[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ruszyła za nim do drzwi, omiatając wzrokiem jego szerokie barki i opaloną szyję. Czy pocałuje mnie na dobranoc? zastanowiła się, czując przypływ podnie- cenia, którego nie potrafiła opanować. Jordan otworzył drzwi, odwrócił się i jedynie musnął wargami jej policzek. Dobranoc, Blondie. Dobranoc. Czuła się jak nastolatka po pierwszej randce. Trzymała się drzwi, marząc o tym, aby nagle obrócił się na pięcie, wrócił biegiem i pocałował ją w usta. Dzięki za wspaniałą kolację zawołała. Zatrzymał się i spojrzał na nią. Jego oczy zamigotały w ciemności rozpraszanej jedynie nikłym światłem ulicznej latarni. To była dopiero pierwsza z wielu wspaniałych rzeczy, które nas czekają odrzekł, wsiadając do samochodu. Chloe powtórzyła w myślach jego ostatnie zdanie, równie podekscytowana, co zaniepokojona. Wiedziała, że bliższy kontakt z tym mężczyzną byłby błędem, a jednak jej ciało właśnie tego pragnęło. Zamknęła za sobą drzwi i stała przez minutę czy dwie w ciemnym korytarzu, czekając, aż jej myśli przestaną wirować jak oszalałe. Jordan opuścił szybę, by wpuścić do wnętrza auta podmuch chłodnego powietrza. Miał nadzieję, że to nieco ostudzi krew pulsującą mu w żyłach, a zwłaszcza w pewnej części ciała. Do diabła! zaklął pod nosem, zaciskając dłonie na kierownicy. Chloe Montgomery grała w tej chwili główną rolę we wszystkich jego erotycznych fantazjach, lecz wiedział, że musi się skoncentrować na tym, co naprawdę ważne na interesach. Mimo to nie potrafił się uwolnić od widma ich rozkosznego pocałunku. Odtwarzał go w myślach niczym scenę z filmu. Uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie, jak Chloe w pierwszym odruchu chciała go odepchnąć, lecz po chwili zmieniła zdanie i skapitulowała. Wciąż czuł na wargach smak jej ust, słodki, lecz z nietypową, pikantną nutą, której nie znalazł nigdy u żadnej innej kobiety. Wjechał w podziemny parking pod apartamentowcem, w którym znajdowało się jego mieszkanie. Wysiadł z auta i ruszył na górę, nie mogąc się doczekać ju- trzejszego wieczoru, gdy znowu ją zobaczy. Miał przeczucie, że ich pobyt w Dubaju będzie jednym wielkim, słodkim sukcesem. Po paru godzinach snu wyskoczył z łóżka, rzucił okiem na panoramę budzącego się do życia miasta, którego światła rozpraszały poranną mgłę, wziął zimny prysznic, odbył krótką rozmowę z Kasimem, aby potwierdzić termin ich spotkania, i zamówił pokój w luksusowym hotelu w Dubaju. Po siódmej, gdy nad Melbourne świeciło już jasne słońce, zadzwonił do Chloe. Halo? w słuchawce rozbrzmiał jej zaspany, ochrypły, niezwykle seksowny głos. Czyżbyś się jeszcze wylegiwała? Wyobraził sobie ciepłe, miękkie ciało Chloe leżącej pod kołdrą, w piżamie lub w samej bieliznie, z potarganymi włosami, opuchniętymi ustami, lekko nieprzytomną, diabelnie apetyczną... Nie. Właśnie wyszłam spod prysznica. Zatem była zapewne naga. Jeszcze gorzej, dużo gorzej, pomyślał, czując irytującą erotyczną frustrację. Jęknął pod nosem, słysząc, jak Chloe wyciera się ręcznikiem. Wszystko w porządku? zapytała. Co ty tam robisz? Nie powinnaś zadawać takich pytań facetowi, kiedy rozmawiasz z nim przez telefon i wycierasz ręcznikiem swoje nagie ciało. Ach... Zaprosiłbym cię na śniadanie, ale nie przebijesz się przez poranne korki. Już jadłam odparła. Wpadnę do ciebie około południa. Musimy pójść na zakupy. Bądz spakowana, bo potem nie wrócisz już do domu. Myślałam, że