[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ku niebu i napięła mięśnie: najpierw jednej, a potem drugiej. Zwiadoma bogatych woni i różnorodnych dzwięków, napływających od strony budzącej się do życia dżungli, poczuła, jak jej ciało zaczyna się odprężać. Lekki wiatr zaszeleścił liśćmi drzew i krzaków. Starając się skupić na tym, co robi, dziewczyna głęboko odetchnęła. Miała nadzieję, że jej nowe metody treningowe okażą się nie mniej wyczerpujące i wszechstronne niż ćwiczenia, wykonywane każdego dnia przez mistrza Skywalkera. Była trochę zdumiona sposobem, w jaki zareagowała na polecenie nauczyciela, żeby wszyscy młodzi rycerze Jedi skonstruowali własne świetlne miecze. Poczuła dumę na myśl o tym, że już wkrótce zaczną przygotowywać się do prawdziwej walki. Mimo to czuła się urażona sugestią, że w pewnym sensie będzie oceniana na podstawie umiejętności władania bronią, którą wkrótce przyjdzie jej walczyć. Niedawno wspięła się po murze wielkiej świątyni, korzystając tylko z pomocy kotwiczki, wytrzymałej linki i siły własnych mięśni. Nieustannie zadawała sobie pytanie, czy wojownik albo wojowniczka, którzy posługiwali się bronią, nie liczyli się bardziej niż sama broń? Tenel Ka potrafiła obezwładnić przeciwnika nawet wówczas, kiedy walczyła zwyczajnym kijem, a nie świetlnym mieczem. Kiedy poczuła, że jest całkowicie rozluzniona, pochyliła się i podniosła metrowej długości drewniany drążek, który zabrała na wierzchołek świątyni. Przez następne trzydzieści minut ćwiczyła, rzucając go w powietrze i chwytając na przemian to prawą, to znów lewą dłonią. Z początku śledziła lot kijka, ale pózniej postanowiła wykonywać to samo ćwiczenie z zamkniętymi oczami. Następnie chwyciła koniec drążka i zaczęła zataczać kręgi wokół ciała, przeskakując, ilekroć kij znajdował się pod jej stopami. Mimo iż po jej czole i karku spływały strużki potu, przystąpiła do następnego 28 ćwiczenia. Kiedy w końcu doszła do wniosku, że jej odruchy stały się tak szybkie, jak pragnęła, uchwyciła koniec drążka obiema dłońmi i zaczęła nim wywijać w ten sam sposób, jakby posługiwała się mieczem świetlnym. Po godzinie takiego treningu postanowiła przystąpić do jeszcze bardziej wyczerpujących ćwiczeń gimnastycznych. Kilka razy głęboko odetchnęła, a potem zbiegła po stopniach wyciosanych w zewnętrznej ścianie wielkiej piramidy. Kiedy stanęła na skraju polany, wystartowała do codziennego dziesięciokilometrowego biegu. Biegła, czując na twarzy chłodne podmuchy wiatru. Spoglądając raz po raz na ręce i nogi, zachwycała się siłą ich mięśni, wytrzymałością, prężnością. Miała wrażenie, że sprawuje nad nimi absolutną władzę. Jeszcze bardziej przyspieszyła, zadowolona z faktu, że jej mięśnie potrafią sprostać wszystkim wymaganiom, jakie im stawiała. Tak, z pewnością miała rację. Najważniejsza była jednak sama wojowniczka, a nie broń, jaką posługiwała się podczas walki. Kiedy minął piąty dzień intensywnych ćwiczeń, dzięki którym siła i zręczność miały zastąpić jej najostrzejszą broń, Tenel Ka poczuła, że jest gotowa przystąpić do kształtowania rękojeści własnego świetlnego miecza. Ociekając potem po zakończeniu porcji porannych ćwiczeń, dziewczyna postanowiła wykąpać się w ciepłych wodach rzeki przepływającej przez dżunglę, a także zastanowić się, jak najlepiej wykonać następne zadanie. Zdjęła kombinezon treningowy i pełna wiary we własne siły, zanurkowała, aby dać się ponieść wartkiemu prądowi. Rozmyślała o różnych materiałach, które mogłaby zastosować do wykonania rękojeści. Tenel Ka umiała doskonale pływać, a umiejętność tę zdobyła, trenując za namową obu babek i na Hapes, i na Dathomirze. Augwynne Djo, której córką była Teneniel Djo, matka dziewczyny, nauczyła pływać wnuczkę, przekonując ją, że najsilniejszymi wojowniczkami i najdzielniejszymi myśliwymi zostają te kobiety, których nie zdoła powstrzymać byle rzeka czy jezioro. Z drugiej strony Ta a Chume, matriarchini królewskiego rodu władającego gromadą gwiezdną Hapes i matka ojca Tenel Ka, księcia Isoldera, utrzymywała, że umiejętność pływania jest nieodzownym środkiem obrony przeciwko skrytobójcom i porywaczom. Prawdę mówiąc, hapańska babka dziewczyny ocaliła kiedyś w ten sposób własne życie. Skoczyła ze ścigacza w toń jeziora i dopłynęła do brzegu pod wodą, podczas gdy niedoszli mordercy sądzili, że utonęła. Tenel Ka wynurzyła się na powierzchnię. Zaczerpnęła głęboki haust powietrza i 29 zaczęła płynąć w górę rzeki. Jej zadanie było bardzo trudne, ale czuła, że ma więcej sił dzięki porannym ćwiczeniom, jakie wykonywała, wymachując kijem będącym namiastką świetlnego miecza... co ponownie przypomniało jej o czekającej pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |