[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu podstawy czy bezpodstawnie. Najwyrazniej powzię łaś o mnie opinię, która uniemożliwia ci potraktowanie mnie na serio. Możesz mi jednak wierzyć, pani, że nigdy nie uwiodłem kobiety, która była mi niechętna, ani przy rzeczonej innemu. - Jak do tej pory. - Po raz pierwszy moja reputacja może nieco ucier pieć, ale mam dwie doskonałe wymówki i zaraz ci je przytoczę. Po pierwsze, oświadczyłem się pierw szy, zanim Gerrard wpadł na ten pomysł. Po drugie, nie mogę uznać za zobowiązującą twojej deklara cji o zamiarze poślubienia zarządcy, pana atte Welle. Ostrzegałem cię już, podobnie jak twój ojciec, że król tego nie zaakceptuje. - Co nie oznacza, że to nie obowiązuje, panie. To jest, chciałam powiedzieć, że nie uda się tego przeprowadzić. - W takim razie, dopóki się o tym nie przekonasz, nie ma sensu, bym ci mówił o swoich zamiarach względem ciebie. Mogę poczekać. Tymczasem może przekonałem 140 cię, że to bezcelowe walczyć ze mną, jakbyśmy byli wro gami na śmierć i życie. Uwolniona z objęć, Eloise stała z uniesionymi rękami, spoczywającymi bezwolnie na pelerynce z czerwonego aksamitu, okrywającej ramiona sir Owaina, i starała się przypomnieć samej sobie, że na ich drodze znajduje się przeszkoda nie do pokonania. - Skoro nie wrogami, to jakbyś to grzecznie chciał nazwać, panie? Oczekujesz, że ni stąd, ni zowąd zigno ruję fakt, że uczyniłeś mnie wdową? Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się, jak bym się czuła, okazując przyjazne uczucia mężczyznie, którego najlepszy przyjaciel zabił mojego męża? To wydarzyło się zaledwie rok temu, sir Owainie. Zbyt krótko, by wspomnienie zblakło, przynaj mniej ja tak sądzę. Nieoczekiwanie wziął ją znów w ramiona, zamyka jąc jej usta pocałunkiem, gwałtownym i mocnym, jakie go się nie spodziewała. Za każdym razem było inaczej, teraz jakby brał odwet za zadaną ranę, a nie zmiękczał perswazją. - Wspomnienia! - rzekł po chwili groznie, z ustami wciąż tuż przy jej wargach. - Nie opowiadaj mi o słod kich wspomnieniach albo nazwę cię kłamczuchą. Usi łujesz być lojalna, choć doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że niczym sobie na to nie zasłużył. Tak, ja mogę to powiedzieć, niezależnie od tego, czy ty chcesz to przy znać. I nie mów mi, że omdlewałaś w jego objęciach tak jak w moich. Nie opowiadaj, że pragnęłaś jego miłości, tęskniłaś... 141 - Przestań, proszę... przestań! - Przestanę, bo nie ma sensu tego kontynuować. Nie udawaj, że brakuje ci tego odrażającego stręczyciela. Nie przede mną. Pamiętaj, że go znałem. - Stręczyciela? Co to ma znaczyć? - Dosyć. Za dużo powiedziałem. %7ładna nie wzbudza ła we mnie takich gwałtownych uczuć, jak ty. Dolałaś mi miłosnego napoju? - Nie, panie, nie dolałam - zaprzeczyła, starannie ukrywając uśmiech. Miłosnego? Mowa o miłości? - Znam środek skuteczny dla mężczyzn, którzy postradali rozum. Stokrotka, szałwia i bylica w winie. Zwykle po maga. - Uważasz, że go potrzebuję? - Wypuścił ją z ob jęć. - No cóż, może i tak, ale zachowałem jeszcze tyle zdrowego rozsądku, żeby widzieć sprzeczność w twoim postępowaniu. Nie możesz przekonywać mnie, że powi nienem trzymać się od ciebie z daleka, bo nie minęło jeszcze wystarczająco dużo czasu, a wspomnienia są zbyt świeże, i jednocześnie zarzekać się, że nie przestrzegasz konwenansów. - Nie mówiłam tego jednocześnie. - I ufaj tu kobiecie. - Uśmiechnął się. - Tak czy owak, podtrzymuję to, co powiedziałem. Gdybyś dbała o kon wenanse, nie byłoby cię tutaj. Klęczałabyś, pani, na zim nej kamiennej posadzce kaplicy. - Złapał ją, zanim zdą żyła odwrócić się i odejść. - Czy możemy zrezygnować z zachowywania pozorów? Trochę wzajemnej szczero ści? Przyznaj, pani, że to czyni różnicę. 142 - Przyznaję, sir Owainie. Jednak... nie jesteś kobietą i nie ty tam stałeś zeszłego wieczoru, słuchając, co mó wili. Mężczyzna wiele z tego puściłby mimo uszu, ale nie kobieta. Mogłaby udawać, że jej to nie dotyczy, że nie ma znaczenia, ale dotyczy i ma znaczenie. Tym bardziej że nie tylko oni... - %7łe ona też tak myśli? Bo jak sadzę, wracasz znowu do tych nieszczęsnych trzech miesięcy. Cóż, jedyne, co mogę powiedzieć, to że mężczyzna, który zrezygnowałby z powodu tego splotu niefortunnych okoliczności, zwy czajnie nie był tak zainteresowany, jak to pozornie wy glądało. Zapomnij o tym. To naprawdę nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Patrzyła mu przez chwilę badawczo w oczy, zanim odważyła się zapytać: - W takim razie co ma znaczenie, sir Owainie? Spraw dzenie, jak smakuje to, co cię ominęło? Czy coś w rodza ju spóznionej zemsty? Potrząsnął z lekkim niedowierzaniem głową, błądząc wzrokiem po jej twarzy i włosach. - Taka piękna, a mimo to tak sceptyczna. Będzie potrzeba wiele czułości, żeby naprawić szkody, praw da? - Uśmiechnął się, wciąż trzymając jej ramię. - Nie, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |