[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzecie, zapomniaÅ‚a go dzisiaj zaÅ‚ożyć. Jednak żadne z tych wyjaÅ›nieÅ„ nie byÅ‚o prawdÄ…. Gdzie jest twój pierÅ›cionek? Brice w koÅ„cu otrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ ze zdziwienia. Sabina postanowiÅ‚a zrobić maÅ‚e przedstawienie. Teatralnie uniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i patrzyÅ‚a na niÄ… zamyÅ›lona. Jak on zareaguje, jeÅ›li mu powie, że nie jest już zarÄ™czona? %7Å‚e nie mieszka z Richardem? I żewÅ‚aÅ›nie Brice jest tego przyczynÄ…... WyprostowaÅ‚a siÄ™ na krzeÅ›le i spojrzaÅ‚a mu prosto w oczy. Nie mam pojÄ™cia, co Richard z nim zrobiÅ‚, kiedy mu go oddaÅ‚am odparÅ‚a gÅ‚adko. ZwróciÅ‚aÅ› Lathamowi pierÅ›cionek zarÄ™czyno- wy? Tak potwierdziÅ‚a. Nie byÅ‚oby w porzÄ…dku, gdybym go zatrzymaÅ‚a, skoro zerwaliÅ›my zarÄ™czyny dodaÅ‚a bezbarwnym tonem. Kiedy mu go oddaÅ‚aÅ›? Brice byÅ‚ teraz bardzo spiÄ™ty. Jeżeli trzy tygodnie temu, to bÄ™dzie oznaczać, żeto siÄ™ zdarzyÅ‚o po powrocie ze Szkocji. I że Brice miaÅ‚ wpÅ‚yw na ich zerwanie. Albo Richard widziaÅ‚ ich pocaÅ‚unek w sypialni, albo Sabina zerwaÅ‚a zarÄ™czyny, bo zrozumiaÅ‚a, co czuje do Brice a! Ale Sabina zape- wne siÄ™ do tego nie przyzna, duma jej na to nie pozwoli! DzwoniÅ‚em do ciebie wielokrotnie powie- PORTRET MODELKI 141 dziaÅ‚. Za każdym razem gospodyni mówiÅ‚a, że ciÄ™ nie ma. Sabina uÅ›miechnęła siÄ™ lekko. Tym razem nie kÅ‚amaÅ‚a, ale przydaÅ‚oby siÄ™ maÅ‚e uzupeÅ‚nienie. Po prostu nie mieszkam tam od kilku tygodni. Westchnęła. SÅ‚uchaj, jest już pózno... zaczęła zbierać siÄ™ do wyjÅ›cia to byÅ‚ dÅ‚ugi, pracowity wieczór, wiÄ™c jeÅ›li mi wybaczysz... Nie, nie wybaczÄ™! wybuchnÄ…Å‚. Nie możesz wyjść jakby nigdy nic po tym, co mi powiedziaÅ‚aÅ›! To nic wielkiego zapewniÅ‚a spokojnym tonem. ZarÄ™czyny zostaÅ‚y zerwane za porozumieniem stron dodaÅ‚a z ironicznym uÅ›miechem. To naprawdÄ™ nie jest żadna sensacja. Od kilku tygodni znowu cieszÄ™ siÄ™ wolnoÅ›ciÄ…, i tyle. Od chwili gdy zerwaÅ‚a z Richardem, coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o. WróciÅ‚a pewność siebie, poczucie nieza- leżnoÅ›ci, gdzieÅ› odpÅ‚ynÄ…Å‚ lÄ™k, który ciÄ…gle jej to- warzyszyÅ‚. PrzeprowadziÅ‚am siÄ™ do wÅ‚asnego mieszkania powiedziaÅ‚a. Jestem znowu wolna. RobiÄ™, co chcÄ™, i chodzÄ™ tam, gdzie chcÄ™. WzruszyÅ‚a ramiona- mi. MuszÄ™ przyznać, że zapomniaÅ‚am, jakie to wspaniaÅ‚e uczucie. Po napadzie dÅ‚ugo towarzyszyÅ‚ jej strach, że coÅ› podobnego siÄ™ powtórzy. ByÅ‚a wdziÄ™czna Richar- dowi, kiedy zaproponowaÅ‚ jej opiekÄ™. Ale nie uÅ›wia- damiaÅ‚a sobie wtedy, jakÄ… cenÄ™ bÄ™dzie musiaÅ‚a za to zapÅ‚acić. WybraÅ‚a mieszkanie i kupiÅ‚a je. KupiÅ‚a meble. 142 CAROLE MORTIMER OżywiÅ‚o siÄ™ jej życie towarzyskie, zaczęła siÄ™ spoty- kać po pracy z koleżankami z branży. ZdecydowaÅ‚a, że bÄ™dzie żyć peÅ‚niÄ… życia. Tak jak dawniej. Brice pewnie by nie uwierzyÅ‚, ale Sabina z radoÅ›ciÄ… czekaÅ‚a też na rodzinnÄ… kolacjÄ™, którÄ… mama i Hugh urzÄ…dzali w przyszÅ‚ym tygodniu z okazji swoich zarÄ™czyn. ZadzwoniÅ‚a do mamy tydzieÅ„ temu i umówiÅ‚y siÄ™ na wspólny lunch. RozmawiaÅ‚y ze sobÄ… tak szczerze, jak nigdy wczeÅ›niej. Sabina poczuÅ‚a wreszcie, że sÄ… sobie bliskie, i ta myÅ›l bardzo jÄ… cieszyÅ‚a. Poza tym byÅ‚a pewna, że szczegółów t e j rozmowy mama nigdy Brice owi nie powtórzy... Rozumiem... wydusiÅ‚ wolno. W takim razie nie ma sensu pytać ciÄ™, czy zjesz ze mnÄ… jutro kolacjÄ™...? Sabina zauważyÅ‚a, w jakim napiÄ™ciu czekaÅ‚ na odpowiedz. Westchnęła. A dlaczego ci na tym zależy? Bo wkrótce zamierzam ciÄ™ zapytać, czy spÄ™- dzisz ze mnÄ… resztÄ™ życia! wypaliÅ‚. Sabina, zaszokowana, otworzyÅ‚a szeroko oczy. Co on przed chwilÄ… powiedziaÅ‚? Czy powiedziaÅ‚... że jÄ… kocha? Twoja mina Å›wiadczy o tym, że nie zamierzasz skwitowaÅ‚. W takim razie wracam do pierwszego pytania na temat wspólnej kolacji. To siÄ™ dziaÅ‚o zdecydowanie za szybko Sabina nadal nie mogÅ‚a otrzÄ…snąć siÄ™ z szoku. Jak mógÅ‚ tak PORTRET MODELKI 143 szybko przeskoczyć ze ,,wspólnego życia do ,,kola- cji ? A może coÅ› jej umknęło? Możemy cofnąć siÄ™ trochÄ™ w czasie, Brice? wydusiÅ‚a wreszcie. Wiem, że od dawna ze mnÄ… flirtujesz, a nawet mnie caÅ‚owaÅ‚eÅ›... MuszÄ™ coÅ› wtrÄ…cić, Sabino przerwaÅ‚ jej. Ja nie flirtujÄ™. Nigdy nie flirtowaÅ‚em i nigdy nie bÄ™dÄ™ flirtowaÅ‚ zapewniÅ‚. Ale... A co do pocaÅ‚unków kontynuowaÅ‚, nie po- zwalajÄ…c sobie przerwać. MiaÅ‚em do wyboru: albo pocaÅ‚ować ciÄ™, albo przeÅ‚ożyć przez kolano i dać kilka klapsów. WybraÅ‚em przyjemniejszÄ… opcjÄ™. OczywiÅ›cie dla mnie! Sabina gapiÅ‚a siÄ™ na niego i czuÅ‚a, że zaczyna jÄ… wypeÅ‚niać wielka radość. Brice, możemy stÄ…d wyjść? Chodzmy gdzieÅ›, gdzie porozmawiamy spokojnie zaproponowaÅ‚a. Hotelowa kawiarnia byÅ‚a peÅ‚na ludzi, chociaż już dawno minęła północ. PatrzyÅ‚ na niÄ… przez kilka minut, zanim siÄ™ ode- zwaÅ‚: Czy najpierw mogÄ™ usÅ‚yszeć, że siÄ™ zgadasz na jutrzejszÄ… kolacjÄ™ ze mnÄ…? MógÅ‚ być tego pewien, i nie tylko tego! pomyÅ›- laÅ‚a, ale nie mogÅ‚a powiedzieć tego gÅ‚os. Kiwnęła gÅ‚owÄ…. ByÅ‚a nadal oszoÅ‚omiona rewela- cjami, które przed chwilÄ… usÅ‚yszaÅ‚a. Dobrze powiedziaÅ‚ Brice i wstaÅ‚. W takim razie chodzmy. 