde jego
pojawienie się osłabiało jej mechanizm obronny. Gdy go teraz zobaczyła,
poczuła się jak tamtego wieczoru, kiedy stanęła w progu restauracji i
straciła serce.
Miała ochotę podejść do Guya, objąć go i pocieszyć, tak jak on to
zrobił wczoraj, gdy praktycznie rzuciła mu się w ramiona...
 Co się dzieje, Guy?  spytała, gdy z trzaskiem zamknął szufladę. 
Nie mogłeś czegoś znalezć?
Poczuła wątpliwą satysfakcję, gdy zaskoczony podniósł wzrok. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.