zakupy zrobimy na miejscu, w Dubaju. Zgadza się. Ale musimy ci coś kupić, zanim wylecimy z Australii. Dobrze, ale... Do zobaczenia o dwunastej zakończył rozmowę, zanim zdążyła zaprotestować. Po chwili połączył się z Sadikiem. Hej. Przeszkadzam? Jestem w aucie, ale mogę rozmawiać. Co z tym Dubajem? Rozmawiałem z Kasimem. Jesteśmy umówieni na spotkanie. Dziś wieczorem wylatuję. Po chwili dorzucił: Zabieram ze sobą Chloe. Chloe? powtórzył Sadik, wyraznie zaskoczony. Wziąłem sobie do serca twoją radę. Dana nie będzie zachwycona. Chloe jest jej nową pupilką. Wypiszę Danie czek, dzięki któremu na pewno wszystko mi wybaczy odparł z przekonaniem. Jak zdołałeś namówić Chloe? Czyżbyś znowu użył swojego legendarnego czaru i uroku? Złożyłem jej propozycję, której nie mogła się oprzeć. Jaką? Powiedzmy, że zawarliśmy umowę korzystną dla obu stron. Brzmi ciekawie. To układ o charakterze czysto biznesowym dodał pospiesznie. Ma pozostać ścisłą tajemnicą, jeśli wiesz, co mam na myśli, mój drogi przyjacielu. Oczywiście, stary. Możesz na mnie liczyć. Dzięki, Sadik. Muszę lecieć. Powodzenia! Za piętnaście dwunasta Chloe już stała na werandzie ze swoją odrapaną i obtłuczoną walizką, która służyła jej podczas wszystkich podróży. Napisała krótki liścik do współlokatorek i zostawiła kilka banknotów, aby dorzucić się do opłaty za wynajem mieszkania. Nadal nie mogła przywyknąć do myśli, że wreszcie nie mUsi się martwić o pieniądze. Przelała również pięciocyfrową kwotę na konto rodziców, aby zażegnali swoje finansowe problemy. Nie wiedziała, co powinna zrobić z resztą pieniędzy, które pozostały na jej rachunku. A tym bardziej z drugą ratą, którą Jordan miał jej wypłacić po wykonaniu zadania. Na dworze przed budynkiem szalał chłodny wiatr, lecz Chloe miała wilgotne ręce. Nerwy, pomyślała, wycierając dłonie o spodnie. Podróż do Dubaju oraz zabawa w panią Blackstone jawiła jej się jako ekscytująca przygoda, lecz również coś trochę przerażającego, jak przejażdżka księżycową kolejką górską. Nie wiedziała, czego dokładnie może się spodziewać. Czego powinna się obawiać. Przynajmniej nie musiała się martwić o swoją nową pracę. Godzinę temu zadzwoniła do niej Dana, aby życzyć jej przyjemnej wycieczki. Baw się dobrze... ale uważaj na siebie, moja droga rzuciła jej szefowa, zanim się rozłączyła. Chloe była pewna, że wypowiadając te słowa, Dana uśmiechnęła się pod nosem i mrugnęła okiem. Co Jordan jej powiedział? Czyżby Dana założyła, że Chloe będzie jego nową zdobyczą, chwilową zabawką? Szkoda, że musiało pozostać tajemnicą, że ich wspólna podróż do Dubaju jest jedynie biznesową współpracą. Pod dom zajechało luksusowe auto. Wyłonił się z niego Jordan ubrany w karmelowy sweter z dekoltem w kształcie litery V, brązową koszulę i sprane dżinsy, które, jak nie omieszkała zauważyć Chloe, opinały jego zgrabne pośladki i długie nogi. Dzień dobry przywitał ją ze zniewalającym uśmiechem, nie zdejmując z nosa ciemnych okularów. Wiatr stawiał na baczność jego krótko przystrzyżoną, grzywkę. Ubrany na luzie wyglądał prawie jak inny. człowiek. Bardziej przystępny i przyjazny. Ale również przystojny. I seksowny. I... Opamiętaj się! zrugała się w myślach. Nie możesz w taki sposób na niego patrzeć. Przypomnij sobie, jak wyszłaś na znajomościach z innymi przystojniakami. W jakie wpadłaś przez nich tarapaty. Czyżbyś niczego się nie nauczyła? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |