[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorące spojrzenia, ani inne nie do końca zwyczajne gesty. Najbardziej niezwykła była wszakże w tym wszystkim przemiana, jaka zaszła w zachowaniu Dany. Skupiona, uważna, pełna zapału, nie przypominała w niczym rozpaskudzonej nastolatki gotowej awanturować się o byle co. Uznała autorytet Michaela i patrzyła teraz w niego jak w obraz, chłonąc każde słowo, które padało z jego ust. Aly, która już wcześniej przekonała się do starego znajomego mego mamy , ustąpiła w końcu siostrze i pozwoliła jej zaś za sterem. Sama usiadła na burcie z puszką coli i zapatrzył się w migotliwe fale. To była cała Aly - dobroduszna, wrażliwa, a zarazem chłonna i ciekawa świata. - A wie pan, dlaczego woda jest niebieska? - zapytała w pewnej chwili. - Nie mam pojęcia - odparł Michael z uśmiechem. - Bo każda cząsteczka wody zawiera wszystkie kolory spektrum. Tak jak tęcza. Kiedy promień słońca przechodzi taką kroplę, to kolor odbija się. Dlatego woda jest czasem niebieska, a czasem zielona. 65 - Nigdy nie uczyli mnie o tym w szkole. - Mnie też nie - odparła Aly Katrin czule pocałowała córkę w czoło. - Nasza Aly to chodząca encyklopedia - powiedziała z dumą. - Mamo, daj spokój! - Nie wstydz się, kochanie, przecież mówię prawdę. Zaczęłaś zadawać pytania, jak tylko skończyłaś dwa lata już zostało. Jesteś wyjątkowo wytrwała w poszukiwał powiedz! - i bardzo dobrze. Aly nie da spokoju, póki i wiąże jakiejś zagadki - dodała z uśmiechem, zwracając się w stronę Michaela. - Ale i tak nie zawsze jej się udaje - wtrąciła się - No właśnie - przyznała Aly. - Czy może ktoś wie dlaczego każdy palec ma inną długość? Michael odruchowo przyjrzał się swoim silnym dloniom. - %7łeby... żeby... - nie dokończył, bowiem przerwał mu zgodny śmiech dziewcząt i ich matki. - Coś mi się zdaje, że Aly zostanie naukowcem, co córeczko? - Katrin pogłaskała dziewczynkę po głowie. - Co ty, mamo! Nie wiesz, że mam zamiar być aktorką, jak Winona Ryder albo ktoś w tym rodzaju? - Oczywiście, kochanie. Możesz być aktorką. Za to Dana będzie robić coś bardziej praktycznego. Myślę, że byłaby doskonałym prawnikiem. - Zawsze tak mówisz mamo. Dlaczego? - zainteresowała się starsza z sióstr. - Cóż... z twoim zamiłowaniem do awantur i kłótni byłabyś idealnym adwokatem. Naprawdę szkoda byłoby zmarnować taki talent. No, ostatecznie mogłabyś jeszcze zostać politykiem. Dana nie zdążyła zareagować na żarty matki, bo właśnie zmienił się wiatr i musiała uchylić się przed żaglem. Widocznie jednak tego dnia nie była w bojowym nastroju, bo gdy znowu mogła się wyprostować, popatrzyła tylko na Michaela i powiedziała spokojnie: - Muszę panu powiedzieć, że tak naprawdę, to jeszcze nie wiem, kim chciałabym zostać. - Myślę, że cokolwiek postanowisz, na pewno osiągniesz swój cel - odpowiedział i mrugnął do niej porozumiewawczo. I wtedy stał się cud. Dana po raz pierwszy się do niego uśmiechnęła. 66 Rozdział 14 Słońce chowało się już w oceanie, gdy Katrin odprowadzała Michaela do przystani. Mieli za sobą długi, cudowny Pierwszy dzień, który choć odrobinę przypominał dawne, które spędzała na Zwierkowej Wyspie jako nastolatka. Po godzinach na wodzie była wprawdzie zmęczona, ale za szczęśliwa i zrelaksowana. Nie pamiętała już, kiedy o tak się czuła. Nad wodą panował spokój. Niczym nie zmącona cisz w uszy. Ocean wyglądał jak płynne złoto, zaś na wieczornym niebie rozgrywał się zachwycający spektakl barw i światła. Obok największego różowego obłoku pojawiła się pierwsza gwiazda, która mrugała tajemniczo, zapowiadając nadejście nocy. Katrin była tak urzeczona tym wszystkim, że potknęła się o kamienny stopień i gdyby Michael jej nie przytrzymał w ostatniej chwili, pewnie straciłaby równowagę. Choć jednak uniknęła upadku, nie puścił