[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nii od pierwszych kolonistów. - Uśmiechnął się i powrócił do
tematu, który go bardziej interesował. - Umieram z ciekawo-
ści, czego się nauczyłaś o kobietach i mężczyznach w ciągu
kilku lat bycia swatkÄ….
Czuła wyraznie wzwód jego członka i postanowiła odpo-
wiedzieć prowokująco, bez owijania w bawełnę.
- Cóż, po kłótniach kobiety są zbyt przybite, aby mieć
ochotę na seks. Faceci natomiast nie myślą wtedy o niczym
innym.
Słyszała, jak się zaśmiał cicho. Westchnęła.
- Ten masaż jest cudowny.
Położył się obok niej, a ona usłyszała, że rozdziera opako-
wanie prezerwatywy, którą miał w kieszeni spodni. Czuła, że
się topi jak wosk, a on pojawił się nad nią, opierając dłonie
po obu stronach jej głowy.
- Czy wszystko w porządku? - zapytał.
Wchodził w nią powoli, dając im czas na przeżywanie każ-
dego momentu. Pomyślała, że to, co robią, jest cudowne.
96
S
R
Nie był to sztorm rzucający fale o skały nabrzeża, ale raczej
przejażdżka wzdłuż brzegu oceanu w świetle ciepłego, za-
chodzącego słońca.
Całował ją długo i namiętnie. Jego dłonie były wszędzie.
Dotykały i sprawdzały fakturę jej skóry. Ożywiały każdy ka-
wałek jej ciała, aż w końcu stało się to, czego wcale nie ocze-
kiwała. Jej wszystkie zmysły oszalały, a ona sama rozkwitła
jak kwiat w świetle słońca.
97
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Matt zagryzł wargi i przestał myśleć o kontrolowaniu się.
Gdy tylko poczuł, że Lauren oddaje się rozkoszy orgazmu,
pierwotny instynkt wziął górę. Jego finał nadszedł szybko.
Był jak trzęsienie ziemi. Jak przez mgłę pamiętał pojękiwanie
Lauren, połączone z jego własnymi odgłosami przyjemności.
Kiedy było już po wszystkim, leżeli na łóżku obok siebie.
Patrzył na jej nagie ciało. Krople potu nadal pokrywały jego
skórę. Jej oczy były zamknięte. Usta spuchnięte od poca-
łunków.
- Jak myślisz? - zaczął, kiedy jego oddech odzyskał mia
rowy rytm. - Czy są jeszcze jakieś dziedziny, które muszę
udoskonalić?
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Miały nie-
samowity, morski kolor.
- Nie znam takich - odpowiedziała seksownym głosem,
uśmiechając się.
- Jak pocałunki? - zapytał.
Odchrząknęła.
- Cudowne.
Przekręcił się na bok. Jego twarz znajdowała się tuż obok
98
S
R
jej. Dłonią zaczął ponownie pieścić zakamarki jej ciała. Nie
rezygnował jednak z zadawania dociekliwych pytań.
- Masaż?
- JesteÅ› ekspertem.
- Pieszczoty? - dociekał dalej.
- Nie z tej ziemi.
- Tempo?
Zaczęła się wpatrywać w jego twarz.
- Efekt bogatego doświadczenia.
- Orgazm?
Zwilżyła wargi.
- Bardzo silne wstrzÄ…sy w skali Richtera.
- Dobrze - powiedział.
- Prawdę powiedziawszy, tak wysoka wartość nie była
jeszcze nigdy przeze mnie zarejestrowana... z Parkerem -
wyznała. Odchrząknęła. - Nie było nikogo przed nim.
- Ach tak. - Jęknął prawie, bo myśl o tym, że posiadł jej
ciało, ponownie zawładnęła jego umysłem.
Sprawdziły się jego domysły. Lauren żyła w celibacie przez
ostatnich pięć lat. Na dodatek wcześniejsze pożycie z Parke-
rem też nie było udane. Tylko że to ona czuła się z tym zle.
Parker, gdziekolwiek teraz był, na pewno nie wyzbył się swo-
jej zuchwałości i pewności siebie. Powściągnął swój gniew i
przyciÄ…gnÄ…Å‚ Lauren do siebie.
- Chcę, żebyś wiedziała, że dzisiejszy seks był niesamowity.
Otworzyła szerzej oczy.
- NaprawdÄ™?
99
S
R
Jej uszczęśliwiony wyraz twarzy prawie odebrał mu zdol-
ność mówienia.
- Tak. NaprawdÄ™.
- Nie wiedziałam, że może być tak świetnie. - Zatrzymała
swój wywód. - To znaczy, wiedziałam, że może być świetnie,
ale nigdy nie sądziłam, że i ja mogę tego doświadczyć.
- Czasami nieokiełznane pragnienia mogą przezwyciężyć
nasze zahamowania.
- Nie sądzę, żebym miała w sobie jeszcze jakieś inne za-
hamowania.
Uśmiechnął się.
- Kto wie, jak to jest. Może twój seks z Parkerem byłby lep-
szy, gdybyś mogła się przy nim bardziej zrelaksować.
- Pewnie tak. - Westchnęła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze dziaÅ‚ajÄ… zgodnie ze swojÄ… naturÄ….