[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dobra, kochanie.  Nie ruszyła się jednak z miejsca.
 Wiesz, co sobie właśnie uświadomiłam?
 No?
 %7łe nie boję się umrzeć tutaj z tobą. Umrzeć tutaj
z tobą to nie jest grzech. Grzechem byłoby nie zakosztować
życia w całej jego krasie.
PatrzyliÅ›my na siebie i poÅ›ród furii żywiołów wymieni­
liśmy uśmiechy.
 Mimo wszystko spróbujmy nie umrzeć.
Mocny wiatr przerodził się prawie w huragan. Gorączkowo
spuściłem główny żagiel, zostawiając tylko foka sztormowego,
mały trójkąt brezentu na dziobie. Silnik pracował na pełnych
obrotach i  Dalekie Wiatry" z wielkim trudem trzymały kurs.
Sterowanie było prawie niemożliwe. Rzucało nami, wielkie fale
wskakiwaÅ‚y na pokÅ‚ad i woda zaczęła przedostawać siÄ™ do kok­
pitu. GdybyÅ›my nie byli przypiÄ™ci linÄ… zabezpieczajÄ…cÄ…, przy­
wiązaną do stalowego oczka, to by nas zmyło za burtę. Kil się
trzymał, ale jak długo? Wiedziałem, że jeśli pęknie, to koniec.
Będziemy kręcili się w kółko, dopóki jakaś gigantyczna fala nas
nie zatopi. I nie było sensu nadmuchiwać tratwy ratunkowej.
Przy takim sztormie nie miałaby żadnych szans.
Gail byÅ‚a wykoÅ„czona, próbujÄ…c wyrzucić za burtÄ™ wszyst­
kie meble, żeby ulżyć  Dalekim Wiatrom". Widziałem, że jest
bliska kapitulacji.
Nagle przyszedł  smooth". Czytałem o tym. Tak się nazy-
171
wa kilkusekundowa przerwa przed następną olbrzymią falą.
Wiedziałem, co muszę zrobić.
 Gail, idz do kabiny. Natychmiast!
 Co ty mówisz, Michael? Nie zostawię cię samego.
 Idz! Tu, na górze, zginiesz. Włącz światło awaryjne
i zostań na dole. Szybko!
Utkwiła we mnie wzrok. Było dla mnie jasne, że chce
zostać, ale wiedziała równie dobrze jak ja, że jeśli zostanie
na górze, to znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
PojawiÅ‚y siÄ™ pierwsze symptomy hipotermii, które jeszcze bar­
dziej ją osłabiały. Otworzyła luk i zeszła na dół. Zdążyłem
zabezpieczyć luk, zanim potężna fala rozbiła się o  Dalekie
Wiatry".
Ogromna siÅ‚a fali tak mocno szarpnęła Å‚odziÄ…, że wyrzu­
ciło mnie za burtę. Poszedłem pod wodę, ale tylko trochę,
bo lina zabezpieczajÄ…ca siÄ™ naprężyÅ‚a. Aódz byÅ‚a przechylo­
na w mojÄ… stronÄ™, przeważona przez mój ciężar. GÅ‚owÄ™ mia­
łem tuż nad wodną kipielą. Musiałem się stamtąd wydostać.
Zacząłem się podciągać na linie zabezpieczającej, ale uderzyła
we mnie fala i straciłem oparcie pod nogami. Zacząłem od
nowa, ale kiedy chwyciłem się palcami nadburcia, spadła na
mnie kolejna fala.  Dalekie Wiatry" o maÅ‚o siÄ™ nie przewróci­
ły, zabrakło może jednego metra. Ze wszystkich sił trzymając
siÄ™ nadburcia, modliÅ‚em siÄ™ do Boga, żeby jacht siÄ™ wyprosto­
wał. Kiedy to się stało, podciągnąłem się na pokład i zacząłem
iść pod wiatr, żeby dotrzeć do masztu.
172
ByÅ‚em bliski paniki.  Czy to już jest koniec?", pomyÅ›la­
łem. Oczami duszy widziałem Gail, która modli się za nas
oboje śmiertelnie przerażona. Czy życie udowodni, że cały
czas się myliliśmy, pokaże nam, że porwaliśmy się na coś, co
przekracza nasze możliwości?
ChciaÅ‚em skapitulować. Nie miaÅ‚em już siÅ‚y. Nagle, cho­
ciaż z powodu gęstego deszczu widzialność była bliska zeru,
zobaczyÅ‚em niewyraznÄ… postać mężczyzny, który przytrzymy­
wał sztormowego foka.
 Czyżbym tracił rozum? Zaczynam mieć halucynacje?",
pomyślałem. Słyszałem, że jest to jeden z pierwszych objawów
hipotermii, i byłem przekonany, że jest to początek końca.
Bardziej niż wszystko inne chciaÅ‚em spÄ™dzić te ostatnie chwi­
le z Gail. Chciałem poprosić moją żonę, którą odnalazłem
podczas tej wyprawy, o wybaczenie, że nie zawsze byłem dla
niej oparciem. Wtedy śmierć by tak bardzo nie bolała.
Ale wtedy stało się coś niesamowitego. Zjawa zrzuciła
foka, dzięki czemu  Dalekie Wiatry" częściowo odzyskały
manewrowość. Rozpaczliwie brakowaÅ‚o mi powietrza, któ­
re wciągałem krótkimi, panicznymi haustami. W tym czasie
 Dalekie Wiatry" powoli się wyprostowały i bezpośrednie
zagrożenie na razie minęło.
Zjawa odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. Potem na tle
ryku wiatru usłyszałem znajomy głos.
 %7łyczę cudownego życia, Michael".
Nie wierzyłem własnym uszom.
173
 Pan Blake?
 %7łyczę cudownego życia, Michael", powiedział i odwrócił
się w tę stronę, w którą wiał wiatr.
W tym samym momencie przez pokÅ‚ad  Dalekich Wia­
trów" przetoczyła się ogromna fala. Kiedy znowu zacząłem
coś widzieć, jego już nie było.
ZrozumiaÅ‚em, co chciaÅ‚ mi powiedzieć. ZjawiÅ‚ siÄ™ w mo­
mencie, kiedy miałem już dać za wygraną. Był dłonią, którą
od dzieciństwa tak często w życiu odczuwałem, pomagał mi,
kiedy byłem w największej potrzebie. Uświadomiłem sobie, że
muszę walczyć. Aagodny wiatr, który tyle razy pokazywał nam
piÄ™kno Å›wiata, tym razem sprawdzaÅ‚ nasz hart ducha i doma­
gał się stanowczej odpowiedzi.
Moja panika zniknęła i wstÄ…piÅ‚y we mnie nowe siÅ‚y, któ­
rych nigdy wcześniej nie zaznałem.
 Nie umrÄ™ dzisiaj!  krzyknÄ…Å‚em do wiatru.  Prze­
żyję i będę miał cudowne życie!
Mocno chwyciłem za ster. Ogarnął mnie niesamowity
spokój. Musiałem walczyć.
 Wszystko w porzÄ…dku, Michael?
Nagle się obudziłem.
 Gail?
 Wszystko w porządku, Michael?  powtórzyła.
Spojrzałem na nią, a potem na niebo. Wszystkie chmury, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze dziaÅ‚ajÄ… zgodnie ze swojÄ… naturÄ….