[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet przed mę\czyzną, a tym bardziej je\eli chodzi o kobietę. Je\eli rzeczywiście ma serce, to musiał wysłuchać moich błagań. A o co go pani prosiła? O \ycie cesarza. 1 co odpowiedział? Jego odpowiedz nie tylko, \e była lodowata i twarda, ale nawet niegrzeczna. To akurat mnie dziwi. Jednak przyzna mi pan rację. Powiedział, \e cesarz sam zadecydował o swym dalszym \yciu, więc on jako prezydent nie mo\e działać wbrew jego woli. Zresztą z mojej strony było wielką nieostro\nością nawet o coś takiego prosić i na przyszłość wyprasza sobie podobnych interwencji. Czy to nie jest niegrzeczne, a nawet obrazliwe? Nic zauwa\yłem tego. Jak to? Co? To znaczy, \e i pan jest bez serca. Tu nie chodzi o mnie, ale o Juareza. Ja widzę, \e powiedział tylko prawdę. W takim razie ja nie rozumiem prezydenta. Proszę posłuchać. Juarez postąpił całkiem słusznie mówiąc, \e cesarz sam postanowił ju\, o swym losie. Prezydent sam chciał go ratować. Wysłał nawet w pobli\e cesarza osoby, które miał go nakłonić do tego, by się ratował, ja sam byłem w tej sprawie u cesarza. Przepustkę dostałem od samego prezydenta, tak aby nikt mi nie stanął na drodze. Czy to nie mówi samo za siebie? Ka\dy, ktoby stanął mnie i moim towarzyszom na drodze, miał być karany śmiercią. O Bo\e, gdyby mi pan tego nie powiedział, nigdy by w to nie uwierzyła. Mogą dać pani na to moje słowo. To nie jest konieczne, panie kapitanie. I z tą przepustką był pan u cesarza? Tak jest, przed kilku dniami, niestety daremnie. Cesarz przeczytał pismo, oddal mi i na tym audiencja była skończona. To znowu mnie wydaje się niemo\liwe. A ja pojąłem to bardzo szybko. Byłem nawet zadowolony, \e mnie jako tajnego posła republikanów, nie kazał uwięzić i rozstrzelać. To przesada. O nie, z pewnością nie. Przy boku cesarza, z rozkazu prezydenta cały czas przebywała jeszcze jedna osoba i robiła co tylko w jej mocy, by ratować Maksymiliana. Kto to był? Proszę wybaczyć, łaskawa pani. Nie wiem czy wolno mi wyjawić jej nazwisko. Tej osobie udało się pozyskać zaufanie generała Meji& Mejia, to wierny sługa cesarza. Oboje pracowali gorliwie, by uczynić zadość \yczeniom prezydenta& na pró\no. Wreszcie z innej strony odkryto zabiegi owej osoby. Proszę zgadnąć, co się stało? W nocy, pod pozorem wizyty u cesarza wywabiono ową osobę z domu, zakneblowano i skrępowano, po czym wywieziono do Tula, gdzie miano ją powiesić. Stało się tego samego dnia, w którym byłem na audiencji u Maksymiliana. Wprawdzie udało mi się jeszcze zobaczyć napastników, ale przyszedłem za pózno. Powróciwszy do mojej venty wsiadłem na konia, szczęśliwie wyjechałem z miast i pogoniłem za drabami. W jednej gospodzie natrafiłem na nich i na szczęście udało mi się uwolnić ową osobę. Muszę przyznać, \e słucham tego z największą uwagą, ale i z ogromnym zdziwieniem. Kto mógł wykraść tę osobę? Pułkownik Lopez. A nie przeczuwa pan przypadkiem, na czyj rozkaz tego dokonał? Tego się łatwo mogę domyślić. Ma pan mo\e na myśli generała Miramona? Naturalnie. Ale dlaczego? Właśnie za jego przyczyną moja audiencja trwała tak krótko. Ale jaki on mo\e mieć powód, by działać w ten sposób? Spodziewa się, \e śmierć cesarza przyniesie mu wolność. Zresztą działa w tajnym związku, który ma za zadanie zatrzymać cesarza w kraju tak długo, dopóki jakikolwiek ratunek oka\ę się niemo\liwy. Zmierć cesarza ma spaść na głowę Juareza. W ten sposób prezydent, jako morderca Habsburga, ma być dyskredytowanym przez inne rządy, a