[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sasha wiedziała, co musi zrobić. Ani w tym domu, ani w życiu Nicka nie było już dla niej miejsca. Nie mogła czekać, aż jej mąż sam przyjdzie i wyrzuci ją stąd pośród bolesnych słów i wyrzutów. Zdjęła z szafy walizkę i pospiesznie zaczęła wrzucać do niej swoje rzeczy. Po resztę kogoś przyśle, a może odda wszystko na cele charytatywne? Lepiej nie mieć nic, co będzie jej przypominało to małżeństwo i wszystkie cudowne chwile, które spędziła z Nickiem. - Proszę pani? - usłyszała nagle głos Iris zza drzwi. - Wejdz, proszę. Oczy gospodyni zrobiły się okrągłe jak spodki, kiedy zobaczyła na łóżku walizkę, ale nie skomentowała tego ani słowem, ani miną. 146 Maxine Sullivan - Dzwoni pani matka. Jeszcze tego tylko brakowało, mruknęła w duchu Sasha. - Nie chcę teraz z nikim rozmawiać. - Ale ona mówi, że to bardzo ważne. Sasha wahała się przez moment, aż w końcu uznała, że im prędzej będzie to miała za sobą, tym lepiej. Domyślała się, że matka potrzebowała teraz jej wsparcia. Będzie ją musiała jakoś pocieszyć, uspokoić, zapewnić, że jej pomoże. Podniosła słuchawkę. - Mamo... - Jak mogłaś! Obiecałaś, że dasz tacie czas do piątku, a ty poleciałaś do Valentów! Zdradziłaś swoją własną rodzinę. Jak ci nie wstyd! Sasha jeszcze przez chwilę słuchała gorzkich słów matki o tym, że jeśli ojciec trafi za kratki, to będzie to wyłącznie jej wina. I wtedy zrozumiała coś, czego nie chciała przyjąć do wiadomości przez całe swoje życie. Bez względu na to, co by zrobił jej ojciec, matka i tak będzie po jego stronie, nawet jeśli by miała skrzywdzić córkę. A jednak w pewnym sensie poczuła się wolna. Już nie musiała być dłużej odpowiedzialna za swoich rodziców, za ich dobre samopoczucie i osobiste szczęście. To wszystko skończyło się raz na zawsze. Podobnie jak jej małżeństwo. Postanowiła wrócić do Londynu. Nie miała tu już czego szukać. Nick jechał do domu szybciej, niż pozwalały na to przepisy ruchu drogowego. Poprzedniej nocy, kiedy Sasha błagała go, aby się z nią kochał, powinien był wiedzieć, że coś Dom marzeń 147 się stało. Dlaczego nie powiedziała mu prawdy, tylko sama borykała się z tym problemem? Nagle przypomniał sobie, jak próbowała mu wszystko wyjaśnić, w biurze, ale on nie chciał jej słuchać. Oskarżył ją o to, że chciała się jedynie na nim zemścić. Do diabła z tym wszystkim! W domu, przeskakując po dwa schodki naraz, wpadł do sypialni, ale Sashy nie było. Dopiero po chwili zauważył otwartą szafę i brak kilku przedmiotów na toaletce. Poczuł się zupełnie opuszczony, pusty w środku, jakby nie została w jego ciele nawet kropla życia. Prawda ugodziła go prosto w serce. Kochał Sashę. Nie planował tego, nie chciał, ale stało się. A teraz nawet nie mógł jej tego powiedzieć. Nie miał pojęcia, dokąd mogła pójść. Jedno było pewne, że nie do rodziców. Po tym, co się stało, nie będą chcieli jej znać. Wyciągnął telefon komórkowy i wykręcił numer do swojej asystentki. Był gotów przetrząsnąć całe miasto, żeby tylko odnalezć kobietę, która nadawała sens jego życiu. ROZDZIAA DWUNASTY Sasha zawiązała turban na głowie i docisnęła pasek szlafroka. Niestety, nawet prysznic nie był w stanie zmyć z niej wydarzeń dzisiejszego dnia. Może powinnam coś zjeść, zastanowiła się. Choroba z wycieńczenia była ostatnią rzeczą, jaka jej była potrzebna. Włożyła kapcie, zamknęła drzwi od łazienki i weszła do sypialni. - Sasha - usłyszała i stanęła jak wryta. W hotelowym pokoju stał jej mąż! - Nick! Ich oczy się spotkały, ale nie mogła nic wyczytać z wyrazu jego twarzy. - Tak, to ja. Boże, był tutaj! Naprawdę tu był! Jak ją odnalazł? Po co? Dlaczego? Nie powinna sobie robić nadziei, nie może. To tylko spowoduje większe cierpienie. Zdjęła ręcznik z włosów i rzuciła na łóżko. - Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - Użyłaś karty kredytowej, żeby zarezerwować pokój, a potem, by zarezerwować najwcześniejszy lot do Londynu. - Posłuchaj, jeśli potrzebujesz więcej szczegółów zwią- Dom marzeń 149 zanych z oszustwem mojego ojca, to przyjechałeś tu na próżno. - Znam już wszystkie szczegóły. - W takim razie nie ma już nic więcej do dodania. - Jest coś - zaprotestował, pochodząc do niej. - Przepraszam cię, Sasho. - Prze... Przepraszasz? - Za to, że w ciebie zwątpiłem. - Nie rozumiem. - Wiem, że nie miałaś nic wspólnego z tym, co zrobił Porter. %7łałuję, że nie uwierzyłem ci od razu. Sasha oniemiała ze zdumienia. - Wierzysz mi? - Teraz tak. Po rozmowie z Porterem zrozumiałem, że zle cię osądziłem. - Wziął głęboki wdech. - Przepraszam cię. Tak bardzo mi przykro, że ci nie ufałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |