[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Joaquin Phoenix, Jude Law, Gisele Bundche, Cher, Eminem, Christina
Aguilera, Madonna, Elton John.
Z niewidzialnych glosników rozbrzmiewal francuski pop. Autorzy
fotografii, bracia Remi, identyczni blizniacy, synowie francuskiej modelki i
angielskiego ksiecia, udzielali wywiadów i pozowali do zdjec  Art Forum ,
 Vogue ,  W ,  Harper's Bazaar i  New York Timesowi .
Serena uwaznie studiowala wszystkie fotografie. Teraz, kiedy
przygladala sie im w powiekszeniu, mogla stwierdzic, ze nie sa to oczy. Ale
w takim razie co? Pepki?
Nagle poczula, ze ktos objal ja reka w pasie.
- Witaj, ma cherie. Przepiekna z ciebie dziewczyna. Jak masz na imie?
To byl jeden z braci Remi. Ten dwudziestoszesciolatek mial metr
siedemdziesiat wzrostu, tyle samo co Serena, czarne krecone wlosy i
promienne niebieskie oczy. Mówil zarówno z francuskim, jak i brytyjskim
akcentem. Ubrany byl na granatowo, cudownie unosil kacik
- 94 -
ciemnoczerwonych ust. Byl absolutnie boski, tak samo jak jego brat.
Szczesciara.
Serena nie opierala sie, kiedy ja pociagnal, by pozowala razem z nim i
bratem do zdjecia do niedzielnego dodatku towarzyskiego  New York
Timesa . Jeden z braci stal za Serena, calujac ja w szyje, a drugi kleczal
przed nia, obejmujac jej kolana. Zebrani wokól ludzie przygladali sie
zachlannie, chcac przez chwile zobaczyc  ich nowa dziewczyne.
Wszyscy w Nowym Jorku chca byc slawni. A przynajmniej chca
zobaczyc kogos slawnego, zeby miec sie potem czym chwalic.
Reporter  New York Timesa pamieta! Serene z jakiegos przyjecia
sprzed roku, ale nie byl pewien, czy to na pewno ona.
- Serena van der Woodsen, tak? - zapytal, unoszac wzrok znad
swojego notatnika.
Serena zarumienila sie i kiwnela glowa. Byla przyzwyczajona, ze ja
rozpoznawano.
- Musisz nam pozowac - rzekl z przejeciem jeden z braci, calujac
Serene w reke.
- Koniecznie - dodal drugi, karmiac ja oliwka.
Serena rozesmiala sie.
- Jasne, czemu nie? - powiedziala, choc nie miala zielonego pojecia,
na co sie zgadza.
Jeden z braci wskazal na drzwi z napisem: obcym wstep wzbroniony
po drugiej stronie galerii.
- Tam sie spotkamy. Nie bój sie. Obaj jestesmy gejami.
Serena zachichotala i pociagnela spory lyk swojego drinka. Zartowali?
Drugi z braci poklepal ja po tylku.
- 95 -
- Wszystko w porzadku, skarbie. Jestes absolutnie oszalamiajaca, nie
masz sie o co martwic . Idz. My zaraz przyjdziemy.
Serena wahala sie, ale tylko przez moment. Miala szanse znalezc sie
wsród takich slaw, jak Christina Aguilera czy Jonquin Phoenix. Nie ma
sprawy. Z uniesiona glowa ruszyla do wskazanych jej przez braci Remi
drzwi.
A potem podszedl do nich facet z Public Arts League i babka z New
York Transit Authority, którzy chcieli porozmawiac o nowym,
awangardowym projekcie finansowanym z miejskiej kasy.
Chcieli, by fotografie braci Remi zostaly umieszczone na autobusach,
na kolejkach i dachach taksówek, i to w calym miescie.
- Naturalnie - zgodzili sie bracia. - Jesli chwile zaczekacie, dostaniecie
jeszcze jedna, zupelnie swiezutka. I mozemy ja wam dac na wylacznosc!
- A jak sie nazywa ta nowa? - zapytala z przejeciem babka z
transportu publicznego.
- Serena - odparli chórem bracia.
swiadomosc spoleczna jest wielka cnota
- Znalazlam drukarnie, w której zrobia to do jutra po poludniu, a
potem dostarcza, wiec wszystkie zaproszenia dotra przed piatkiem -
powiedziala Isabel zadowolona, ze byla taka zaradna.
- Ale pomysl, ile to bedzie kosztowalo. Jesli skorzystamy z ich uslug,
bedziemy musialy obciac wydatki na inne rzeczy. Widzisz, ile policzyli sobie
z Takashimaya za kwiaty?
- 96 -
Dziewczyny z komitetu organizacyjnego przyjecia  Buziak w usteczka
, czyli: Blair, Isabel, Kati i Tina Ford z Seaton Arms School, kiedy tylko
skonczyly swoje srodowe popoludniowe zajecia pozaszkolne, zebraly sie
przy frytkach i goracej czekoladzie na kanapie we 3 Guys Coffee Shop, zeby
omówic ostatnie szczególy przyjecia.
Problem polegal na tym, ze do przyjecia pozostalo dziewiec dni, a
nikt jeszcze nie dostal zaproszenia. Zaproszenia zostaly zamówione juz pare
tygodni temu, ale poniewaz zostalo zmienione miejsce przyjecia z The Park
(nowej, popularnej restauracji w Chelsea) na stary budynek Barneys na
skrzyzowaniu Siedemnastej ulicy i Siódmej Alei, zaproszenia staly sie
zupelnie bezuzyteczne. Dziewczyny byly w kropce. Musialy postarac sie o
nowe zaproszenia, i to szybko, jesli przyjecie mialo w ogóle sie odbyc.
- Ale Takashimaya to jedyne miejsce, gdzie mozna dostac kwiaty. I
wcale nie kosztuja tak duzo. Och, Blair, pomysl tylko, jakie beda czadowe -
jeknela Tina.
- Wlasnie ze kosztuja - upierala sie Blair. - Jest cale mnóstwo miejsc,
gdzie mozna kupic kwiaty.
- Hm, moze poprosimy tych ludzi od sokolów wedrownych, zeby nam
pomogli? - zasugerowala Isabel. Siegnela po frytke. zanurzyla w ketchupie i
wlozyla do ust, - W zasadzie jeszcze nic nie zrobili.
Blair przewrócila oczami i podmuchala na swoja czekolade.
- I w tym wlasnie cala rzecz. To my zbieramy pieniadze dla nich. To
nasz cel.
Kati owijala wokól palca kosmyk swoich jasnych kreconych wlosów.
- A tak w ogóle to jak wygladaja sokoly wedrowne? - za pytala. - Sa
podobne do dzieciolów?
- 97 -
- Nie, wydaje mi sie, ze sa wieksze - powiedziala Tina. I zywia sie
innymi zwierzetami, no wiesz, królikami, myszami i takimi tam.
- Okropnosc - stwierdzila Kati.
- Niedawno o nich czytalam - wyznala Isabel. - Ale juz nie pamietam
gdzie.
Moze na plotkara. net?
- To prawie wymarly gatunek - dodala Blair. Kartkowala liste ludzi
zaproszonych na przyjecie. Trzysta szesnascie osób, Sami mlodzi ludzie i
zadnych rodziców, dzieki Bogu.
Blair automatycznie skierowala wzrok na nazwisko na dole listy:
Serena van der Woodsen. Adres, który przy nim figurowal, byl adresem jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.