[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozbiórkowa wyładowuje sprzęt. Miał nadzieję, że wynalazek Obcych okaże się dla niego
przydatny, lecz nie mógł sobie pozwolić na to, żeby rozpoczął produkcję powietrza dla
Marsa. Nie wiedział, komu Quaid mógł powierzyć swoje podejrzenia, nie mógł być
pewien, czy wszyscy powstańcy zostali wyeliminowani. Najwyrazniej ta rebeliantka
przekupiła Quaida i mogła wypaplać tajemnicę jak świat długi i szeroki. Musiał więc
zniszczyć aparaturę, zanim inni pseudopatrioci wpadną na lepszy pomysł. Monopol był
zabawną rzeczą. jeśli się go utraciło, nie można go było odzyskać. Widmo bezpłatnego
powietrza produkowałoby nieskończoną liczbę ewentualnych powstańców. Nadszedł
więc czas, żeby zatrzymać całą rzecz, eliminując wszelkie ewentualności. Głupi był, że
tak długo to odkładał, ale wystąpiły różnice zdań na temat ochrony aparatury Obcych
i urzędnicy rządu na Ziemi nie dawali mu spokoju. Po tym wszystkim umożliwi im
swobodny dostęp do Kopalni Piramidy i będą mogli ku pokrzepieniu serc oglądać do
niczego nieprzydatny wrak.
Jednej rzeczy był pewny. nie będzie bezpłatnego powietrza, a jego władza zostanie
umocniona.
Spojrzał w głąb szybu. Zobaczył dwie małe figurki walczące na dachu wznoszącej się
windy. To znaczy, że Quaid przeżył czystkę Richtera i ciągle sprawiał kłopoty. Musiał
podziwiać upór Quaida  korzystał z umiejętności Hausera, który był niezastąpiony
175
jako agent. Szkoda, że przeszedł na złą stronę. Richter nigdy nie będzie tak dobry. Ale
nadszedł czas, żeby prawdziwy zawodowiec wziął sprawy w swoje ręce.
Cohaagen wydobył granat i ostrożnie umieścił go w układzie napędowym windy.
Potem pobiegł do centrum kontroli. Granat zmiażdżony przez tryby eksplodował
niszcząc mechanizm i wyrywając podtrzymujący ją legar.
Cohaagen spojrzał z zadowoleniem. Pozbył się Quaida i Richtera, który udowodnił
swoją nieprzydatność.
Tymczasem Quaid i Richter, walcząc zajadle, usłyszeli wybuch i poczuli wstrząs.
Kable okręciły się niebezpiecznie. Winda zatrzymała się. Legar windy wysuwał się z
uchwytów, powoli, miarowym ruchem małej wskazówki zegarka.
Richter spojrzał w górę, pojmując co się stało.
 Kurwa! Mnie też odciął!  wykrzyknął.
 Ciężko znalezć przyjaciela w gniezdzie żmij  powiedział Quaid z udanym
współczuciem.
Obaj zaczęli walczyć o życie, gdy legar pochylił się nad przepaścią jak padające
drzewo.
Quaid, choć wyśmiewał się z wroga, nie dałby w tym momencie grosza za własne
życie. Wyglądało na to, że czeka ich długa droga w dół! Nagle legar zahaczył o jeden z
olbrzymich wsporników tworząc most z przeciwległą ścianą. Nie spadną  na razie.
Wprawdzie legar był zaklinowany, ale wstrząs powędrował dalej i zrzucił ich z dachu
windy. Obaj wyciągnęli rozpaczliwie ręce. Quaid uchwycił luzno wiszący kabel. Richter
zrobił to samo. Nie poprawiło to ich sytuacji, kable nie były przywiązane.
Spadali...
Przed oczami Quaida nie rozbłysły sceny z jego wcześniejszego życia, ani nawet z
tego które wiódł ostatnio. Myślami był z Meliną, która za chwilę wychyli się z windy i
ujrzy jak on spada, poczuł przez moment żal, że ich związek musi się tu skończyć. Ich
 i ludzkości, jeśli  nowa No ui zostanie zaktywizowana.
Hwang!
Upadek został nieoczekiwanie przerwany. Kabel zaczepił się na czymś. Nie... Quaid i
Richter wisieli na końcach długiego kabla, owiniętego wokół legaru. Kołysali się dziko
w przód i w tył, służąc sobie nawzajem jako przeciwwaga, około dwudziestu pięciu stóp
poniżej windy. Uratowali sobie życie. Kolejna ironia.
Quaid rozejrzał się szukając wyjścia. Nie było żadnego, dyndali poniżej legara nie
mając się czego uchwycić. Quaidowi mignęły otwarte drzwi windy i nieruchome ciało
Meliny leżącej na podłodze, oszołomionej wstrząsem. Nie mogłaby mu pomóc nawet
gdyby była przytomna. Quaid i Richter mogli razem przeżyć, albo razem zginąć. Kiedy
się tak huśtali, Richter skorzystał z chwilowej nieuwagi Quaida i przysunął się bliżej.
Kopnął Quaida w krocze. Quaidowi udało się wykręcić w ostatnim momencie i przyjąć
176
impet kopnięcia na udo, jego ciało rozkołysało się osłabiając siłę ciosu, który mimo to
był niezwykle bolesny. Ruch spowodował, że kabel ześlizgnął się odrobinę. Quaid był
nieco cięższy i zjechał w dół, podczas gdy Richter powędrował w górę.
 Nie!  krzyknął Quaid.
Po kolejnym bujnięciu, Richter znalazł się jeszcze wyżej. Kopnął Quaida w żebra.
Znów Quaid próbował zrobić unik, lecz ponownie odczuł siłę ciosu.
 Idioto!  krzyknął Quaid.  Posłuchaj mnie!
Przez chwilę huśtali się poza zasięgiem nóg i rąk.
 Jeśli mnie skopiesz, sam też spadniesz!
 Bzdury!  odpowiedział Richter. Potem, zbliżywszy się kopnął Quaida w twarz.
Jeszcze raz Quaid mógł tylko zmniejszyć siłę ciosu, ale nie mógł go uniknąć. Dzwoniło
mu w uchu.
 Pomyśl tylko!  wykrzyknął.  Jeśli zlecę, mój koniec kabla prześlizgnie się
górą!
Richter podniósł wzrok i wreszcie zrozumiał, że Quaid miał rację. Powstrzymał
nokautujący kopniak. Nie był wystarczająco sprytny, żeby samemu dostrzec
niebezpieczeństwo, ani żeby dostrzec ratunek. Już taki był, po prostu.
Quaid chwycił stopę Richtera i szybko owiązał bujający się koniec kabla wokół jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.