jej ramie trzymali się przy pawilonie kąpielowym i przez chwil w milczeniu chłonęli ulotny urok czerwcowego wieczoru. - Nie wiem, czy widziałam w życiu coś równie - Katrin westchnęła ze szczerym zachwytem. - Ja też. Uniosła ku niemu twarz i dopiero wówczas zrozumiała, że jego słowa nie dotyczą zachodu słońca. Michael stał przed nią. Patrzył uważnie, z namysłem. I z czułością, od czego topniało jej serce. Zmrużyła oczy, dotknęła dłonią jego policzka, nie wiadomo, które pierwsze dotknęło warg drugiego, lecz już po chwili zaczęli całować się z pasją i namiętnością, od której brakło tchu. Katrin oparła się plecami o drzwi pawilonu, te zaś rozwarły się z cichym, zapraszającym skrzypnięciem. W środku otoczył ich zapach rozgrzanych od słońca desek i żar, który zgromadził się tu w ciągu słonecznego dnia. Nie wiedziała, czy to gorące powietrze odbiera jej siły, czy też gorące pocałunki, którymi Michael obsypuje jej twarz i szyję. Nie chciała wiedzieć. Nie chciała przestać. Wtulała się w niego z całych sił, czuła ciepło jego silnego ciała, mocny uścisk ramion i ciepłą wilgoć warg. Jęknęła z niezaspokojenia, a wówczas dłonie ukochanego rozpoczęły wędrówkę po jej spragnionym ciele. Nie miała pojęcia, jak niewiele trzeba, by ogarnęła ją rozkosz. Pod czułymi palcami Michaela budziła się do życia niczym roślina, w której zaczynają krążyć świeże, życiodajne soki. Kiedy zaś wsunął dłonie pomiędzy jej uda, świat usunął się spod jej stóp i poczuła, że osuwa się w bezkresną otchłań. Kurczowo zacisnęła palce na jego ramionach, krzyknęła cichym, stłumionym głosem. Pod zaciśniętymi powiekami zawirowały czerwone, słoneczne plamy, żyły zaś wypełniła płynna słodycz. A potem przestał istnieć pawilon kąpielowy, Michael i ona sama... Nie wiedziała, jak długo trwała w bezruchu. W mocnych ramionach Michaela czuła się szczęśliwa i bezpieczna. Z wdzięcznością przyjmowała pieszczotę rąk, które delikatnie gładziły jej włosy. Gdyby ktoś powiedział jej, że ma lat siedemnaście, pewnie by uwierzyła. Dopiero gdy Michael odsunął ostrożnie jej głowę i 67 spojrzał na nią z przejęciem, wróciła świadomość, a wraz nią sens tego, co właśnie się stało. - Boże, tak mi głupio - jęknęła, kryjąc twarz w jego ramieniu, wciąż cudownie pobudzona, choć jednocześnie mocno zażenowana swoją niekontrolowaną reakcją. - A mnie nie! - szepnął jej wprost do ucha i próbował zmusić, żeby popatrzyła mu w oczy. Ona jednak nie musiała patrzeć, żeby wiedzieć, że rozpiera go poczucie męskiej dumy. W końcu nie co dzień zdarza się doprowadzić kobietę do orgazmu, dotykając jej ud przez ubranie. Cóż, zdaje się, że na podstawie podobnych doświadczeń powstają legendy o gorących czterdziestkach . - Nie miałam pojęcia... - %7łe co? - No, wiesz... że można tak szybko i w taki sposób... - Mnie się to podoba. Nawet nie wiesz, jak mi to pochlebia Katrin - odparł i wtulił twarz w jej włosy. - Zawsze byłeś z siebie taki zadowolony? - Zawsze? - No, przez te wszystkie lata. - Są kobiety, które potrzebują trochę więcej czasu. - Ale nie ja! To znaczy... - urwała i zasłoniła dłoni zaskoczona nagle własną śmiałością. - To wszystko przez to, że tego nie robię. - Jak mam to rozumieć? - zapytał, a kiedy nie doczekał się odpowiedzi, ujął twarz Katrin w obie dłonie i znów przyciągnął ją do swych ust. Tym razem pocałował ją delikatnie, tak jakby chciał wsmakować się w ten moment, kiedy ledwie dzielili spragnione siebie wargi. Ta czuła pieszczota wzbudziła u niej dreszcz tak silny, że musiała chwycić go za rękę, zwłaszcza, że ta powoli sunęła już do suwaka jej dżinsów. - Michael... - Odsunęła się i powstrzymała go niechętnie. - Poczekaj, proszę cię. - Jeśli jest coś... - poczuła, jak przełknął ślinę - powiedz mi, Katrin. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |