[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomocy innych komputerów, przypuszczam, że to ja powinienem mieć pierwsze słowo. Przypadkowa zbieranina jednostek należących do ciemnoskórego mężczyzny, która tymczasem zdążyła oskrzydlić statki floty Drugiego Imperium, natychmiast włączyła się do akcji. Artylerzyści wystrzelili mnóstwo protonowych torped, mierząc w najbardziej wrażliwe punkty gwiezdnych niszczycieli. Zamierzali osłabić natężenie siłowych pól chroniących imperialne jednostki. - To stara sztuczka, której kiedyś się nauczyłem - wyjaśnił przez komunikator Calrissian, podczas gdy stojąca obok Ackbara Jaina obserwowała, co dzieje się w przestworzach. - To wszystko przypomina mi zresztą sytuację, jaka miała miejsce podczas bitwy o Tanaab. Po chwili, kiedy następne serie protonowych torped dotarły w tym samym czasie do celów i eksplodowały, wydał okrzyk triumfu. Zauważył, że dwie przeniknęły przez ochronne pole i ozdobiły burtę jednego gwiezdnego niszczyciela łańcuchem oślepiająco białych płomieni. Jednostki floty Calrissiana nie przerywały ostrzału, ale artylerzyści imperialnych okrętów zaczynali brać na cel niewielkie statki, chwilowo zostawiać w spokoju fregaty i kanonierki Ackbara. - Panie admirale - odezwała się niespodziewanie Jaina. - Jeżeli Drugie Imperium jest takie przebiegłe, że wykorzystuje przeciwko nam nasze systemy komputerowe, czy nie powinniśmy odpłacić im pięknym za nadobne? Czy nie moglibyśmy wykorzystać przeciwko nim naszych komputerów? Kalamarianin obrócił na nią okrągłe, wielkie oczy. - Co właściwie masz na myśli, Jaino Solo? - zapytał. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, po czym głęboko odetchnęła. Pomysł wydawał się niedorzeczny, ale... - Jest pan naczelnym dowódcą wszystkich flot Nowej Republiki - zaczęła. - Czy programy komputerów nie zawierają jakiegoś rozkazu, nakazującego im honorowanie czegoś w rodzaju sygnału o najwyższym priorytecie, który może pan wydać w nadzwyczajnych sytuacjach podobnych do tej, z jaką mamy teraz do czynienia? Admirał spoglądał na nią przez chwilę, nie mówiąc ani słowa. Otworzył usta, jakby chciał napić się łyk wody, a może zaczerpnąć głęboki haust wilgotnego powietrza. - Na Moc, masz rację, Jaino Solo! - No, to na co jeszcze czekamy? - zapytała dziewczyna, pocierając dłonie. - Zajmijmy się dokonywaniem zmian w tym oprogramowaniu! Po zniszczeniu myśliwca, pilotowanego przez ucznia Akademii Ciemnej Strony, Norysa, a także ocaleniu Jacena Solo, Qorl czuł, że coś w jego sercu zamarło. Miał wrażenie, że podobnie jak sztuczna ręka, również inne części ciała funkcjonuj ą jak mechanizmy androida. 80 Zdradził Drugie Imperium mimo tylu lat szkolenia i wiernej służby. Zdradził! Dopuścił, żeby o jego postępowaniu decydowały porywy serca. Zapomniał, że powinien kierować się ślepym posłuszeństwem i niepohamowaną ambicją. Pamiętał jednak o tym, że młody Jacen Solo zawsze był dla niego miły i uprzejmy. Pomógł go uratować i starał się zostać jego przyjacielem, mimo iż Qorl nie uczynił nic, aby na to zasłużyć. Wręcz przeciwnie, uwięził chłopca i jego siostrę blizniaczkę. Groził, że oboje zabije, i zmusił do ukończenia naprawy uszkodzonego myśliwca typu TIE, by móc powrócić na służbę Imperium. Co prawda, od tamtego czasu usiłował potajemnie odwdzięczyć się za okazaną życzliwość. To on, korzystając z tego, że nikt nie widzi, pomógł blizniętom uciec z Akademii Ciemnej Strony. Ale żeby zabijać własnego ucznia, aby ich chronić... Qorl uzmysłowił sobie, że popełnił poważny błąd, ponieważ sam zadecydował o tym, co robić. Tymczasem powinien był uczynić wszystko, by do tego nie dopuścić. Nie miał prawa podejmowania żadnych decyzji. Jako pilot myśliwca typu TIE służył Drugiemu Imperium. Jego zadanie polegało na szkoleniu innych pilotów i szturmowców. Powinien dochowywać wierności Imperatorowi i członkom jego rządu. Zdyscyplinowani żołnierze nie mogli pozwalać sobie na luksus samodzielnego decydowania o tym, które rozkazy wykonywać, a które lekceważyć. Czując w głowie zamęt, Qorl skierował dziób myśliwca w górę i wystrzelił świecą, kierując się ku orbicie. Większość maszyn tworzących jego eskadrę została albo zniszczona, albo latała, nie zachowując szyku, atakowana przez nieznane systemy broni, jakimi dysponowali obrońcy Yavina Cztery. Stary pilot uświadamiał sobie, że powinien wrócić do bazy i zameldować o wszystkim przełożonym. Najpierw jednak musi zdecydować, czy się poddać, czy powrócić i przyznać się do swojego czynu, a pózniej dzielnie stawić czoło karze, jaką zechce wymierzyć lord Brakiss. Zacisnął zęby. Poddanie się oznacza zdradę. Jak mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć? Usłyszał, że silniki jego maszyny zaskowyczały, kiedy myśliwiec, kierując się prosto ku majaczącemu w górze kolczastemu pierścieniowi Akademii Ciemnej Strony, pokonywał górne warstwy atmosfery. W pewnej chwili Qorl zorientował się, że wleciał w sam środek gromady statków, biorących udział w powietrznej bitwie. Z nadprzestrzeni wyłoniły się statki floty Nowej Republiki, które natychmiast przystąpiły do bezlitosnego ostrzału imperialnej stacji. Kilka chwil pózniej pojawiła się jednak flota Drugiego Imperium, składająca się z naprędce skonstruowanych gwiezdnych niszczycieli i szturmowych krążowników, zmontowanych z części, jakie znaleziono w niedawno odzyskanych stoczniach. Dochowująca wierności Imperatorowi nowa flota dysponowała komputerowymi systemami, rdzeniami jednostek napędu nadświetlnego i bateriami do [ Pobierz całość w formacie PDF ] |