144 CAROLE MORTIMER Sabina niepewnie chwyciÅ‚a dÅ‚oÅ„, którÄ… do niej wyciÄ…gnÄ…Å‚. WstaÅ‚a, ale on nadal nie puszczaÅ‚ jej rÄ™ki. I tak wyszli na ciemnÄ… ulicÄ™. ROZDZIAA PITNASTY Brice chyba jeszcze nigdy nie byÅ‚ tak zdener- wowany jak w momencie, gdy nalewaÅ‚ brandy sobie i Sabinie. OpuÅ›ciwszy kawiarniÄ™, pojechali do jego domu, ale nadal nie wiedziaÅ‚, dlaczego tak szybko siÄ™ na to zgodziÅ‚a. Czy chciaÅ‚a swojÄ… odmowÄ… oszczÄ™dzić mu upokorzenia przy ludziach? A może miaÅ‚a jakiÅ› inny powód? PrzeszedÅ‚ przez pokój do miejsca, gdzie siedziaÅ‚a w fotelu, i wrÄ™czyÅ‚ jej drinka. Potem pociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk ze swojej szklanki. PoczuÅ‚ przyjemne ciepÅ‚o, które jakby dodaÅ‚o mu odwagi. W koÅ„cu byÅ‚ jak wiÄ™zieÅ„, który czeka na wyrok. Sabino... Brice... Odezwali siÄ™ równoczeÅ›nie. Popatrzyli na siebie i z úsmiechem zamilkli. Ty pierwsza... powiedziaÅ‚ Brice i nadal staÅ‚, zbyt niespokojny, żeby usiąść. Sabina nie byÅ‚a już zwiÄ…zana z Lathamem, ale to nie znaczyÅ‚o, że Brice miaÅ‚ u niej jakieÅ› szanse. To, co mówiÅ‚a o nowym stylu życia, Å›wiadczyÅ‚o raczej, że chce być wolna. Ale w koÅ„cu zgodziÅ‚a siÄ™ z nim umówić na kolacjÄ™... 146 CAROLE MORTIMER Sabina wzięła gÅ‚Ä™boki oddech. Jeszcze nie tknęła brandy. Jest kilka spraw, o których muszÄ™ ci powiedzieć, zanim... zanim... Zanim ,,wygÅ‚osisz wyrok pomyÅ›laÅ‚ Brice. Nie byÅ‚ pewien, czy to zniesie, po tylu tygodniach napiÄ™- cia. Kiedy byÅ‚a narzeczonÄ… Lathama, Brice nie dopu- szczaÅ‚ myÅ›li, że ona może kochać swojego narzeczo- nego. Jednak byÅ‚a tak lojalna, że nie sÄ…dziÅ‚, by mogÅ‚a też zainteresować siÄ™ kimÅ› innym, na przykÅ‚ad nim! WiÄ™cmów ponagliÅ‚. ZauważyÅ‚, że jego ton nie podziaÅ‚aÅ‚ na niÄ… zachÄ™cajÄ…co. Przepraszam! Wes- tchnÄ…Å‚. Obawiam siÄ™, że nie jestem najcierpliwszym z ludzi. Nigdy bym siÄ™ nie domyÅ›liÅ‚a! powiedziaÅ‚a kpiÄ…co. No wiÄ™c podjęła temat tak jak wspomi- naÅ‚am, nie jestem już narzeczonÄ… Richarda. PatrzyÅ‚a mu prosto w oczy. ZarÄ™czyny zostaÅ‚y zerwane dokÅ‚adnie trzy tygodnie temu. Po powrocie ze Szko- cji. WypiÅ‚a trochÄ™ brandy, odetchnęła gÅ‚Ä™boko i kontynuowaÅ‚a: Sama chciaÅ‚am to zrobić, ale... Richard też doszedÅ‚ do tego samego wniosku. Ja... zmarszczyÅ‚a czoÅ‚o zobaczyÅ‚am go w zupeÅ‚nie nowym Å›wietle. Nigdy go takiego nie widziaÅ‚am... To czÅ‚owiek, który posunie siÄ™ do wszystkiego... do wszystkiego powtórzyÅ‚a ze wstrÄ™tem żeby zdobyć unikalny eksponat do swojej drogocennej kolekcji. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |