[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechem na ustach, lecz także z pożądliwym wyrazem oczu. Jason podszedł do schodów i chwycił Mary za ramię, gdy zeszła na dół. - Cóż to za pomysł z tą suknią? - warknął. - Nie podoba ci się? - odparła pytaniem na pytanie Mary. - Nie, wyglądasz jak ulicznica. Jego ostry komentarz zabolał Mary. W głębi duszy, pewno naiwnie, spodziewała się, że suknia spodoba się Jasonowi. Jej ból, połączony z poczuciem winy i nieszczęścia, które gnębiło ją przez cały dzień, przekształcił się nagle w gorący, pulsujący gniew. Zacisnęła pięści, walcząc z chęcią uderzenia go w twarz. - Elizabeth nosi takie suknie. Moja matka również nosiła takie suknie - powiedziała zimno. - Nie ma w niej nic nieprzyzwoitego. Ruszyła przed siebie, ale Jason odciągnął ją na bok. - Suknia Elizabeth nigdy tak jej nie oblepiała. Przypuszczalnie dlatego, że nie przyszłoby jej do głowy nie nosić nic pod spodem. Zachowujesz się bezwstydnie. - Ja? Ja się zachowuję bezwstydnie? - zawołała Mary, wyprostowując się na całą wysokość. - Nie rozśmieszaj mnie. Nie będę znosić twojego bezczelnego, aroganckiego zachowania ani chwili dłużej. Jutro wyjeżdżam. - Co?! - Wyjeżdżam rannym pociągiem do Liverpoolu. Pierścień Helsburych leży na mojej toaletce. Może uda ci się znalezć jakąś inną narzeczoną. Odwróciła się na pięcie i poszła w stronę sali balowej, skąd dobiegały ją tony walca. - Masz bilet? - usłyszała za sobą znienawidzony głos. Mary zatrzymała się. Gdy przyjeżdżała do Helsbury House, dostała od Jasona tylko bilet w jedną stronę. Powoli odwróciła się w ku niemu. - Nie, ale na pewno zwrócę ci pieniądze, jeśli kupisz mi bilet. - Nie. - Nie chcesz, abym ci oddała pieniądze? - Nie kupię ci biletu. Mary zatkało z oburzenia. - Co zamierzasz zrobić? Przykuć mnie do ściany w lochu? - Niezły pomysł - powiedział Jason, obrzucając ją zimnym spojrzeniem. Nim Mary zdążyła cokolwiek powiedzieć, podeszły do nich lady Weldon i Beatrice. Lady Weldon spojrzała z niesmakiem na suknię Mary. - Powinieneś być zadowolony, Jasonie, że Mary zerwała zaręczyny. Wątpię, czy kiedykolwiek nauczy się odróżniać rzeczy gustowne od wulgarnych. Najwyrazniej nigdy nie będzie się zachowywać jak prawdziwa hrabina, co mnie specjalnie nie dziwi. Dziewczęta takie jak Beatrice przez całe życie przygotowują się do podobnych obowiązków. Słowa lady Weldon uderzyły w Mary niczym ostre kamienie. Przez moment nie była w stanie odetchnąć. Po chwili jednak wyprostowała się i powiedziała z uśmiechem: - Rzeczywiście, widzę, iż trzeba całego życia, aby się nauczyć, jak postępować z bezczelnymi, złośliwymi, głupimi ludzmi. A teraz proszę mi wybaczyć. Widzę, że jest tu Cecil, chciałabym z nim porozmawiać. Nie zwracając uwagi na wściekłe spojrzenie lady Weldon, Mary odwróciła się i podeszła do grupy mężczyzn, stojących przy drzwiach do sali balowej. Cecil, przebrany za świętego Jerzego, w kolczudze z czerwonym krzyżem, spojrzał na nią z zachwytem. - Pięknie wyglądasz, Mary. - Czarująco - dodał książę Stafford, obciągając ciasny czerwony surdut kostiumu admirała Nelsona. - Takie suknie były bardzo popularne w czasach mojej młodości. Są znacznie ładniejsze niż to, co każe się dzisiaj nosić kobietom. - Dziękuję, wasza wysokość - powiedziała Mary trzepocząc rzęsami. - Cieszę się, że moja suknia się panu podoba. Jasonowi się nie podobała - dorzuciła, oglądając się przez ramię. - Ech, Helsbury, zawsze miałeś staromodne poglądy - zawołał książę do Jasona, który stał sztywno parę metrów dalej. - Piękne kobiety powinny nosić piękne suknie. Tańce już się zaczęły, moja droga. Czy zaszczyci mnie pani? Chciałbym porozmawiać z panią o ustawie dotyczącej reformy systemu wyborczego. Zastanawiałem się nad tym, co pani kiedyś powiedziała... Vincent, marszcząc brwi, poszedł za Jasonem, który podążał za księciem i Mary do sali balowej. Jason [ Pobierz całość w formacie PDF ] |