[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To była dla niego próba odwagi i wytrwałości. Jeśli dojedzie bez przeszkód do
rodzinnego miasteczka Rachel, z pewnością uda mu się namówić dziewczynę,
by z nim wróciła.
Odkąd opuściła Nowy Jork, nieustannie o niej myślał. W owych snach na
jawie stawała się z wolna osobą całkiem inną ni\ do tej pory. Tajemnicza
kochanka usunęła się w cień. Reid coraz częściej nazywał Rachel swoją
dziewczyną.
Nie zaprzątał sobie głowy gadaniną psychologów, którzy twierdzili, \e
trudne dzieciństwo komplikuje mu kontakty z ludzmi. Musiał jednak przyznać,
\e po raz pierwszy od wielu lat czuje się mocno związany z inną ludzką istotą 
na dobre i złe. Uświadomił sobie prawdę z pozoru nadzwyczaj banalną: nie
ulegało wątpliwości, \e Rachel nosi pod sercem jakąś cząstkę jego samego.
Takiego kapitału nie mógł spisać na straty. Nie zamierzał się poddać. Prędzej
czy pózniej Rachel i dziecko staną się częścią jego \ycia. Czuł się jak człowiek,
który w ciemnym tunelu widzi przed sobą niewielką plamkę słonecznego
blasku. Ta niezłomna i stała nadzieja świadczyła zapewne, \e Rachel nie jest mu
obojętna. Bał się jeszcze do tego przyznać  nawet przed samym sobą.
Otrząsnął się z zadumy i zaczął myśleć praktycznie. Wszystko w swoim
czasie. Był ju\ niemal u celu podró\y. Trzeba najpierw odnalezć dom ojca
Rachel. Zwolnił, skręcił w przecznicę i zaczął się rozglądać, sprawdzając
numery.
Rachel początkowo nie zwróciła uwagi na niebieską furgonetkę.
Kierowca zwolnił, skręcając w ulicę, i przepuścił pieszych. Ruszyła w stronę
domu. Była zdumiona, gdy auto zatrzymało się przed jej furtką. Wstrzymała
oddech na widok Reida wyskakującego z szoferki.
 Co tutaj robisz?  zapytała niepewnie.
 Wypełniam obietnicę  powiedział, otwierając baga\nik, w którym
piętrzyły się pudła z jej rzeczami.
Rachel zdziwiła się, \e spotkanie z Reidem sprawiło jej taką radość. Jej
serce kołatało niespokojnie. Była ogromnie przejęta. Długo patrzyli na siebie
bez słowa.
Ich oczy wreszcie się spotkały. Była w nich... serdeczność i radość ze
spotkania. Reid odetchnął z ulgą. W głębi ducha obawiał się, \e Rachel wcale
nie będzie uszczęśliwiona jego widokiem. Gdy wsiadł do furgonetki i ruszył w
drogę, starał się o tym nie myśleć, ale przez kilka ostatnich godzin niepokój
stopniowo w nim narastał. Reid miał wra\enie, jakby kamień spadł mu z serca.
Odgarnął włosy, próbując ukryć zmieszanie.
 Jesteś chyba zmęczony  powiedziała cicho Rachel.
 Nie zatrzymywałem się po drodze.
 Niepotrzebnie zadałeś sobie tyle trudu. Reid uznał, \e czas przerwać tę
grę pozorów.
 Musiałem to zrobić  oznajmił, łagodnym ruchem dotykając jej
policzka. Uśmiechnął się.
Rachel spoglądała na niego jak urzeczona. Zniła na jawie. Patrzyła w
zielone oczy, widziała drobne zmarszczki i opadający nieustannie kosmyk
jasnych włosów. Ju\ miała ulec pokusie i odgarnąć go z czoła, gdy rozległ się
głos Ala Morgana:
 Rachel? Kto przyjechał?
 Mój znajomy, tato. Przywiózł rzeczy z Nowego Jorku.
Ojciec Rachel otworzył drzwi i zszedł ostro\nie po cementowych
schodkach. Reid wyciągnął do niego rękę, niepewny, jak go przyjmie starszy
pan. Ten człowiek miał prawo zwymyślać go od najgorszych i na dodatek
solidnie mu przyło\yć.
Panowie uścisnęli sobie dłonie, a Rachel dokonała prezentacji.
 To miło, \e zadał pan sobie tyle trudu, by pomóc Rachel  stwierdził
pan Morgan, obrzucając córkę i przybysza badawczym spojrzeniem.
 Rachel wiele dla mnie znaczy  odparł spokojnie Reid.
 Czy\by?  mruknął Al, zerkając pytająco na córkę.
 Wnieśmy pudła do domu  zaproponowała Rachel, by przerwać tę
dziwną rozmowę.
 Oczywiście  powiedział skwapliwie Reid, zadowolony, \e uniknie
dalszego śledztwa. Miał równie\ inny powód: chciał jak najszybciej uporać się z
robotą i porozmawiać z Rachel w cztery oczy.
 Przytrzymaj tylko drzwi furgonetki  powiedział do Rachel, gdy obaj z
Alem Morganem zabrali się do dzwigania kartonów.
 Moja córka nie jest rozpieszczoną księ\niczką  gderał Al, podnosząc
cię\ką paczkę i maszerując w stronę domu.  Mo\e nam pomóc. Nic jej nie
będzie.
Reid odwrócił się i popatrzył badawczo na Rachel, która z wielkim
zainteresowaniem oglądała dywaniki le\ące na podłodze furgonetki. Odstawił
pudło i delikatnie uniósł twarz dziewczyny.
 Nie powiedziałaś mu, zgadłem?
 Zrobię to  mruknęła, odwracając wzrok.
 Kiedy?
 Wkrótce.
 Będziesz czekać, a\ sam zauwa\y?
 Powiem mu wcześniej.
 Dlaczego do tej pory nie zdobyłaś się na to?
 Tak się zło\yło.
 Zadałem ci pytanie!
 Niczego nie rozumiesz!  odparła zirytowana jego natarczywością.
 Masz rację. Nie mam pojęcia, o co chodzi.  Wepchnął pudło do środka
i zamknął tylne drzwi furgonetki.  Ale wkrótce się dowiem. Idziemy.  Ujął
Rachel za łokieć i pociągnął ku szoferce. Otworzył drzwi i wymownym gestem
wskazał jej fotel dla pasa\era.
 Co chcesz zrobić?  zapytała nieco oszołomiona, gdy pomagał jej
wsiąść.
 Zamierzam porwać cię na chwilę.
 Mój ojciec...
 Porozmawiam z nim  przerwał jej Reid i zatrzasnął drzwi.
Rachel obserwowała go, jak podbiegł do wychodzącego z domu Ala
Morgana. Rozmawiali przez chwilę. Rachel pochwyciła zdziwione spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.