[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jestem przyjacielem  rzekł.  Jestem Małpi Tarzan. Opuśćcie włócznie. 
Wyciągnął swą własną z trupa goryla.  Kto jest to stworzenie, któremu wolno przychodzić
do waszej wioski, mordować wasze dzieci i porywać wasze żony. Kim ono jest, że nie
śmiecie przeszyć go swymi włóczniami?
 To jeden z wielkich Bolgani  rzekł wojownik, spełniający widocznie funkcje mówcy
i wodza wioski.  To jeden z wybranego ludu Numy, Cesarza. Gdy Numa się dowie, że on
został zabity w naszej wiosce, umrzemy za twój uczynek.
 Kto to jest Numa?  zapytał człowiek małpa, dla którego Numa, w języku wielkich
małp, oznaczał po prostu lwa.
 Numa jest cesarzem  odparł czarny  który wraz z Bolgani zamieszkuje Pałac
Diamentowy.
Nie powiedział tego tymi słowy, gdyż ubogi język wielkich małp jest nieskończenie
pierwotny. To, co powiedział, brzmiało raczej:  Numa, król królów, który mieszka w
królewskiej chacie z błyszczących kamieni.
W chwili gdy Bolgani padł trupem, pokrzywdzona matka pobiegła ku swemu dziecięciu i
podniosła je z ziemi. Przykucnęła pod ostrokołem, tuląc je do piersi i nucąc, by uciszyć jego
płacz. Gdy Tarzan spróbował obejrzeć dziecko, przestraszyła się i niczym dzikie zwierze,
wyszczerzyła swe wojownicze kły. Z wolna jednak w jej tępym mózgu powstawało
zrozumienie, że to ta istota ocaliła ją przed Bolganim, że pozwoliła jej odzyskać dziecko i że
nie chce wyrządzić żadnemu z nich krzywdy. Przekonawszy się, że dziecko było tylko
podrapane, Tarzan zwrócił się znowu do wojowników, którzy w podnieceniu rozprawiali o
kilka kroków dalej. Gdy zobaczyli, że zbliża się ku nim, otoczyli go półkolem.
 Gdy Bolgani się dowiedzą, co zaszło w naszej wiosce  odezwali się  przyjdą i
wymordują nas wszystkich, chyba że przyprowadzimy im istotę, która cisnęła włócznią.
Dlatego, Tarmangani, musisz pójść z nami do Pałacu Diamentowego. Wydamy cię Bolganim,
a może Numa nam przebaczy.
Człowiek małpa uśmiechnął się. Za kogóż to go mieli ci prostaczkowie, by przypuszczać,
że da się tak łatwo zaprowadzić do karzących rąk Numy, cesarza Bolganich! Mimo że zdawał
sobie dokładnie sprawę z tego, na co się narażał, wchodząc do wioski, wiedział zarazem, że
był przecież Małpim Tarzanem i że łatwiej mu będzie uciec, niż im zatrzymać go. Przyjrzał
się poprzednio dzikim włócznikom i wiedział dokładnie, czego oczekiwać w razie wrogiego
ich stanowiska. Wolał wszakże zawrzeć pokoi z tymi ludzmi.
 Zaczekajcie  rzekł.  Czy zdradzilibyście przyjaciela, który przychodzi do waszej
wioski, by was bronić przed wrogiem?
 Nie chcemy cię zabić, Tarmangani. Chcemy zaprowadzić cię do Bolganich dla Numy,
cesarza.
 Ależ to by wyszło na jedno  odrzekł Tarzan  dobrze bowiem wiecie, że Numa,
cesarz, kazałby mnie zabić.
 Na to nic nie poradzimy  odparł mówca.  Uratowalibyśmy cię, gdybyśmy mogli,
ale gdy Bolgani odkryją, co się stało w naszej wiosce, będziemy musieli za to odpokutować, o
ile zadowolą się ukaraniem ciebie jednego.
 Ale po cóż mają się oni dowiedzieć, że Bolgani został zabity w waszej wiosce? 
zapytał Tarzan.
 Czyż nie zobaczą jego ciała, gdy przyjdą znowu?  zapytał mówca.
 Nie, jeśli usuniecie trupa  rzekł Tarzan.
Czarni podrapali się po głowach. Takie rozwiązanie zagadnienia nie przyszło im do ich
tępych, ciemnych mózgów. Prawdą było, co ten obcy mówił. Nikt, prócz nich, nie wiedział,
że Bolgani tu został zamordowany. Usunięcie trupa równało się uwolnieniu wioski od
podejrzeń. Ale gdzie go podzieją? Zapytali o to Tarzana.
 Już ja się tym zajmę  rzekł Tarmangani.  Odpowiedzcie mi, zgodnie z prawdą, na
moje pytania, a przyrzeknę wam, że usunę go w taki sposób, że nikt się nie dowie, jak i gdzie
umarł.
 Jakież są twoje pytania?
 Jestem tu obcy, zabłąkany w tych stronach  rzekł człowiek małpa.  Chciałbym
wydostać się z tej doliny i udać się w tym kierunku.  Wskazał na południo wschód.
Czarny potrząsnął głową.
 Może można się wydostać tamtędy, ale nikt nie wie, co tam jest, ani nie wiem, czy jest
tam jaka droga i czy w ogóle istnieje coś tam poza doliną. Mówią, że za górami płonie ogień i
nikt nie odważa się pójść zobaczyć. Co do mnie, nigdy nie oddalałem się od swej wioski
więcej jak na dzień drogi, by polować dla Bolganich i zbierać dla nich owoce i orzechy. Nikt
nie wie, czy jest możność wydostania się stąd i nikt nie ośmieliłby się szukać wyjścia.
 Czy nikt nigdy nie opuszcza doliny?  zapytał Tarzan.
 Nie wiem, co robią inni, ale my, z tej wioski, nigdyśmy nie wyszli z doliny.
 Co leży w tym kierunku?  zapytał Tarzan, wskazując ku Oparowi.
 Nie wiem. Wiem tylko, że Bolgani przyprowadzają stamtąd dziwne istoty: małych ludzi
o białej skórze i obfitych włosach, krótkich, przysadkowatych nogach i długich ramionach i
białe kobiety, niepodobne do tych małych dziwnych Tarmanganich. Skąd ich jednak
przyprowadzają, nie wiem. Czy to wszystko, o co chciałeś zapytać?
 Tak, to wszystko  odpowiedział Tarzan, widząc, że nie zasięgnie żadnych informacji
od mieszkańców wioski. Przekonawszy się, że osobiście musi poszukać wyjścia z doliny i
wiedząc, że szybciej i bezpieczniej będzie się do tego zabrać samemu, postanowił wybadać
murzynów, czy dopomogą mu w wykonaniu pewnego pomysłu.
 Jeśli usunę Bolgani tak, by nikt się nie dowiedział, że został w waszej wiosce
zamordowany, czy będziecie mnie uważali za przyjaciela.
 Tak!  zapewnił mówca.
 Czy wówczas przechowacie u siebie moją kobietę, dopóki nie wrócę? Możecie ukryć ją
w którejś chacie, gdyby przyszedł jaki Bolgani, i nikt nie ma potrzeby wiedzieć, że ona jest u
was. Cóż wy na to?
Czarni rozejrzeli się dokoła.
 Nie widzimy jej  rzekł mówca  gdzież jest?
 Jeśli przyrzekniecie ją ukryć i opiekować się nią, przyprowadzę ją  odpowiedział
człowiek małpa.
 Ja nie wyrządzę jej krzywdy  rzekł mówca  ale nie wiem, jak postąpią inni.
Tarzan zwrócił się do przysłuchującej się gromadki.
 Idę po swą żonę i przyprowadzę ją do waszej wioski, a wy będziecie ją ukrywać, żywić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.