[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złożona w kaplicy obok relikwii, na co oczywiście Ormund przystał. Wysłannik arcybiskupa uroczystym tonem oznajmił: - Ormundzie Strażniku, chcę ci coś powiedzieć. Niezależnie od tego, jakimi motywami kierowała się Inga, wychodząc wieczorem, pozostaje jasne, że uratował ją cud. Przemówiła siła wyższa. Cofam swój wcześniejszy wyrok. Kościół nie będzie się przeciwstawiał twojemu ślubowi z Ingą. Przed chwilą rozmawiałem o tym z Gautem i postanowiliśmy znieść niektóre reguły zakonne, przede wszystkim celibat dla rycerzy krzyżowców. Dzisiejszy wieczór był dla nas wielką lekcją pokory. Ormund spuścił głowę, by ukryć wzruszenie. - A poza tym - wtrącił król Sigurd - uważam, że żyjesz zbyt skromnie. W ten sposób nie zapewnisz bytu rodzinie. Chciałem ci zaproponować, byś został moim namiestnikiem w Ranrike, ale jeśli Gaute zechce zatrzymać cię w zakonie, sam wybierzesz, co ci bardziej odpowiada. Póki co, proszę, byś przyjął ode mnie dom, w którym mógłbyś zamieszkać. - Dzięki, królu - odpowiedział. - Dziękuję wszystkim. Zastanowię się nad propozycjami, jednak na razie, jeśli pozwolicie, pożegnani się, bo trochę mi spieszno... Na dziedzińcu Ormund spotkał Gautego. Przełożony zatrzymał go z uśmiechem. - Wierzę, Ormundzie, że teraz nadejdą dobre lata dla nas wszystkich. Inga, nie mogąc z niecierpliwości uleżeć w łóżku, narzuciła na siebie pelerynę. Przez okno ujrzała nadchodzącego Ormunda i poszła otworzyć mu drzwi. - Przecież miałaś leżeć! - upomniał ją surowo. - Ja przyszedłem tylko na chwilę. Będziemy mieli dość czasu dla siebie w przyszłości. - Naprawdę? - przerwała mu radosnym okrzykiem Inga. - Tak. To znaczy... - Wziął ją za ręce. - Ingo - zaczął onieśmielony. - Twój pokorny sługa i wielbiciel prosi, byś została jego żoną. Uśmiechając się, dziewczyna spuściła wzrok - Nie wiem, Ormundzie Ingjaldssonie. Nie mogę sama o tym zdecydować. Podporządkuję się woli mego opiekuna. - A jak sądzisz, jaką da odpowiedz? - zapytał z powagą. - Sądzę... - Inga popatrzyła nań niewinnie. - Sądzę, że uzna tego kandydata za najbardziej odpowiedniego. - Za jedynego możliwego! - wykrzyknął Ormund i mocno przytulił ukochaną. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |