[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwierdzenie. - Nie martw się, prawie jesteśmy na miejscu. Opony pisnęły, Benedykt wziął ostry zakręt i Rebeka wpadła na niego. Odsunęła się pospiesznie. Jej ramię wręcz zapłonęło przy kontakcie z ramieniem Benedykta. Tłumaczyła sobie, że to z powodu upału, ale nawet jej samej nie przekonywał ten argument. -Mechers to ładna mała miejscowość, a restauracja jest dość niezwykła. Myślę, że ci się spodoba, więc uspokój się i postaraj się nieco odprężyć, dobrze? Miał rację. Była trochę zaniepokojona, że wywozi ją tak daleko, na wzgórze, z którego roztaczał się widok na morze. GRZESZNA NAMITNOZ 87 - Gdzie ta restauracja? - spytała podejrzliwie. - Zaraz ją zobaczysz. - Wysiadł z samochodu, otworzył jej drzwiczki i podał silną dłoń. Wieczorne niebo przesycone było zapachem morza i kwiatów. Benedykt poprowadził ją w stronę niewielkiej furtki, przy której zaczynały się schody wykute w skale. Znalezli się na tarasie otoczonym ze względów bezpieczeństwa ceglanym murkiem. Restauracja znajdowała się w wykutych w skale grotach. - Cudownie! - zawołała zachwycona Rebeka. - Jak w bajce. Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. Benedykt nie podziwiał krajobrazu, patrzył na nią. - Jesteś piękna - powiedział, a jego głos był ochrypły z pożądania. Przypatrywała mu się przez chwilę, odczuwając tęsknotę, nad którą panowała przez ostatnie pięć lat. Był dla niej zawsze uosobieniem męskości. - Ty też. - Zamarła z przerażenia. Wypowiedziała na głos swoje myśli. Benedykt patrzył na nią uważnie przez chwilę. -Byliśmy kochankami. - Uśmiechnął się. - A teraz chciałbym, żebyśmy przynajmniej zostali przyjaciółmi. Nie ma w tym nic złego, że nadal wydajemy się sobie atrakcyjni. - Spojrzał na jej dekolt, na wyraznie rysujące się pod cienkim materiałem piersi, potem znów zaczął wpatrywać się w jej twarz. - Ostrzegam cię, Rebeko. Pragnę cię... Odskoczyła od niego. Czuła, że jej ciało płonie. Była pewna, że nie z powodu upału. - Czy możemy jeść na dworze? Kolacja nad urwiskiem, to mi się podoba. - Głos jej drżał. Benedykt całkowicie zmącił jej spokój swoim wyznaniem. -Tak, możemy zjeść na dworze. - Chwycił ją za rękę 88 GRZESZNA NAMITNOZ i zaprowadził do stolika. - Czy pozwolisz mi coś dla ciebie wybrać? -zapytał z lekkim uśmiechem. Jak on to robi? W jednej chwili wygląda jak lubieżny samiec, a za chwilę uśmiecha się uprzejmie. Rebeka nerwowo oblizała wargi. - Tak - odparła, odpowiadając ostrożnie na jego uśmiech. Może się po prostu przesłyszała? Pili szampana, jedli różne smakołyki, rozmowa toczyła się swobodnie. - Czy wciąż widujesz się z Mary i Rupertem? - zapytał Benedykt przy deserze. - Rupert dostał pracę na Harvardzie. Staram się podtrzymywać tę znajomość, ale Mary nie lubi pisać listów... - urwała, przypomniawszy sobie oskarżenia, jakimi przyjaciółka obrzuciła Benedykta. -Tak, wiem. Spotkałem ich w Ameryce. Poszliśmy razem na obiad. Mary jest bardzo oddaną przyjaciółką. Zajęło mi sporo czasu, zanim wydostałem od niej twój adres. Dlaczego nie odpowiedziałaś na mój list, Rebeko. Aż tak cię skrzywdziłem? Ostrożnie! W głowie Rebeki rozległ się ostrzegawczy dzwonek. - Marzę o kawie - powiedziała, chcąc zmienić temat. Benedykt uśmiechnął się krzywo. - Dwie kawy i dwa koniaki - zwrócił się do kelnera. Spojrzał znów na Rebekę i ujął jej dłoń. Chciała się wyrwać, ale pohamowała się, widząc wyraz jego oczu. Wpatrywał się w nią z napięciem i oczekiwaniem. - Dlaczego płoszysz się za każdym razem, gdy wspomnę o przeszłości? Zupełnie jakbyś miała jakieś wyrzuty sumienia. - Proszę, Benedykcie, nie psujmy miłego wieczoru przerwała mu. Nie warto wracać do przeszłości. GRZESZNA NAMITNOZ 89 - Czy pogrzebałaś ją już definitywnie? - zapytał. - Byłam bardzo młoda, kiedy spotkałam cię po raz pierwszy. Teraz jestem nauczycielką, którą całkowicie pochłania praca zawodowa. Nie oglądam się za siebie. Patrzę w przyszłość. - Zcisnęła jego dłoń. - Cieszę się z naszego spotkania, bardzo nam pomogłeś. Zapomnijmy o przeszłości. Benedykt patrzył przez chwilę na ich splecione dłonie, potem spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy. - Dobrze, odpowiedz tylko na jedno pytanie. Dlaczego nie odpisałaś na mój list? List. Ciągle wspominał o jakimś liście, a ona nie miała pojęcia, o co chodzi. -Może dlatego, że nigdy nie dostałam żadnego listu od ciebie - odparła z rezygnacją, uwalniając ręce z uścisku. -Jak to? Mary dala mi twój nowy adres w Notting-ham. Napisałem do ciebie w listopadzie. Napisałem, że wiem, iż w żaden sposób nie przyczyniłaś się do śmierci Gordona i prosiłem cię o wybaczenie. - Doprawdy? - nie mogła wierzyć w to, co słyszy. - Myślisz, że kłamię! - To nie ma znaczenia. - Posłuchaj, po naszym rozstaniu pojechałem do Francji i zrobiłem to, co powinienem był zrobić dużo wcześniej. Wypytałem dokładnie wuja o okoliczności śmierci Gordona. Pokazał mi orzeczenie biegłych i nie miał żadnych wątpliwości, że to był nieszczęśliwy wypadek. Zapytałem też, skąd wzięła się wersja mojej matki, że Gordon popełnił samobójstwo, ponieważ jego ukochana wzgardziła nim, a orzeczenie o wypadku miało tylko uratować prestiż katolickiej rodziny. 90 GRZESZNA NAMITNOZ Okazało się, że po śmierci Goniona kompletnie załamała się psychicznie. Była w złym stanie już od śmierci ojczyma i, domniemanej, mojej. Wykorzystała znaleziony pamiętnik mojego brata, żeby obarczyć kogoś winą za jego śmierć. Ciebie... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |