[ Pobierz całość w formacie PDF ]
serdecznie, nie mogę ci okazać większego zaufania, jak oddając go tobie. Marian ujął ramię Róży. - Teraz przedstawię moją narzeczoną Helenie. Jak sądzisz Alfredzie, czy zwolni ją z kontraktu? Alfred zaśmiał się. - Spróbuj szczęścia. Alfred oprowadził Różę po laboratorium, odpowiadając obszernie na jej pytania. Po obejrzeniu wszystkiego narzeczeni pożegnali się. Alfred zawołał za nimi: - Niech Helena każe zamrozić buteleczkę szampana, musimy wypić za wasze zdrowie! Marian i Róża wrócili do pani Heleny. Przywitała ich z radością. - Dzięki Bogu, że pani wróciła, stęskniłam się już. - Proszę mi wybaczyć... że tak długo bawiłam - rzekła Róża z zakłopotaną miną. - Oglądanie fabryki zabiera dużo czasu. Wszystko pokazałeś, Marianie? - Zdaje mi się, że dobrze się sprawiłem, panna Róża bowiem hojnie mnie za to wynagrodziła. Pani Helena spojrzała badawczo na Mariana. - Wyglądasz o dziesięć lat młodziej i jesteś rozpromieniony. Marian uśmiechnął się. - To szczęście mnie tak odmłodziło. Spójrz na pannę Różę, czy nie uważasz, że i jej twarz jaśnieje szczęściem? Helena spojrzała na oblaną purpurą twarzyczkę Róży. - Rzeczywiście... panno Różo... Nie wiem... Marian objął Różę i ucałował ją. Po czym spoglądając na Helenę, rzekł: - Jak ci się to podoba, Heleno? Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Marian uścisnął jej rękę, mówiąc: - Heleno, tobie zawdzięczam, że mnie spotkało to szczęście. Tyś mi je przywiodła w osobie Róży. Róża jest mą narzeczoną. Helena klasnęła w dłonie z radości. - Czy to prawda? Ty, który byłeś wrogiem kobiet, tak rychło składasz broń? - Nie, Heleno, tak szybko to nie poszło. Serce moje należy do Róży od chwili poznania jej w Kairze. Wtedy ominęło mnie szczęście - nieporozumienie rozdzieliło nas i straciłem ją z oczu. Ty mi ją zwróciłaś. Wypadnie ci obecnie rozwiązać zawartą z nią umowę, pragnę bowiem poślubić Różę jak najprędzej. Helena ściskając Różę serdecznie, zawołała: - Jakże się cieszę waszym szczęściem! Zwalniam cię z umowy, z towarzyszki bowiem mieć będę w tobie siostrę. - Serdecznie tego pragnę, Heleno. Obie panie ucałowały się serdecznie. - Na zlecenie Alfreda proszę, byś zamówiła buteleczkę szampana. Pragnie on wypić za nasze zdrowie - zawołał Marian. - Najchętniej. Przyjmijcie me najgorętsze życzenia. Przy stole panował wesoły nastrój, rozmawiano i wznoszono toasty za zdrowie i powodzenie narzeczonych. Wieczorem Helena napisała list do pani Szwarcburgowej, donosząc jej o zaręczynach szwagra z Różą Saltenówną. Na to zawiadomienie nadszedł serdeczny telegram z życzeniami. W dwa miesiące później odbył się ślub Mariana Rittnera z Różą Saltenówną. Wśród innych gości znajdowali się państwo Szwarcburgowie i pan Szlieben, który nie mógł się dość nacieszyć młodą parą. Blask szczęścia bił z twarzy Mariana i Róży. Ostatni cień smutku znikł z życia Róży, gdy Marian przeczytawszy dzienniczek jej matki wzruszonym głosem rzekł: - Była bardzo nieszczęśliwa, powinniśmy jej wszystko wybaczyć. Po przejrzeniu księgi długów Marian spłacił wszystkie zobowiązania, których Róża nie mogła wyrównać. Młoda para zrezygnowała z podróży poślubnej. Oparta na ramieniu męża Róża rozpromieniona weszła do swego pięknie urządzonego domu. - Nareszcie mam to, czego tak bardzo pragnęłam, mój najdroższy. Będę ci wdzięczna do ostatniego tchu - rzekła wzruszonym głosem. Marian uścisnął ją serdecznie. - Podziękuj mi miłością, Różyczko i swoim szczęściem. Dzięki nim i ja będę szczęśliwy. Usta ich złączyły się w długim, długim pocałunku. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |