[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A czemu twoi rodzice mieliby myśleć, że jesteśmy zaręczeni. - Bo ja im tak powiedziałem. Roześmiała się. - Czy ty straciłeś rozum? - wybuchła. Roman rzucił jej równie zagniewane spojrzenie. - Sama siebie możesz o to winić. Nie chcesz ze mną spać, a jednocześnie pa- trzysz na mnie takimi głodnymi oczami. - Ja nie mam głodnych oczu! - I nie znosisz się ze mną kochać. - Jesteś - powiedziała obrażonym tonem - nieokrzesany. Kobieta, która wy- szłaby za ciebie za mąż, musiałaby być szalona. - A ty jesteś? Zamarła. - Co chcesz przez to powiedzieć? - Czy wyjdziesz za mnie, Scarlet? - Wydawało mi się, że już rozstrzygnęliśmy ten problem - stwierdziła. Uśmiechnął się tylko, ale milczał. - Czy chcesz to zrobić dla Sama? - zapytała. Otworzył usta, po czym je zamknął. Kiedy wreszcie zaczął mówić, bardzo starannie dobierał słowa. - Myślę, że jemu to by się podobało. Prawdziwa rodzina... braciszek albo sio- strzyczka. Usłyszała własny, nieco histeryczny śmiech. S R - Chcesz mieć dzieci? - A ty nie? - Tak - odparła. - Ale jestem pewna, że takiej odpowiedzi udzieli większość kobiet. - Nie oświadczam się większości tylko tobie i nadal czekam na odpowiedz. Trzeba go szanować za to, że nie udaje miłości. Ludzie w zaaranżowanych związkach czasami się w sobie zakochują, a nawet jeśli tak się nie stanie, potrafią być szczęśliwi. - Tak, wyjdę za ciebie. Na jego twarzy pojawił się tryumfalny uśmiech. - Doskonale. Tak po prostu, pomyślała. Nie oczekiwała fanfar ani szampana, ale doskonale"? S R ROZDZIAA CZTERNASTY Roman nie przesadził, opisując nieprzystępność posiadłości rodziny O'H- aganów. Wjazd był oddalony od najbliższej wioski o ponad sześć kilometrów, a podjazdem jechali od dziesięciu minut i nadal nie było ani śladu domu. Scarlet bardzo się obawiała spotkania z przyszłymi teściami. A jeśli się im nie spodobam? Sama na pewno polubią. Każdy go lubi. - Dlaczego tak ci zależy na uznaniu innych? - zapytał Roman, widząc jej spię- tą twarz. - Nie zależy mi - zaprzeczyła oburzona. - Tylko mnie się musisz podobać. - A podobam ci się? - Tak, bardzo. Ale poczekaj - powstrzymał ją gestem. Scarlet spojrzała przez okno i zobaczyła kobietę na koniu, która na widok sa- mochodu zaczęła gwałtownie machać rękami. Dziewczyna odwróciła głowę, ale Roman patrzył na postać na koniu, uśmie- chając się z wyrazną przyjemnością. - To ktoś znajomy? Roman nie odpowiedział, tylko zatrzymał samochód. - Zaraz wracam. Czy przyszło ci do głowy, że oni też się martwią, co ty o nich pomyślisz? - O twojej rodzinie? - O naszej rodzinie. - Ale ja jestem okropna. - Okropna? - powtórzył namiętnym głosem. - Ja uważam, że urocza. Nastrój Scarlet poprawił się na chwilę. Kobieta na koniu zdjęła toczek i brą- zowe włosy spłynęły falą na jej plecy. Była bardzo ładna. Gdy Roman się do niej zbliżył, pochyliła się i pocałowała go w usta. S R - Miałem szczęście - powiedział, wsiadając z powrotem do samochodu. - To była Sally. - Ta sama, która uciekła sprzed ołtarza? - To dawno zapomniane. Czy potrafisz jezdzić konno? - Nie - odparła Scarlet. - Szkoda, mogłabyś się wybrać z Sally i ze mną na przejażdżkę jutro rano. - Pojedziesz z nią? - To jakiś problem? Scarlet wydała cichy syk. - Jeszcze jaki! - O co ci chodzi? - To dowodzi, jakim jesteś niewrażliwym draniem! Cholera! - zaklęła, a w oczach pojawiły się łzy. - Nie rozumiem - powiedział lekko zirytowanym tonem. - Oczekujesz, że twoja rodzina potraktuje serio nasze małżeńskie zamiary, podczas gdy już w chwili przyjazdu planujesz wycieczkę z jedyną miłością swoje- go życia. - Mówisz o Sally? - A ile miałeś miłości swojego życia? - Tylko jedną. - I uważasz, że powinnam przymknąć na to oko? - Na co? - Pocałowałeś ją! - A tobie się to nie podobało? Scarlet podniosła głowę - Roman nie wyglądał już na zagniewanego. Trudno było wyczytać z jego wyraznie spokojnej twarzy, co naprawdę czuje. - A tobie by się podobało, gdybym całowała się z moimi byłymi chłopakami? Głupie pytanie, na pewno byś tego nawet nie zauważył. S R - Zauważyłbym. I nie podobałoby mi się. Bardzo by mi się nie podobało. Pocałował ją. - Trudno mi przestać cię całować, kiedy już raz zacznę. - To dlaczego przestałeś? Skinął głową w kierunku tylnego siedzenia, gdzie Sam tarł piąstkami roze- spane oczy. - Mamy widza. - Chce mi się pić - oznajmił chłopczyk głośno. - Zaraz się napijesz. Popatrz, tam jest dom - powiedział Roman i włączył sil- nik. - Wygląda jak z książki Jane Austin - powiedziała Scarlet pełnym nabożnej czci tonem i spojrzała na Romana z wyrzutem. - Mówiłeś, że jest nieduży. - To tylko cegły i zaprawa murarska, nie daj się onieśmielić jego rozmiarom. - Jest bardzo stary? - Póznogeorgiański - wyjaśnił. - Z brzydkimi wiktoriańskimi dobudówkami. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |