[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyciągnąć ręce do Tiril, ale nie miała sił by je unieść. Tiril odważyła się nieco przysunąć. - Podejdz! Podejdz bliżej - wydusiła księżna. Tiril postąpiła kilka kroków naprzód, Theresa przy - ciągnęła ją do siebie i zamknęła w rozpaczliwym uścisku. 52 - Wybacz mi, wybacz - szeptała raz po raz. - Wiemy wszystko - łagodnie rzekł Móri. - Tiril tak - że zdaje sobie sprawę, że okoliczności zmusiły panią, by ją oddać. - Nie powinnam była tego robić. Powinnam była pogodzić się z odrzuceniem, samotnością i ubóstwem. To łatwiejsze od żalu. Moje życie stało się jednym pasmem, tęsknoty. - Była pani młoda i zagubiona - powiedział Móri ze, zrozumieniem. - To prawda, zbyt młoda. Ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Konwenanse tkwiły we mnie zbyt głęboko, ulegałam woli innych. Ujęła twarz Tiril w dłonie i przyglądała się jej, choć niewiele mogła zobaczyć przez zasłonę płynących nieprzerwanym strumieniem łez. Serce jej wypełniły nowe, cudowne uczucia. Towarzyszyła im rozpacz nad zmarnowanymi latami. - O dziecko, dziecko - szepnęła. - Ukochane, wytęsknione dziecko. - Nagle zdrętwiała. - Mój mąż! W każdej chwili może przyjść, pytać o mnie... - On raczej się nie pokaże - z chłodnym spokojem oświadczyła Catherine. - Kiedy go widzieliśmy, był bardzo... zajęty. Theresa popatrzyła na nią zgasłymi oczyma. - Ach, tak, rozumiem. W takim razie dziś wieczorem go nie zobaczymy. Poprosiła, by usiedli, Tiril musiała zająć miejsce tuż obok, na kanapie. - Taka jesteś śliczna - uśmiechnęła się Theresa, otarłszy oczy koronkową chusteczką. - Ale mało w tobie podobieństwa do Habsburgów. - Moim zdaniem jesteście bardzo do siebie podobne - stwierdziła Catherine. Księżna popatrzyła na nią. - Owszem, ale ja nie jestem typową Habsburżanką, wdałam się w matkę. Tiril także. W dodatku odziedziczyła pewne rysy po... Urwała i zaczęła mówić o czym innym. - Wspomnieliście, że grozi wam niebezpieczeństwo. Chyba nie Tiril? - Właśnie o mnie chodzi - wyjaśniła dziewczyna. - I niczego nie możemy pojąć. - Tobie coś grozi? Nie można do tego dopuścić! Jak wam pomóc? - Potrzebujemy wyjaśnień - odparł Erling. - Oczywiście, powiem wszystko, co wiem. Wszyscy jednak myśleli o tym, co księżna już przemilczała. Nie chciała zdradzić, do kogo jeszcze podobna jest Tiril. 53 Odgadli, że chodziło jej o ojca dziewczyny. Kim on mógł być? 54 ROZDZIAA 8 Theresa nie mogła się napatrzeć na swą cudownie odnalezioną córkę. Tiril natomiast czuła się oszołomiona, nie potrafiła nazwać swych uczuć, wszystko było takie nowe. - Jak ci się powodziło, Tiril? - pytała księżna. - Regularnie wysyłałam ci pieniądze, dostawałaś je? - Sądzę, że moi rodzice... przybrani rodzice je otrzymywali. - A nie ty? Miałaś dostawać połowę, za każdym razem. Tiril pokręciła głową. Wmieszał się Erling: - Przez kogo wasza wysokość przesyłała pieniądze? Kto przekazywał je Dahlom? Popatrzyła na niego zdziwiona. - Sprawą zajął się pewien bankier w Christianii, wykształcony w Niemczech, w Norwegii wszak trudno mówić o bankowości. Zostawiłam mu znaczną sumę, od której narastały procenty. Nie mogłam przecież wysyłać wciąż drobnych kwot z Gottorpu, prędzej czy pózniej by mnie odkryto. Od czasu do czasu kontaktowałam się z zaufanym człowiekiem tutaj, a on wtedy przesyłał mi kwity, potwierdzenia odbioru pieniędzy przez Dahla. Porozumiewaliśmy się umówionym systemem. To bardzo uczciwy, porządny człowiek, nienagannie zawiadywał majątkiem Tiril. Móri spytał cicho: - Czy nigdy nie myślała pani o tym, by odwiedzić córkę? Twarz księżnej ściągnął ból. - Tysiąckrotnie, każdego dnia! Ale proszę mnie zrozumieć, doktorze Móri, jestem zniewoloną kobietą. Mąż pilnuje każdego mojego kroku. Tak bardzo się cieszę, że mnie odnalezliście, nie umiem wyrazić swego szczęścia! Znów wybuchnęła płaczem, ukryła twarz w dłoniach. Tiril pytająco spojrzała na Móriego, skinął głową, więc ostrożnie wyciągnęła rękę i pogładziła matkę po włosach. Był to dla Tiril ogromnie trudny gest. Wrodzona spontaniczność nakazywała jej pochwycić nieszczęśliwą kobietę w objęcia, ale matka nosiła tytuł książęcy, a ją nauczono okazywać szacunek i skromność wobec ludzi z wyższych sfer. Theresa jednak, spragniona ludzkiej życzliwości i ciepła, przyjęła pieszczotę z wdzięcznością, mocząc piękną suknię Tiril łzami. Wreszcie zapanowała nad wzruszeniem, zakłopotana otarła oczy. 55 - Mam wielką prośbę do was wszystkich. - Słuchamy - z uśmiechem rzekł Erling. - Czy mogę opowiedzieć o wszystkim Aurorze? Chciałabym na cały świat wykrzyczeć, że oto odnalazłam wytęsknioną córkę, ale tego zrobić mi nie wolno. Wiem natomiast, że Aurora jest godna zaufania, to dobry człowiek, nie zdradzi tajemnicy. Moja pokojówka także powinna się o wszystkim dowiedzieć, towarzyszyła mi wszak wtedy! Tylko im dwóm... Popatrzyli po sobie z wahaniem. Theresa ciągnęła z zapałem: - A potem porozmawiamy o wszystkim, co przydarzyło się mojej kochanej Tiril. Jak rozumiem, wciąż zresztą coś się dzieje. - Wasza wysokość sama najlepiej wie, komu może zaufać - odrzekł Móri. - Ale wobec tego powinniśmy znalezć jakieś bezpieczniejsze miejsce... - Zaraz wracam - poderwała się uradowana księżna. Czekali z niepokojem. Kiedy jednak po chwili trzy kobiety weszły, zrozumieli, że Theresa wiedziała, co robi. Pokojówka głęboko skłoniła się przed Tiril, a Aurora pochwyciła córkę Theresy w swe rozłożyste, miękkie objęcia. - Cóż za wzruszająca historia - łkała Aurora, najwidoczniej całkiem zapomniawszy o swych dolegliwościach. Móri poprosił, by zachowała spokój; usłuchała go z pełnym zaufaniem i podziwem. %7łartobliwie pogroziła księżnej palcem: - No, no, Thereso, w coś ty się wdała za romanse! Nikt by się tego po tobie nie spodziewał! Theresa uśmiechnęła się zawstydzona. - A zresztą - zamyśliła się Aurora. - W twoim przypadku to właściwie zrozumiałe. Na twoim miejscu i ja także próbowałabym się wyrwać. Twarz księżnej się ściągnęła. - To było znacznie bardziej poważne niż tylko wyrwanie się , Auroro. Młodzieńcza miłość, wiedziałam, ze nigdy nie dostanę tego człowieka, choć kochaliśmy się gorąco. Ale zmuszono mnie do poślubienia księcia Holstein - Gottorp. Nic więcej nie chciała powiedzieć. Prędko zmieniła temat rozmowy i odwróciła się do pozostałych. 56 - Jak mnie odnalezliście? Jak tu trafiliście? Sądziłam, że zatarłam za sobą wszelkie ślady. - Rzeczywiście sporo wysiłku nas to kosztowało, wasza wysokość - odparł Erling. - Uważaliśmy jednak, że to konieczne. Tylko pani może nam wyjaśnić, dlaczego ktoś od widu lat nastaje na życie Tiril. - Ja tego nie rozumiem - Theresa zmarszczyła brwi. - Chyba sporo musimy sobie wzajemnie wyjaśnić. - To prawda - zgodził się Móri. - A czasu mamy mało. Zatroskani pokiwali głowami. Książę Adolf Holstein - Gottorp musiał na chwilę przeprosić pannę Ugglę, tę w żółtej sukni. Widocznie ze zbyt dużym zapałem udzielał się w tańcach, bo żołądek znów zaczął dawać mu się we znaki. Ból umiejscowił się po prawej stronie, pod żebrami. Książę odczuwał [ Pobierz całość w formacie PDF ] |