[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mania, ową rozkosz, której szukał w dalekim świecie nadaremnie. Rankiem, równo ze świtaniem, podążam ku memu Wahlheimowi, tam rwę w ogro- dzie gospody groch cukrowy, potem siadam i łuskam go, czytając przy tym Homera. Następnie wyszukuję sobie w kuchni garnuszek, wkładam weń kawałek masła, przy- stawiam groch do ognia, przykrywam i siadam w pobliżu, by od czasu do czasu zamieszać. W takich chwilach doznaję żywo tych samych wrażeń, jakie przeżywali rozzuchwaleni wielbiciele Penelopy, rznący woły i wieprze, by potem rozebrać mięso i piec lub smażyć⁵⁰. Nic mnie tak nie przepaja cichym wrażeniem prawdy, jak owe szczegóły życia patriarchalnego⁵¹, które, dzięki Bogu, bez fałszywej afektacji⁵², mogę spleść z tokiem własnego życia. O, jakże szczęśliwym się czuję, że serce moje odczuwać może ową pełną prostoty radość człowieka, kładącego na własnym stole wyhodowaną przez siebie główkę ka- pusty, rozkoszującego się nie tylko nią samą, ale wspomnieniem wszystkich owych miłych dni i cudnych poranków, kiedy ją sadził, onych wieczorów, kiedy ją podlewał i cieszył oczy jej wzrostem i rozwojem, ujętymi w jeden jedyny moment przeżycia. ⁴⁹ dda — dal. ⁵⁰ro a eni ie i ie e ene op — porównaj d e , księga XX. w tłum. Siemieńskiego: „Zgromadzeni uznali trafność dobrej rady,/ I hurmem weszli w wnętrze gmachów Odyssowych:/ Chle- ny zdjęte na krzesłach kładąc purpurowych,/ Obiatując barany i tuczne koziołki,/ Wieprze karmne i ze stad najpiękniejsze ciołki,/ Skwarząc trzewia i nimi racząc się nawzajem…”. ⁵¹Pojęciu „patriarchalny” nadaje Werter szerszy zakres. Obejmuje ono u niego nie tylko świat pa- triarchów (Starego Testamentu), lecz także świat Homera. Por. list z 12 maja. ⁵²a e ta a — przesada w okazywaniu uczuć, egzaltacja. o ann olf an on oet e Cierpienia młodego Wertera 16 Dziecko Serce Ksiądz, Opieka, Starość 29 czer ca Przedwczoraj zjawił się w domu komisarza, przybyły z miasta lekarz i zastał mnie sie- dzącego na ziemi pośród dzieci Loty. Kilkoro wspinało się po moich plecach, inne przekomarzały się ze mną, ja zaś łaskotałem to, które mogłem dosięgnąć, pobudzając je do niesłychanego wrzasku. Doktor jest sztywnym manekinem, rozmawiając, po- prawia sobie manszety, układając je we fałdy⁵³ oraz kręci się i skubie bezustannie swe ubranie. Poznałem po jego nosie, że postępowanie me uznał za niegodne rozsądnego człowieka. Nie zwracałem zgoła uwagi na jego niezmiernie mądre wywody i podczas gdy mówił, stawiałem dzieciom na nowo domki z kart, które poprzewracały. Udał się niebawem do miasta i rozgłosił, że Werter psuje do reszty dzieci komisarza i bez tego najokropniej w świecie rozzuchwalone i niesforne. Tak, drogi Wilhelmie, dzieci są sercu memu najbliższe na ziemi. Patrząc na nie, dostrzegam w onych małych istotkach zarodki wszystkich tych zalet i sił, których im tak rychło będzie potrzeba. W uporze ich doszukuję się przyszłej stałości i siły charakteru, w zbytkach humoru i owej nieocenionej zdolności przemknięcia mimo niebezpieczeństw, jakie gotuje życie; widzę to wszystko w pełni istnienia nietknięte i nie zepsute, a wówczas powtarzam sobie zawsze, raz po razu⁵⁴ złote słowa nauczy- ciela ludzkości⁵⁵: — Bądźcie, jako jedno z tych maluczkich! — A pomyśl mój drogi [ Pobierz całość w formacie PDF ] |