tym samym odsunięty od władzy. Co ja słyszę? Czy nie zna pan przypadkiem członków tego tajnego związku? Ukrywają się w ciemnościach, jednak jestem przekonany, \e przywódcą jest Miramon. Jednego z uczestników, którego jednak pani nie zna, udało mi się złapać. Generał Velez rozstrzelał go. Widzi pani, \e nawet republikańscy oficerowie działają w interesie cesarza. Muszę mu to wszystko powiedzieć i ostrzec go. Proszę to zrobić. Mo\e pani przy tym wspomnieć o jednym człowieku, którego widział, i który niezawodnie nale\y do tego związku. Nazywa się Hilario i jest zakonnikiem z klasztoru Santa Jaga. Je\eli się nie mylę, to słyszałam ju\ o nim i to od spowiednika cesarza. Przed tym człowiekiem tak\e proszę cesarza ostrzec, bo on był przy tej osobie, którą zdradziecko wywiezli z miasta do Tula. On ją sam wywabił na ulicę i czatował podczas porwania. Mo\e pan to udowodnić? Jak najbardziej. Przyszedłem właśnie w tym momencie, \e udało mi się go schwytać za płaszcz, który mi został w rękach. Po płaszczu trudno poznać właściciela. Tak, ale tego samego dnia, był u gospodyni domu, jest zresztą tam codziennym gościem. To właśnie ta pani rozpoznała ten ciuch, nie mam powodów by jej nie wierzyć. Na Boga! Nie wiem co mam o tym myśleć. Niewierność i zdrada na ka\dym kroku. Chciał pan coś jeszcze powiedzieć o tym zakonniku Hilario? Tak, to jemu właśnie przydzielono zadanie przybyć do Queretaro, by przekonać cesarza, \e na tyłach wojsk prezydenta stronnicy cesarscy uzbrajają się i szykują do powstania. Było to naturalnie czyste kłamstwo, bo z wyjątkiem Santa Jaga, w którym to mieście kilkuset najemników miało urządzić demonstrację siły, nikogo innego nie było. Ci tak\e zostali złapani i zamknięci w podziemiach klasztoru della Barbara. Czy wolno mi o tym opowiedzieć cesarzowi? Nawet o to proszę. Czy gwarantuje mi pan, \e to co mi powiedziałeś jest prawdą? Naturalnie, daję pani na to słowo honoru. Sam byłem świadkiem całego zdarzenia. Zna łaskawa pani, hrabiankę Ró\ę de Rodriganda, obecnie panią Sternau? Znam. Widywałam ją u wielkiego księcia. To bardzo sympatyczna osoba. Właśnie jej mą\, doktor Sternau był równie\ świadkiem owej nieudanej demonstracji w Santa Jaga. Poprzedniej nocy, niedaleko stąd, próbował Miramon urządzić podobną zawieruchę i wysłał w tym celu owego zakonnika Hilario, z rozkazem do dowódcy bandy, by ten pozornie napadł na tyły republikanów. Im się tak\e nie udało. Pojmaliśmy wszystkich co do jednego. Nawet ów zakonnika wpadł w moje ręce. Wspólnie ze Starnauem chcieliśmy go przesłuchać i zedrzeć mu maskę z twarzy. Samo opowiedzenie mu o jego niegodziwościach, tak strasznie na niego podziałało, \e dostał apopleksji. Bóg go ukarał. I temu człowiekowi właśnie cesarz uwierzył na słowo. Mój Bo\e, przecie\ cesarz tak\e nie jest wszechwiedzący. To się mój mą\ zdziwi, gdy mu to wszystko opowiem. Musi natychmiast poprosić o audiencję. Robert wzruszył ramionami. Wątpię w powodzenie rzekł. Mam nadzieję, \e przekonałem panią, \e Juarczowi chodziło o to, by uratować cesarza. Jednak Maksymilian po pierwsze, owym nieszczęsnym dekretem przypieczętował swój los, po drugie ciągłym uporem i nieopuszczaniem Meksyku, a wreszcie tym, \e nawet nie podjął próby ucieczki. Cesarz dobrowolnie skazał się na śmierć. Czy nie słusznie powiedział pani Juarez? Co ma na to panu powiedzieć, kochany kapitanie, mnie samą ogarnia rozpacz. Prezydent kilka razy próbował, daremnie. Na pró\no wyciągał pomocną rękę. Jego [ Pobierz całość w formacie PDF ] |